Czytając "Przyrodę" widziałam poruszające się obrazy. Już pobieżne przekartkowanie tytułu wystarczy, by dostrzec zachodzące w opisywanej wiosce zmiany. Wiosce, gdzie żyją dorośli i dzieci. Ale są też zwierzęta. I Przyroda, która "nie ma żadnych szczególnych upodobań, po prostu sobie jest". To "las, trochę krzaków, jakieś jezioro i morze". Wyobraźmy sobie, że to Szwecja - autorką książki jest mieszkanka tego kraju, miejsca kojarzonego z dużą świadomością ochrony przyrody i zmian klimatycznych. Ale może to być też bliższa nam okolica. Jeśli nawet nie powinna. Bo niemalże na całym świecie człowiek walczy z naturą. I niestety niszczy to, za co jest współodpowiedzialny. Co gorsze, nie zawsze można naprawić wyrządzone przez niego/nas szkody.
Narratorem najnowszej książki Adbåge (wcześniej Zakamarki wydały m.in. jej fenomenalne "Ja to ja" i "Dołek") jest dziecko. Precyzyjny w swoich obserwacjach, choć posługujący się naiwnym językiem, młody dorosły. Dla niego przyroda jest zwyczajnością, więc nieszczególnie się nią zachwyca. Ale zaraz! Może jednak przesadzam? Bo jesienią przecież jest tam pięknie! Sielanka ta jednak nie trwa zbyt długo - dokładnie tyle, ile liście są czerwone. Bo kiedy zbrązowieją, trzeba je grabić i zamiatać, nie jest już tak kolorowo. Jak mieszkańcy rozwiązują problem? Piłą łańcuchową. A wiosną, kiedy wszystko kwitnie i trzeba pielić, hakać i wyrywać chwasty z przydomowych ogródków przekonują, że "trochę asfaltu nie zaszkodzi". Przykłady ich haniebnych działań można mnożyć. I dalej konsekwencje bezmyślnych decyzji: brak deszczu, wody, cienia. I jeszcze hałas, chmury spalin albo niewiarygodnie wysoka temperatura.
Książkę Adbåge czyta się z wypiekami na twarzy, potem na czole. Bo tematy które porusza są niestety wciąż aktualne. Bo lęk związany ze zmianami klimatyczny wciąż jest żywy. "Przyroda", jak to przyroda, pełna jest jednak kontrastów. Adbåge zaopatrzyła ją w nie zarówno na poziomie słowa jak i obrazu. Niestraszne są jej kolory, wyraźne pociągnięcia pędzlem. Uśmiechy i skwaszone miny. "Głupi śnieg" obok czerwonych i niebieskich ciężarówek, które wywoziły zaspy zimą w jedno miejsce. Albo błękitna woda naprzeciwko świeżo wylanego (można go poczuć) asfaltu.
Mam słabość do twórczości Szwedki, bo całą sobą czuję, że autorka wierzy w to, co pisze. Że to ją zajmuje, że tym się przejmuje. Piękne jest to, że swoimi przemyśleniami i uczuciami chce się dzielić. I to z dziećmi, których jak wiemy nie da się oszukać. Wierzy w ich umiejętność logicznego myślenia. Zaraża czytelników swoją uważnością i świadomością. Sama analizuje świat i zaprasza do tego innych, choć jej bohaterowie są akurat głusi na wołanie "Przyrody", która w tej właśnie wiosce (i wiemy niestety, że też w wielu innych) "robi swoje", "płonie i błyska, dudni i grzmoci". Otwórzmy oczy, nastawmy uszy. I zareagujmy - tak jak na płacz dziecka. Świat wysyła nam sygnał. S-O-S...---...
- "Przyroda"
- tekst i ilustracje: Emma Adbåge
- tłumaczenie: Katarzyna Skalska
- Wydawnictwo Zakamarki
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025