Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Zaprawdę wielka jest siła kobiet

Kobiety Nowej Huty Katarzyny Kobylarczyk to książka w pewien przewrotny sposób niezwykle zwykła. Pokazuje bowiem, że jak świat światem, to kobiety go budowały i zmieniały, lecz w sposób inny niż mężczyźni - niczym kropla cierpliwie drążąca skałę.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Katarzyna Kobylarczyk ma na koncie m.in. nagradzaną reporterską książkę Strup. Hiszpania rozdrapuje rany, poświęconą wojnie domowej w tym kraju i próbie jej oswojenia. Tym razem autorka wraca do - jak sama pisze - rodzinnej Nowej Huty. Aż chciałoby się napisać, że to miasto niezwykłe, budowane od samego początku, wyrosłe na nieurodzajnych podkrakowskich polach. Wprawdzie w komunie, ale zawsze. Tyle tylko, że nic takiego napisać nie możemy. Bo choć miało być nowe wspaniałe miasto przemysłowe, to jednak od zawsze Nowa Huta jest częścią Krakowa. Bo z tymi nieurodzajnymi polami to jedynie propaganda (wprawdzie PRL-owska, lecz przy tej okazji warto w ogóle wyczulić się na wszelkiego rodzaju propagandę, zwłaszcza że i w obecnych czasach, w niektórych miejscach ma się ona całkiem nieźle). Gleby bowiem, czarnoziemy, były tutaj żyzne jak mało gdzie w Polsce. No ale szło nowe. O ile nie pędziło - i to z siłą walca.

I choć wielkie huty, stalownie i inne zakłady przemysłowe kojarzą nam się - i słusznie - przede wszystkim z mężczyznami, to od samego początku w Nowej Hucie nie brakowało też kobiet. Katarzyna Kobylarczyk pięknie i subtelnie kreśli ich sylwetki. I to zarówno tych, które zamieszkały w Nowej Hucie, gdy PRL-owska władza pozbawiła je rodzinnych majątków, jak i tych, które ściągały tutaj - w nadziei na pracę i mieszkanie - z najodleglejszych zakątków powojennej Polski. Niezwykłe to są życiorysy, niezwykłe tworzy ta mieszanka kobiet miejsce. Autorka Kobiet Nowej Huty zagląda przez ramię i murarce Zofii Włodek, i architektce Marcie Ingarden, która sama jakoś nigdy w życiorysie nie wspominała, że budowała to na swój sposób niesamowite miejsce. Że stworzyła w nim Teatr Ludowy, w którym później swój talent mogła w pełni rozwinąć niezwykła jak na owe czasy reżyserka Krystyna Skuszanka. Ta z kolei uparła się, że nie będzie robotnikom prezentować jedynie śmiesznostek, komedii, lecz serwowała Słowackiego i Szekspira w najlepszym możliwym wydaniu. Był taki czas, że na Skuszankę do Nowej Huty jeździło się z Krakowa!

Na stronach tej książki znajdziemy też Jadwigę Beaupre, która nie tylko uczyła nowohucianki świadomie rodzić dzieci, nie być podczas porodu bierną, ale też zasiała w Polsce ziarno, z którego wyrosła potem niejedna szkoła rodzenia. Wreszcie Jolanta Szatko - wspaniała młoda pingpongistka, której życiorys jest niezwykle poruszający, czy kobiety, które prowadziły w Nowej Hucie stołówki, bufety, kawiarnie i restauracje. Oj, nie był to łatwy kawałek chleba w komunie. Dosłownie i w przenośni. Tymi kreślonymi z subtelną wrażliwością portretami kobiet Katarzyna Kobylarczyk prowadzi nas krok po kroku przez historię Nowej Huty. Z lat 50. w 60., 70., 80. - do wielkich robotniczych strajków, do ukrywania się przed milicją, do Kościoła, który dawał wówczas schronienie, do sklepów, w których świeciły puste półki, a dzieciom trzeba było przecież dać coś do jedzenia. Autorka ma niezwykły dar opowiadania. Potrafi ze skrawków historii tworzyć pełen obraz, malować cały mikroświat, stale z wielkim szacunkiem dla swoich bohaterek. Jej książka w tle świetnie kreśli czytelnikom portret tego nowego miejsca w Polsce, w centrum osadzając opowieść o odwiecznej sile kobiet. O sile, której nieraz na co dzień nie widać, lecz która cierpliwie - niczym kropla skałę - drąży rzeczywistość tak długo, jak wymagają tego okoliczności. Kobiety mają właśnie taką siłę. I to niezależnie od tego, czy będą to cegły, perły, czy petardy.

Aleksandra Przybylska

  • Katarzyna Kobylarczyk, Kobiety Nowej Huty. Cegły, perły i petardy
  • Wydawnictwo Mando

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021