Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Książka, która podnosi na duchu

Jeśli szukacie lektury idealnej na zakończenie roku 2022 albo na rozpoczęcie roku 2023, albo na ten dziwny nieraz czas przejścia, gdy jeden rok będzie się kończył, a drugi zacznie raczkować z nadzieją na lepsze jutro... Jeśli więc szukacie dobrej książki na ten właśnie czas, to Pawilon małych ssaków Patryka Pufelskiego będzie strzałem w dziesiątkę.

, - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Ta książka została wydana w wyniku zbiegu okoliczności. Jasne - pewnie nie ona pierwsza, i nie ostatnia, wszak zawsze jakieś okoliczności muszą się zbiec w jedno miejsce i najlepiej jeszcze w jednym czasie, by wreszcie dać określony rezultat. Tym razem było tak: wydawnictwo Karakter ogłosiło konkurs na pamiętniki osób LGBTQ+, prac było sporo, te najlepsze można znaleźć w zbiorze Cała siła, jaką czerpię na życie. Na konkurs swój pamiętnik przesłał też Patryk Pufelski, który na co dzień pracuje w zoo, gdzie zajmuje się - skąd wiedzieliście? - zwierzętami. Jak na tylnej okładce Pawilonu małych ssaków informuje wydawnictwo, pamiętnik ten "okazał się tekstem na tyle odrębnym - a równocześnie pięknym, bezpretensjonalnym i świeżym - że zrodziła się myśl, by (...) opublikować go jako osobną książkę". Potem już poszło z górki.

O czym jest Pawilon małych ssaków? Oczywiście jest u Pufelskiego o małych ssakach, ale jest też o większych. Jest o pracy autora pamiętników w niejednym polskim zoo - m.in. w Krakowie i we Wrocławiu, ale jest i o chłopcu, który tak kochał zwierzęta, że w oliwskim zoo spędzał jako wolontariusz niemal każdą wolną chwilę. Chłopiec pochodzi z Pomorza, ma liczną rodzinę, a w niej typy przeciekawe; są więc na kartach tej książki Polacy, Niemcy, Żydzi, Kaszubi, jest i ciotka, która po wojnie osiadła w Szwecji. Są starsi i młodsi, są hetero- i homoseksualni; i jakoś wszyscy się mieszczą w tym Pawilonie małych ssaków, mieści się też pamięć Patryka Pufelskiego o Holocauście, jest wręcz pielęgnowana, tyle że nie z typowo polską nachalnością, lecz jakoś tak normalnie i czule - tak, jak na co dzień troskamy się o ludzi nam najbliższych.

I chyba ta codzienna dobrze rozumiana troska, opiekuńczość i uważność zarówno w stosunku do ludzi jak i zwierząt czyni z książki Pufelskiego lekturę, która podnosi na duchu. Nie jest tak, by w tym naszym grajdole, w tym co drugi dzień polskim piekiełku autor pamiętników nie wkurzył się a to na posła homofoba, a to na narodowców na ulicach. Jasne, że go to boli i uwiera, ale wtedy sięga choćby po Kwiaty polskie Tuwima i znów jest jakoś normalniej. Lubiłabym żyć w Polsce, którą budowaliby Patrykowie Pufelscy. To byłoby naprawdę dobre miejsce.

Wreszcie, choć na początku tego tekstu napisałam, że książka Pufelskiego jest strzałem w dziesiątkę, jeśli szukamy lektury na czas przejścia, to - last but not least - jest Pawilon małych ssaków także idealnym przypomnieniem, że w sylwestra nie strzelamy. Niejeden nie tylko mały ssak nam za to podziękuje.

Aleksandra Przybylska

  • Patryk Pufelski, Pawilon małych ssaków
  • wyd. Karakter

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022