Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

To nie jest szara mysz!

Nie wiem, czy wiecie, ale mysz przypomina o znaczeniu codziennych drobiazgów i skupianiu się na tym, co tu i teraz. Jest spostrzegawcza i czujna. Wcale nie musi być szara. Taki na przykład Myszonek - bohater serii książek Riikki Jäntti - jest brązowy. O jego ponadprzeciętności świadczy również to, że o przygodach malucha czytają dzieci z 20 krajów, m.in. z Australii, Nepalu czy Chin.

. - grafika artykułu
fot. Monika Nawrocka-Leśnik

Miki, Bernard i Bianka albo Jerry (ta mysz od Toma) już dawno zawojowali dziecięcy świat. Kilka lat temu dołączył do ich grona - choć nie ma go jeszcze na ekranach - Myszonek. Kilkuletnia mysz, którą zachwycają mrówki i jaszczurki, a w aptece o prosi o witaminowe żelki w kształcie misiów. Samiec? Chłopiec? Jak będziecie o nim myśleć, zależy od Was. Tak czy siak Myszonek ma troskliwą mamę, dziadka i babcię. Póki co nie wiem, czy w życiu Myszonka obecny jest tata. Chyba nie. Ma za to mnóstwo kolegów.

Jak na tak niewielkie objętościowo tytuły, słów jest w nich sporo. Pojedynczych (w tym onomatopei) niestety też. Często są one jednak, te dźwięki od mlaskania, przez połykanie, po wyrażenie zniesmaczenia jak sądzę, dla mnie mało naturalne. Zdarzają się też słowa trudne, nawet bardzo. Wiecie, co to jest anorak? No właśnie. W Polsce nieprzemakalną kurtkę z kapturem, którą zakłada się przez głowę, nazywamy kangurką. A w lesie zbieramy jagody, a nie borówki. Dotknęłam tym samym trudnego zagadnienia, jakim jest dostosowanie tłumaczenia do realiów, a właściwie ich zmian w perspektywie istotnych (nie tylko kulturowych) różnic. To pozycja dla najmłodszych, więc jednak bym się nad tym zastanowiła.

Czytając o Myszonku, i mając dziecko w podobnym wieku, dorosły ma prawo, jak sądzę, poczuć się jak bohater "Dnia Świstaka". Nie tylko przez mnożące się w oczach i uszach powtórzenia, takie jak choćby "i grał, i grał, i grał..." przez kilka rozkładówek. Myszonek często się nudzi, nie wie, czego chce. Na szczęście nie jest płaczliwy... Zdarza się też, że Mama Myszonka mówi do niego jak do ściany. Drodzy opiekunowie, czy coś Wam to przypomina?

Wybrałam cztery przypadkowe pozycje z listy:"Myszonek i urodzinowy prezent", "Myszonek wita wiosnę", "Myszonek jedzie na wycieczkę" oraz "Upalne lato Myszonka". Nie trudno zgadnąć, o czym opowiadają. W części o urodzinach razem z innymi dziećmi - są wśród nich choćby mały kret i żyrafa, jemy tort i warzywne czipsy, potem bawimy się w ciuciubabkę, łowimy niespodziankę albo zgadujemy, co to jest kaszalot. Najważniejsze jednak są oczywiście prezenty - a właściwie ten jeden, od mamy. To telefon, na którym Myszonek nieustannie gra, czym doprowadza swoją mamę (i przynajmniej jedną czytelniczkę jego historii) do szewskiej pasji. Czy o to chodziło autorce? Nie sądzę. Ale z drugiej strony trzeba przyznać, że świetnie to, nomen omen, rozgrała!

Równolegle z przywitaniem wiosny i świętowaniem Wielkanocy, zamartwiamy się z kolei o chorego Dziadka Myszonka i jego operację. Na wycieczce zbieramy borówki i grzyby. Śpimy w domku letniskowym, do którego trzeba najpierw dojechać pociągiem, a potem dopłynąć łódką. Latem - podczas wakacji, kiedy świeci słońce, idziemy na plażę, kiedy pada - do muzeum. Ale odwiedzamy też wesołe miasteczko, gdzie można kupić bardzo słodką watę cukrową. Wygrywamy "gluta" (w jednym miejscu w książce jest moim zdaniem niezręcznie przetłumaczony i staje się "klejem") oraz pluszowego pingwina.

Czym Jäntti uwodzi dzieciaków? Tym, że łatwo przewidzieć, co się stanie? Dzieci przeżywają podobne historie? Nie boją się tego, co znane? Najwięcej czasu spędzają właśnie z mamą? Do tego zwierzęcy bohaterowie. Klasyk wśród klasyków. I jeszcze nieprzekombinowane ilustracje. Akwarele i gwasze. Kolory, ale niezbyt krzykliwe. Świat jest na nich na tyle wyraźny, by móc rozpoznać niewielką jaszczurkę na kamieniu, latającego motyla, ale też cebulę, którą mama chce kupić przed wycieczką do lasu. Nie ma zagadek, nie ma niespodzianek... Choć czekajcie - czy mama Myszonka na pewno ma ogon jak on?

Warto czy nie warto sięgnąć po tę fińską serię - oto jest pytanie!? Z pewnością słabe strony tych tytułów (choćby brak oryginalności czy nachalny dydaktyzm) dla niejednego czytelnika będą zaletami. Bo co złego jest w tym, że rady są wypowiedziane wprost i nie trzeba się domyślać? Że Jäntti opisuje życie, od którego czasem (i zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim) chce się odpocząć... Ale czy nie miło, od czasu do czasu, przyjrzeć się maleńkim mrówkom? Zatrzymać i po prostu być? Dzieckiem, opiekunem, kolegą. Sobą...

Monika Nawrocka-Leśnik

  • Riikka Jäntti, "Myszonek i urodzinowy prezent", "Myszonek wita wiosnę", "Myszonek jedzie na wycieczkę" i "Upalne lato Myszonka"
  • Wydawnictwo Frajda

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025