Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Najsłynniejsze polskie wesele za kulisami

W 1956 roku odbyła się bardzo niecodzienna inscenizacja Wesela Wyspiańskiego. W Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie spotkali się: Jan Mikołajczyk (pierwowzór "Jaśka"), Jakub Mikołajczyk ("Kuba") oraz Kasper Czepiec ("Kacper") - troje spośród spośród pięciu żyjących postaci uwiecznionych w sztuce. Jan Mikołajczyk pytany po spektaklu o wrażenia, odpowiedział: "Iii tam, takie wesele. Przecież to było całkiem inaczej...".

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

A jak było naprawdę? Zapewne tyle jest wersji, ilu gości. W końcu nie od dzisiaj wiadomo, że za Weselem Wyspiańskiego kryje się nie tylko opracowany na początku 1901 roku dramat sceniczny, ale także tygiel historii prawdziwych ludzi, którzy w pamiętnym weselu uczestniczyli. Monumentalna kronika Moniki Śliwińskiej nie jest pierwszą próbą odtworzenia wydarzeń i życiorysów, stojących za tropami i symbolami wykuwanymi na blachę przez każdego licealistę. Jest za to pierwszym spojrzeniem z perspektywy dalekiej przyszłości, perspektywy pozbawionej własnych, subiektywnych sądów (którymi przepełniona była chociażby Plotka o "Weselu" Wyspiańskiego autorstwa Tadeusza Boya-Żeleńskiego), ale też, z drugiej strony, zmuszonej opierać się wyłącznie na relacjach zapośredniczonych, dziennikach, listach i portretach bohaterów namalowanych cudzą ręką.

Bardzo cenię sobie takie książki, które łączą tytaniczną pracę biografa z naprawdę porywającą historią. Panny z "Wesela" to 597 stron (nie licząc 40-stronicowej bibliografii) snucia opowieści o Rodzinie Mikołajczyków, której członkowie, zwłaszcza członkinie, zupełnie bez zapowiedzi przeszli do historii polskiej literatury. To kronika długa i szczegółowa, ale - dzięki znakomitej konstrukcji - absolutnie nie nużąca. Autorka nie sili się na bardzo ostatnio modne fabularyzowanie wydarzeń, przedstawia je właśnie w formie arcyciekawej kroniki przeplatanej zwykłymi-niezwykłymi impresjami lub anegdotami (jak ta, w której marszałek Francji Ferdynand Foch rzekomo kradnie rodzinie Tetmajerów srebrną tacę!).

Panny z "Wesela" różnią się od Plotki Boya-Żeleńskiego także innym rozmieszczeniem akcentów. Jak wynika z tytułu, opowieść Śliwińskiej próbuje uczynić głównymi bohaterkami przede wszystkim trzy siostry - Annę, Jadwigę i Marię, spośród których dwie popełniły trudno w Krakowie wybaczane mezalianse - Anna, wychodząc za Włodzimierza Przerwę-Tetmajera, Jadwiga, za Lucjana Rydla. Jednak siłą rzeczy w wielu rozdziałach historii przeważa nadal perspektywa Tetmajera, Rydla oraz czujnych obserwatorów z krakowskiej socjety, jak np. niestrudzonej kronikarki Aleksandry Czechówny. Wytłumaczenie jest proste - pisali dużo i chętnie, byli zawsze tam, gdzie wrzało od plotek i wydarzeń. Bardzo nieliczne listy Anny i Jadwigi są wręcz wzruszające - panie Tetmajerowa i Rydlowa rzadko chwytały za pióro, do końca życia wstydziły się braków w wykształceniu i niemal zawsze prosiły w swojej korespondencji o "nie śmianie się z ich błędów i nieobycia". Nadal dominują zatem obserwację otoczenia, ale jakże różne i pełniejsze od tych nakreślonych przez Żeleńskiego czy nawet Wyspiańskiego!

To przede wszystkim Weselu i jego implikacjom jest poświęcona pierwsza połowa Panien, ale ta druga jest nie mniej, jeśli nawet nie bardziej fascynująca. Człowieka najlepiej poznaje się w biedzie i to właśnie bieda, a mówiąc precyzyjnie - bieda wojenna - pokazała prawdziwy charakter, imponującą twardość postaci, zwłaszcza Anny Tetmajerowej. Nie będzie to duży spojler, jeśli ujawnię, że "Gospodyni" z Wesela stała się nie tylko kowalem własnego losu, ale także kowalem losu całej swojej najbliższej rodziny. Książka Śliwińskiej to także sprowadzanie na ziemię podniosłych mitów, które w Weselu zaklął Wyspiański. Autorka dosłownie ożywia pewne puste symbole oraz obnaża sztuczność tych, których ożywić się nie da. Dlatego trudno też odmówić Pannom z "Wesela" miejsca w toczącej się obecnie historyczno-literackiej dyskusji o narracjach tożsamościowych i przywracaniu podmiotowości postaciom spoza "szlacheckiego imaginairum", zapoczątkowanej przez nagrodzoną Nike Baśń o wężowym sercu Radka Raka.

To także opowieść o pewnej rodzinie, która przeżyła swoją chwilę chwały, a następnie została wepchnięta w ten sam okrutny, dziejotwórczy młyn, w jakim znalazł się niemal każdy. Niejeden i niejedna z nas jest nośnikiem podobnych traum rodzinnych, historii o małych cudach i wielkich bohaterach. Monika Śliwińska, tworząc Panny z "Wesela" pokazała zatem zarówno kawał czyjejś osobistej historii rodzinnej jak i dość uniwersalną w wydźwięku kronikę pewnej epoki lub używając jej własnej nazwy - "Znak pewnego czasu". Zabrzmi to może nieco pompatycznie, ale zrzucę to na autentyczne emocje towarzyszące mi wciąż po lekturze - po przeczytaniu Panien z "Wesela" zalecane jest długie posiedzenie przy własnym albumie rodzinnym, spoglądanie portretom w oczy, tropienie "znaków czasu".

Izabela Zagdan

  • Monika Śliwińska, Panny z "Wesela". Siostry Mikołajczykówny i ich świat
  • Wydawnictwo Literackie

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021