Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

KWADRATURA PŁYTY. Cień, ale przede wszystkim blaski

Ach, jak wspaniała jest tegoroczne wiosna! I nie mam na myśli uroków (kapryśnej) aury, po prostu słyszę z wielu stron mnóstwo wspaniałej muzyki. Czyje płyty? Ot, na przykład artystów wybitnych i świetnie znanych: kwintetu Alameda, tria Polski Piach, duetu Beryllium czy Macieja Rychłego i (powiedzmy: kwartetu) Released Sounds. Wszyscy tworząc nową muzykę fascynująco dialogują z tradycjami.

Cztery kolorowe okładki płyt zestawione w kwadracie. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

Kto uważnie śledzi scenę alternatywną, tego nie zdziwi chyba przekonanie, że Alameda 5 (dziś poprawnie: ||Ala|Meda||) to jeden z najświetniejszych polskich zespołów ostatniej dekady. Jego nową płytę wypełnia muzyka osadzona w potężnym, mocnym beacie, który współtworzą zarówno instrumenty elektroniczne, jak i wzmocniona tradycyjna sekcja perkusyjna. Fantastycznie odbija ona refleksy różnych nurtów - przywołuje wiele inspiracji, odwołań czy tylko skojarzeń słuchacza, stając się jednocześnie finezyjną i pulsującą, gęstą tkanką. Mamy tu więc wyraźne rytmiczne nawiązania do tradycji afrykańskiej i południowoamerykańskiej, ale skonfrontowane, oczywiście, z innymi nurtami. Kto zechce odnajdzie tu elementy psychodelii czy krautrocka, oczywiście IDM, offowego jazzu czy house'u z afrykańskim tłem.

Za owe rytmiczne sfery odpowiadają perkusiści Jacek Buhl i Rafał Iwański oraz basista Piotr Michalski. Elektroniczno-melodycznych smaków dodają Jakub Ziołek i Łukasz Jędrzejczak - dorobku poszczególnych muzyków nie streszczam, bo jest on ogromny. Intelektualny namysł i wykonawcza dyscyplina są tu równoważone przez entuzjastyczne, rozchwiane, pełne  emocji, rozkołysane brzmienia. Być może najtrafniejsze jest użyte w opisie płyty sformułowanie, że to mieszanka "tropikalno-industrialna", która chce wychodzić poza podział na to co wysokie i niskie, awangardowe i rozrywkowe. Efekty są znakomite.

  • ||Ala|Meda||, Spectra 02 (Brutality Garden)

Lekko oniryczny nastrój, niespieszne tempa, kontemplowanie dźwięku - to pierwsze skojarzenia pojawiające się podczas słuchania znakomitej trzeciej płyty zespołu Polski Piach. Tak jak pierwsze dwa krążki zgodnie ze swoimi tytułami (Południe, Północ) sugerowały kręgi geograficznych i kulturowych poszukiwań, tak teraz artyści podążają w głąb, niejako mieszając watki, myląc tropy. Blues z Delty Missisipi, z afrykańskich bezdroży czy nadwiślańskiego brzegu - odszukiwaliśmy wcześniejsze inspiracje tria. Dziś błyskotliwie, choć i powściągliwie jego członkowie łączą różne skojarzenia, tworząc w pełni własną, oryginalną muzykę. Lider grupy, świetnie znany z wielu projektów, tu grający na akustycznej gitarze Patryk Zakrocki, znajduje w grającym na klarnecie basowym Piotrze Mełechu i wiolonczeliście Piotrze Domagalskim wymarzonych partnerów do takiej podróży. Wielkimi walorami są ich wszechstronność i doświadczenie, a zarazem umiejętność grania zespołowego, współtworzenia owej specyficznej aury, które dają słuchaczowi z jednej strony wytchnienie od dominującego wszędzie wokół muzycznego szumu, z drugiej - pozwalają na szczególnej urody estetyczne doznania.

Zachwyca nie tylko brzmienie, operowanie nastrojem, ale i umiejętne budowanie dramaturgii, zmysł narracyjny. Członkowie zespołu swą muzyką opowiadają pasjonujące historie, a tytuły kolejnych kompozycji zdają się być swego rodzaju podpowiedziami, umiejętną grą ze słuchaczem. Płytę świetnie dookreśla motto, zaczerpnięte z twórczości Fernando Pessoi, co jest dla mnie swego rodzaju wykrzyknikiem potwierdzającym jej wartość.

  • Polski Piach, Anomalia (Gusstaff Records)

Mrok, chłód, emocjonalne wychłodzenie tej muzyki, wynikające z wykonawczej perfekcji - to tylko pozory. W istocie jest to pełna smaczków, wielobarwna i kolorystycznie nasycona propozycja, która wymaga - tylko i aż - tego, by się jej uważnie przysłuchać. By po kilkukrotnym odbiorze tej płyty wejść w świat jej nie narzucającego się uroku, swoistej harmonii. Umbra - to pojecie mające wiele znaczeń. Członkowie duetu Beryllium odwołują się do jej astronomicznego, a i niemal filozoficznego sensu. W tym rozumieniu umbra to cień całkowity, przestrzeń największego mroku, ale to właśnie w niej, jak piszą artyści: "uruchamia się wyobraźnia i mózg jest w stanie wygenerować obrazy, które zazwyczaj są zagłuszane otaczającym światem". Zatem ich muzyka, ich opowieść jest "o skupieniu, o subiektywnym odbiorze, o przekraczaniu muzycznych idiomów". Odnajdziemy tu wiec oczywiście echa współczesnej elektroniki, ale też muzyki improwizowanej i współczesnej kameralistyki, elektroakustycznej, konkretnej, z całą pewnością też muzyki ilustracyjnej.

Tę niezwykle absorbującą, misterną konstrukcję  stworzyli wielce cenieni muzycy: Michał Górczyński (klarnety, elektronika) znany z zespołów Bastarda, Kwartludium, Malerai, Pole / Polonka i wielu innych, m.in. autorskich przedsięwzięć oraz Andrzej Izdebski (elektronika, gitary), współpracujący z wieloma przedstawicielami muzyki improwizowanej i współczesnej, ale też sceny popularnej, kompozytor muzyki do wielu spektakli Teatru Polskiego Radia. Świat dźwięków został zatem dany i w dużej mierze od słuchacza zależy jak odczyta tę fascynująco nieoczywistą całość.

  • Beryllium, Umbra (Beryllicmusic)

Mam wrażenie, że Łużyce to taka trochę terra incognita. Wszyscy (chyba?) wiedzą, gdzie znajdują się na mapie, ale powiedzieć coś więcej na ich temat, na temat tamtejszej kultury? Tymczasem jest to przestrzeń niezwykle bliska Maciejowi Rychłemu, który eksploruje ją od wielu lat - jako badacz, pasjonat, a w końcu przecież i wybitny artysta. Sam chyba nie potrafi zliczyć swoich wypraw w tamtym kierunku, który przyciąga go chyba swą enigmatycznością, może jakimś fatalizmem, ale i długością trwania tradycyjnej kultury. Tym razem w swą artystyczną podróż na najbliższy z możliwych "zachód"  artysta zaprosił swoich partnerów - przyjaciół z tria Released Sounds: Mateusza Rychłego (gitary, mandolina, cytra) - prywatnie syna oraz Elisabeth Seitz (psałterium) - znaną też z legendarnej grupy L'Arpegiatta. Gościnnie pojawia się tu też znakomity znawca łużyckiej tradycji Tomasz Nawka (dudy).

To muzyka pełna nostalgii, kruchych melodii, a zarazem - w swej sile i niepohamowanej woli trwania - pełna kreacyjnej mocy, wymykająca się łatwym schematom. Głęboka, jeśli to słowo coś dziś jeszcze znaczy. Potwierdzająca, że Released Sounds to zespół, którego trzeci już album można ze spokojem stawiać obok kultowych krążków tworzonych swego czasu przez Macieja Rychłego z Kwartetem Jorgi. Przy tym wszystkim nie dziwi fakt, że tytuł płyty oraz jej opis sporządzony został w trzech językach: łużyckim, polskim i niemieckim. Nie dziwi również, że zapytany o dostępność płyty, lider grupy prosi o kontakt pod swoim adresem e-mailowym. Współczesne media oraz tak zwane "dobre sklepy muzyczne" mają na głowie inne sprawy...

  • Released Sounds Trio, Łużyckim traktem (Fundacja dla narodu Serbołużyckiego)

Tomasz Janas

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024