Lekcja otwartości

Jak zrobić spektakl, który nie traktuje małego widza jak kogoś, kto jeszcze nic nie rozumie? Teatr Animacji odpowiada na to jednym tytułem - "Niedźwiedź, łowca motyli" w reżyserii Pawła Paszty. Spektakl powstał na podstawie bajki Susanny Isern, hiszpańskiej pisarki, psycholożki i mamy trójki dzieci, która w swoich książkach podejmuje tematy związane z nazywaniem i oswajaniem emocji, wspieraniem empatii i rozwijaniem wrażliwości, a także budowaniem poczucia własnej wartości i niezależności.

Scena ze spektaklu. Dwoje aktorów animuje lalki - niedźwiedzia i motyla. Niedźwiedź siedzi na oknie. - grafika artykułu
fot. Maciej Zakrzewski

Spektakl, który wszedł do repertuaru Teatru Animacji, jest ciepłą, poetycką opowieścią o samotnym misiu, który pewnego dnia odnajduje w lesie siatkę na motyle. Zamiast jednak użyć jej zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, zaczyna za jej pomocą ratować skrzydlate owady, które wpadają do jeziora. Delikatnie wyławia je z wody, pozwala wyschnąć na swoim nosie, a potem wypuszcza na wolność. Niedźwiadek - trochę dziwak, trochę outsider, skrycie marzy o przyjaźni, o tym, żeby choć jeden z uratowanych motyli został z nim na dłużej. Wszystko zmienia się w momencie, w którym poznaje Blankę, piękną motylkę, która to z kolei... jego ratuje od utonięcia.

Reżyserii i adaptacji "Niedźwiedzia..." podjął się Paweł Paszta. Jego spojrzenie na bajkę Isern wydobyło wszystko to, co w niej najbardziej wartościowe. Zespół Teatru Animacji (na scenie pojawili się: Marta Berthold, Marcin Chomicki, Anna Domalewska, Julianna Dorosz, Krzysztof Dutkiewicz i Igor Fijałkowski) kolejny raz dowiódł, że nie tylko ożywi każdą lalkę, ale też zręcznie będzie snuł historie, zadowalając nawet najbardziej wymagającego widza.

Scenografia autorstwa Eweliny Brudnickiej była ciekawa. Zaczynamy od starego, klimatycznego poddasza, potem przenosimy się nad wodę. Całość jest przemyślana, sugestywna, ale nieprzytłaczająca. Bardzo doceniam także muzykę Tomasza Jakuba Opałka, zwłaszcza piosenkę motylicy Blanki, bajkową, eteryczną i ciepłą. Za konsultację lalek odpowiedzialna była Mária Bačová - moje serce skradła para lisów, której lekkość i humor wprowadzały do spektaklu dużo światła. Każda z lalek wyglądała i prowadzona była rewelacyjnie - nawet dość skromne w wyrazie węże, które choć pozornie miały mniej do zaoferowania, wzbudziły jedną z większych salw śmiechu.

Warto zauważyć, że obecność lisów i węży nie jest przypadkowa - jedne i drugie pojawiają się w parach i z misją uświadomienia niedźwiedziowi, jak ważne jest to, by znalazł kogoś takiego samego jak on. Z jednej strony jest w tym trochę racji, bo przecież potrzebujemy siebie nawzajem, z drugiej zaś - czy to podobieństwa właśnie mają determinować nasze relacje? Jasne, ciągnie swój do swego, ale czy to nie szacunku dla różnorodności, czułości dla odmienności uczymy się, będąc w relacji z kimś, kto nie jest taki jak my? Inny nie znaczy gorszy, nie znaczy też lepszy. Niedźwiedź w swoim pragnieniu zaprzyjaźnienia się z motylami pokazuje, że to nie gatunek, a otwarte i życzliwe serce ma największe znaczenie.

A jaki jest on sam, niedźwiedź, łowca motyli, i dlaczego jego rola jest większa, niż mogłoby się wydawać? Trochę ekscentryczny, odrobinę wycofany, mocno zanurzony w swoim świecie. Niewiele mówi, sporo nuci i śpiewa, komunikując się z otoczeniem na swój sposób, który dla wielu może nie być zrozumiały. Pewne jego cechy - takie jak skupienie na bardzo konkretnych rzeczach (motyle) czy potrzeba powtarzalnych, spokojnych rytuałów (wyławianie ich z wody, pozwolenie im wyschnąć) mogą korespondować z cechami dzieci neuroróżnorodnych, co sprawia, że całość spektaklu nabiera dodatkowego, jeszcze bardziej inkluzywnego wydźwięku. Dobrze jest od najmłodszych lat uwrażliwiać młodych, że różnorodność nie dotyczy jedynie warstwy zewnętrznej, a dotyka również tego, co mamy w środku.

Spektakl przeznaczony jest dla widowni powyżej 4. roku życia, a więc dla tych, którzy są na etapie intensywnego emocjonalnego i poznawczego rozwoju. Ich koncentracja stopniowo się wydłuża, dzięki czemu możliwe są już do wprowadzenia dłuższe formy, nadal jednak ważna jest klarowna fabuła, niespieszne tempo narracji i czytelne relacje między bohaterami, a do tego barwna estetyka, której znaczenie można odczytać intuicyjnie, ale która nie przebodźcowuje. "Niedźwiedź..." daje poczucie, że młoda publiczność i jej potrzeby, wrażliwość i chęć poznawania świata traktowane są bardzo poważnie. Niejednokrotnie miałam do czynienia z produkcjami dla dzieci, które zdawały się zapomnieć, że tego właśnie widza nie da się oszukać i mimo młodego wieku, bez problemu odczyta on nawet najdrobniejszy fałsz. Teatr Animacji przez lata wypracował sobie pozycję wiarygodną, pozycję Teatru, któremu się wierzy i ufa, niezależnie od tego, ile masz lat.

Przez większość spektaklu młoda publiczność zachowała ciszę. Nad widownią Teatru Animacji unosiła się mieszanka ciekawości, zachwytu i tego wyjątkowego rodzaju magii, który pozwala zapomnieć, że gdzieś tam na zewnątrz jest jakiś świat. "Niedźwiedź..." to lekcja o bezinteresownej dobroci, odwadze i życzliwości, która potrafi wrócić do nas w najmniej spodziewanej chwili. Opowieść ta uczy odnajdywania piękna w codzienności, nadawania niezwykłego znaczenia rzeczom pozornie zwyczajnym, jednak przede wszystkim - czułej otwartości na drugiego człowieka. Trudno o cenniejszą lekcję, jaką można by wynieść z teatru, dlatego cieszę się niezmiennie z kursu, który Teatr Animacji konsekwentnie utrzymuje. Warto dołączyć do tej podróży.

Marta Szostak

  • "Niedźwiedź, łowca motyli"
  • reż. Paweł Paszta
  • Teatr Animacji
  • recenzja z 15.11

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025

Powiązane wydarzenia

na niebieskim tle rysunek uśmiechniętego brązowego pluszowego misia
na niebieskim tle rysunek uśmiechniętego brązowego pluszowego misia

Spektakl - Niedźwiedź, łowca motyli

Teatr Animacji, ul. Św. Marcin 80/82 (budynek CK Zamek), Poznań