Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Krzyk proroka

Afera związana z Batushką to chyba jeden z najbardziej medialnych i burzliwych konfliktów w całej historii polskiego metalu. Lata sporów, rozłam, batalia o nazwę - wszystko to pozostawiło po sobie sporo niesmaku, ale i doprowadziło do pewnej kreatywnej rywalizacji, której efektem były solidne płyty. Jednak ten rozdział zdaje się być zamknięty. Z jednej strony mamy Batushkę Drabikowskiego, z drugiej - Patriarkh, nowy projekt Bartłomieja Krysiuka, który oficjalnie porzucił dawną nazwę i pod nowym szyldem wydaje swój album "Prorok Ilja" (2025). To udana płyta, którą można (i trzeba) oceniać wyłącznie przez pryzmat muzyki, a nie kontrowersji. Na żywo będzie można sprawdzić ją w klubie 2progi.

Gitarzysta w długiej, powłóczystej szacie gra koncert stojąc obok płonącego w wysokim kielichu ognia. - grafika artykułu
Patriarkh, fot. Maciej Pieloch

Choć skład Patriarkh jest niemal tożsamy z Batushką z okresu "Raskol" (2020), to muzycznie "Prorok Ilja" stanowi krok w stronę bardziej wielowymiarowej narracji dźwiękowej. Oczywiście fundamentem pozostaje ceremonialny black metal czerpiący z prawosławnych tradycji liturgicznych, ale tym razem dostajemy coś więcej - monumentalne orkiestracje, folkowe instrumentarium i jeszcze większą różnorodność wokalną. Wciąż mamy charakterystyczne chóry i podniosłe melodie, jednak klimat jest gęstszy, bardziej filmowy. To już nie tylko dźwiękowe odwzorowanie sakralnych ceremonii, ale i ciekawa, niepokojąca opowieść.

Jednym z jej narratorów jest Adam Strug, wcielający się w postać proroka Eliasza Klimowicza. Jego melodeklamacje otwierają i zamykają kolejne "Wierszaliny" - bo właśnie tak zatytułowane są utwory na albumie - prowadząc słuchacza przez historię o sekcie Grzybowskiej i jej mistycznej wizji Nowego Jeruzalem, o mroku i mistycyzmie, który osadza się głęboko w podlaskich ziemiach lat 30. XX wieku, kiedy tytułowa wieś tętniła życiem, przyciągając pielgrzymów z różnych stron prawosławnego świata.

Już po odsłuchu "Wierszalin I" wiadomo, że Patriarkh stawia na jeszcze większą warstwowość brzmienia. W tle wybrzmiewają nie tylko monastyczne chóry, ale również dźwięki folkowych instrumentów - tagelharpy, mandocello, cymbałów, a nawet hurdy-gurdy. I nie są to jedynie ozdobniki - momentami te elementy wychodzą na pierwszy plan, jak w "Wierszalinie VI", budując pełnoprawne melodie. Jednak bez względu na to, "Prorok Ilja" jest przede wszystkim monolitem - w swojej pierwotnej wersji album dostarczono dziennikarzom jako jednolitą ścieżkę, bez podziału na utwory, co tylko podkreśla, że materiał nie powinien być traktowany jako zbiór pojedynczych kompozycji.

Warto wspomnieć również o wokalach - Bartłomiej Krysiuk wciąż korzysta z typowych dla siebie opętańczych, blackowych krzyków, ale momentami jego linie wokalne są niemal teatralne. W tekstach sięga po różne języki - dominują dialekty wschodnie, ale po raz pierwszy w jego twórczości pojawia się także język polski. W niektórych fragmentach towarzyszy mu żeński śpiew Elizy Socharczuk, zwłaszcza w "Wierszalinie IV". Takie elementy sprawiają, że furia nie jest główną osią albumu - całość opiera się bardziej na budowaniu nastroju niż czystej agresji. Produkcja również oddaje specyficzny, "cerkiewny" klimat, przez co słuchacz momentami ma wrażenie uczestniczenia w dawnym obrządku.

"Prorok Ilja" to jasny dowód na to, że Patriarkh nie jest tylko ubogim krewnym dawnej Batushki, ale projektem z własnym, klarownym pomysłem na siebie. Pełen detali i nietuzinkowych rozwiązań, jest świetną propozycją dla tych, którzy szukają w black metalu czegoś więcej niż tylko blastów i czarnego brzmienia. Rok dopiero się zaczął, a już można powiedzieć, że to jedna z najciekawszych ekstremalnych płyt ostatnich miesięcy. Dobrze będzie usłyszeć ją w wersji koncertowej.

Sebastian Gabryel

  • Patriarkh
  • 23.03, g. 19
  • 2progi
  • bilety: 64-100 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025