Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Niby w Turcji, a jakoś dziwnie blisko

Wielka otwartość na drugiego i innego dominują w książce Elif Shafak 10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie. Skoro taki nasz stosunek do człowieka możliwy jest w nie najlepszych zakamarkach Stambułu, to może też gdzie indziej?

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Najnowsza powieść tureckiej autorki już okrzyknięta została przez recenzentów jej najlepszą książką. I coś w tym jest. Shafak daje nam w 10 minutach i 38 sekundach... nie tylko fenomenalne wręcz opowieści o ludziach, ale też możliwość spojrzenia z lotu ptaka na współczesną Turcję i zachodzące w niej zmiany. Rysuje też portrety niezwykłych kobiet. Mogłabym napisać, że wszystko zaczyna się w zabitym dechami mieście w Anatolii, gdyby autorka nie wykonała mistrzowskiego zabiegu. Shafak bowiem rozpoczyna swoją powieść na jednym ze stambulskich wysypisk śmieci, gdzie w kontenerze leży ciało prostytutki. Nie, spokojnie! To nie jest kryminał (zdanie to dedykuję innym, podobnym do mnie, umiarkowanym miłośnikom kryminałów). Autorka daje nam znakomitą powieść. Zaczyna się więc na śmietnisku w Stambule. Prostytutka Leila już nie żyje. A dokładniej - nie żyje jej ciało, mózg wciąż jeszcze pracuje. I właśnie ten fakt jest punktem wyjścia do fantastycznej retrospekcji.

To sama Leila zabiera nas do miejscowości, z której pochodzi. Do tego totalnie innego świata od wielkomiejskiego, w dużej mierze europejskiego Stambułu. Do swojej rodziny, w której matka nie jest matką, a ojciec coraz bardziej popada w religijny fundamentalizm, co przenicuje jego najbliższych i ich życie w sposób wręcz niewiarygodny. Ta miejscowość w Anatolii to tak kompletnie inny świat od tego, który znamy, że poraża tu niemal wszystko. Także wykształcona farmaceutka, mama jednego z najbliższych przyjaciół Leili - jakże ona nie pasuje do tego miejsca! Ze swoją wiedzą i umiejętnościami zdaje się być tam kimś z zupełnie innej planety.

Nie napiszę jak, bo nie sposób to zdradzić, lecz Leila w końcu trafia do Stambułu. Miasta wielkiego, otwartego, ale też pełnego pułapek, w które wpada niemal każdy, kto ich nie zna. Leila też potknie się nie raz w życiu. Ale niemal każda taka przygoda to kolejna poznana przyjaciółka, kolejna bratnia dusza. O, jak oni wszyscy razem będą walczyć o wydanie ciała Leili po jej śmierci! Ale jeszcze zanim prostytutka umrze, zanim zacznie się batalia o jej zwłoki, cała retrospektywa pokazuje nam współczesną Turcję. Kraj tylu kontrastów, że nie sposób to sobie wyobrazić. Kraj mieszczący i zapadłą anatolijską wieś, i iście europejską metropolię jaką jest Stambuł. Kto w nim był, i tylko w nim, wie, że nie może powiedzieć, że był w Turcji. Bo Stambuł to nie Turcja, a Turcja to nie Stambuł.

Leila wciąż jeszcze żyje, mózg wciąż ma tych kilka minut. A więc wspomnienie wielkiej miłości. Prawdziwej, głębokiej. I tu znów przyczynek do kolejnej socjologicznej i politycznej opowieści - bo oto wybranek jest Turkiem, ale z Niemiec. Jego rodzice wyjechali tam za pracą, jak miliony innych Turków, tymczasem chłopak chciał wrócić. Pasjonujące są losy takich ludzi, szkoda, że w Polsce prawie ich nie znamy. Jak się to skończy, też nie napiszę. Zdradzę jedynie, że ta postać to podstawa do pokazania czytelnikom całego spektrum protestów politycznych w Turcji. 10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie to też planeta wspaniałych kobiet. Elif Shafak kreśli ich portrety subtelnie, acz stanowczo. Potrafią walczyć o swoje, skądkolwiek by do Stambułu nie trafiły. Potrafią też, mimo wszystko, pozostać sobą w zdominowanej przez radykalny islam Anatolii. Dzięki takim kobietom ta powieść ma wymiar także mocno feministyczny, a jej fabuła zaczyna dziwnie przypominać polską rzeczywistość AD 2020. Obyśmy potrafili jednak zawrócić z tej tureckiej ścieżki zanim będzie za późno...

Aleksandra Przybylska

  • Elif Shafak, 10 minut i 38 sekund na tym dziwnym świecie
  • tłum. Natalia Wiśniewska
  • Wydawnictwo Poznańskie

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020