Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Jak w cztery dni zakochać się w muzyce jazzowej

Czy da się zaserwować jazz w przystępnej formie, która idealnie skomponuje się z nadchodzącym latem? Jubileuszowa, 15. edycja Enter Enea Festival, miała udzielić odpowiedzi na to nurtujące mnie od dłuższego czasu pytanie. Okazało się, że wszystko co usłyszałem przerosło moje i tak już nieco wygórowane oczekiwania. Zapraszam na jazzową podróż nad jezioro Strzeszyńskie!

Neonowa nazwa festiwalu świecąca w ciemności. - grafika artykułu
Enter Enea Festival 2025, fot. Sisi Cecylia

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że jestem raczej "niedzielnym" słuchaczem jazzu. Oznacza to mniej więcej tyle, że lubię jazz, ale raczej nigdy nie zagłębiałem się w jego rodzaje, nie wchodziłem dotąd w ten styl muzyki dalej, niż na bezpieczną głębokość, którą znam i bardzo doceniam. Wiedząc, że Enter Enea Festival stawia na różne formy jazzu, czułem lekkie zaniepokojenie czy będę w stanie docenić wszystko co usłyszę podczas tego legendarnego festiwalu. Starając się zachować otwartą głowę ruszyłem nad jezioro Strzeszyńskie.

Lokalizacja sceny zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Usytuowana na lekkim wzniesieniu, górowała nad plażowiczami, którzy pierwszego dnia festiwalu otaczali to miejsce szukając ukojenia w pierwszym upalnym dniu tego roku. Jeśli pływanie i opalanie by im się znudziło,  również mogli dołączyć do festiwalowiczów. Pierwszy dzień Enter Enea Festival był bowiem dniem otwartym i nie potrzeba było biletu by poczuć przedsmak tego, co organizatorzy przygotowali dla nas podczas tegorocznej edycji. Z tego też powodu pomysłodawca, a także dyrektor festiwalu Jerzy Gumny, nazywał ten dzień "festiwalową przystawką". W sukurs przyszedł mu Leszek Możdżer, który od pierwszej edycji jest dyrektorem artystycznym Enter Enea Festival.

Nowe doznania i świeżość

Mimo poczucia, że właściwy festiwal miał się zacząć dopiero dzień później, w najmniejszym nawet stopniu nie wpłynęło to na poziom artystyczny otwartego dnia wydarzenia. Pierwszym niedzielnym koncertem, był występ Gniewomira Tomczyka z zespołem. Premierowo zagrana została płyta "Perpetus", która jest 5-częściową suitą inspirowaną pięcioma obrazami polskiego malarza Józefa Tomczyka. Dzięki dużym ekranom umiejscowionym po bokach sceny, publiczność mogła obserwować prace, które stały się inspiracją dla Gniewomira. Na scenie pianino, wiolonczela, kontrabas, skrzypce i perkusja, za którą zasiadł sam pomysłodawca projektu. Pierwsze muzyczne doznanie na festiwalu można było uznać za zaliczone!

Pierwszy dzień festiwalu nie ograniczył się jednak tylko do muzyki. Stałą częścią tego wydarzenia jest również przeniesienie się na chwilę do Poznań Visual Park - największej plenerowej galerii sztuki współczesnej w Polsce. Tam swoją nową pracę pt. "Mandorla" odsłaniał Konrad Juściński, a zostało to zwieńczone krótkim wernisażem prac artysty w ABC Gallery, która również znajduje się nad jeziorem Strzeszyńskim.

Gdy zachodzące słońce powoli zaczęło ochładzać okolicę, na scenie znów zrobiło się gorąco. Ostatnim koncertem pierwszego dnia był występ zespołu Blu/Bry. To młodzi artyści pochodzący z Poznania, którzy na co dzień urzędują w Kopenhadze, zbierając uznanie na europejskiej scenie jazzowej. Przed koncertem ze sceny padły słowa, które idealnie podsumowują to, co zaprezentował zespół: że "nie trzeba już w nich pokładać nadziei, a należy pokładać zaufanie, że dobrze poprowadzą polską scenę jazzową". Klasyczny jazz połączony z odrobiną elektroniki, świeżość i nowe doznania, które pięknie wprowadziły nas w 15. edycję Enter Enea Festival.

Zabawa, emocje, magia

Po nocnych opadach deszczu nad jeziorem zrobiło się znacznie zimniej. Nie odstraszyło to jednak publiczności, która drugiego dnia szczelnie wypełniła teren festiwalu. Oficjalnie mogliśmy zaczynać kolejną jazzową ucztę, a jako jej pierwsze danie usłyszeliśmy muzykę zaserwowaną przez Yonglee & the DOLTANG. Młodzi muzycy z Korei po raz pierwszy występowali przed polską publiką, ale sądząc po tym jak zostali przyjęci, na pewno nie ostatni. Melodyjny jazz i zabawa improwizacją idealnie przypadły mi do gustu i na swój sposób naprawdę dobrze się bawiłem widząc, jaką zabawę z tworzonej muzyki czerpał sam zespół występujący na scenie.

Nie musiałem długo czekać, by zobaczyć koncert, który w całym line-up'ie przykuł moją największą uwagę. 30 years of E.S.T- tribute to Esbjörn Svennson Trio to projekt, który jest upamiętnieniem tragicznie zmarłego Esbjörna Svennsona, pioniera skandynawskiego jazzu. Dwoje muzyków, którzy tworzyli to legendarne trio, zaprosiło do współpracy swoich jazzowych przyjaciół i wspólnie pokazali prawdziwą magię. Dla mnie to też było wyjątkowe, bo nie spodziewałem się, że jeszcze kiedyś usłyszę kompozycje Svennsona na żywo. Publiczność nie pozwoliła muzykom tak po prostu zejść ze sceny i skończyło się na bisie ze strony Skandynawów.

Zwieńczeniem poniedziałkowego, drugiego dnia Enter Enea Festival, był specjalny projekt Leszka Możdżera. Każdego roku dyrektor artystyczny festiwalu przygotowuje dla publiczności coś wyjątkowego, zapraszając znamienitych muzyków, których poznał w trakcie swojej długiej, ogólnoświatowej kariery. W tym roku nie było inaczej. Na zaproszenie Leszka Możdżera na scenie wystąpili z nim Tia Fuller, Terri Lyne Carrington, Cheikh Ndoye i Mino Cinelu. Artyści, którzy występowali z największymi muzykami gatunku, stworzyli "pro tone unit" i wspólnie zatarli wszelakie granice jazzu, sprawiając wrażenie, że na scenie była przede wszystkim zabawa, emocje i umiejętności, jakich do tej pory nie było mi dane nigdzie zobaczyć na żywo.

Z innego świata

Trzeci i czwarty dzień festiwalu to zestawienie artystów i projektów, które musiało sprawić, że wyprzedały się wszystkie bilety. Przedostatni dzień Enter Enea Festival rozpoczął się od kojących brzmień klarnetu Anat Coheh, która przyjechała z całym zespołem nazwanym po prostu Anat Cohen Quartetinho. Widać było jak cały zespół cudownie czuje się ze sobą i po tym koncercie zrozumiałem, dlaczego według środowiska jazzowego Anat uważana jest za "najlepszą klarnecistkę". Osobiście nie spodziewałem się, że ten instrument jest w stanie aż tak mnie poruszyć i sprawić, że na godzinę poczuję się jak w innym świecie.

Z innego, jazzowego świata pochodzi kolejny artysta występujący podczas Enter Enea Festival. Chociaż precyzyjniej byłoby powiedzieć, że Kenny Garrett wziął się po prostu z kosmosu. Saksofonista, którego usłyszał sam Miles Davis i postanowił, że chce go mieć w swoim zespole, pięciokrotny zdobywca nagrody Grammy, marka, której nikomu w środowisku jazzowym przedstawiać nie trzeba, postanowił, że swoją muzyką "kupi" całą publiczność zgromadzoną nad jeziorem Strzeszyńskim. Zaczął spokojnie, czarując swoim saksofonem w akompaniamencie pianina, znamienitych perkusjonaliów i kontrabasu. Zakończył, aktywizując publiczność do tego stopnia, że wszyscy stali, tańczyli i śpiewali razem z nim. Gdyby nie to, że czekał nas jeszcze jeden koncert i organizatorzy musieli trzymać się ram czasowych, to mam wrażenie, że zabawa z artystą mogłaby się przeciągnąć do samego rana.

Warto było jednak chwilę ochłonąć i poczekać na ostatni koncert trzeciego dnia 15. edycji Enter Enea Festival. Wspominałem, że wcześniej tego dnia niespodziewanie zachwycił mnie klarnet. Gitara co prawda jest bliższa mojemu sercu, ale to, co zobaczyłem na scenie, przerosło moje najśmielsze wyobrażenia. Kenny Garrett wysoko zawiesił poprzeczkę swoim koncertem, ale jeśli ktokolwiek miałby udźwignąć taki ciężar to tylko Al Di Meola. Amerykański gitarzysta uważany jest za jednego z najlepszych wirtuozów gitary naszych czasów. Na scenie występuje już od ponad czterech dekad, i choć znałem wcześniej jego twórczość, to zobaczenie tego na żywo sprawiło, że musiałem zbierać szczękę z podłogi. Na scenie dwie gitary i perkusja, która stanowiła subtelne tło dla mistrza wyrafinowanej harmonii i niekiedy nieoczywistej, a momentami wręcz prowokacyjnej linii melodycznej, stojącej na przekór tradycyjnemu, jazzowemu kanonowi.

Mobilna filharmonia

Po wrażeniach, które zaserwował trzeci dzień Enter Enea Festival, nadszedł czas na zwieńczenie całego wydarzenia. Ciężko opisywać ostatni dzień jako osobne koncerty, skoro wszystkie składały się w jedną, pięknie napisaną historię. Bardzo chciałbym się rozpisać, ale w moim wokabularzu brakuje słów, które opisałyby to, co na scenie zrobił Leszek Możdżer oraz Filip Wojciechowski i jego Jazz Trio, a to wszystko wspólnie z Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej.

Motywem przewodnim była podróż. Tym samym od Leszka Możdżera usłyszeliśmy dwa koncerty "Bach Expanded" i "George Gershwin Koncert F/Rhapsody in Blue", a od Filipa Wojciechowskiego spektakl muzyczny zatytułowany "Od Bacha do Gershwina", który stał się pięknym pomostem między dwoma koncertami Możdżera. Do tego rekordowa liczba muzyków na scenie dodawała całemu wydarzeniu patetyczności sprawiając, że otoczeni naturą mogliśmy poczuć się jak w "mobilnej filharmonii". Cudowna mieszanka jazzu i muzyki klasycznej. Obawiałem się tego dnia wiedząc, że nie jestem wielkim fanem tych gatunków. A właściwie "nie byłem", bo po tym koncercie wszystko się we mnie zmieniło. Majestatyczna, wręcz sakralna końcówka "Rhapsody in Blue" sprawiła, że publiczność zgromadzona nad jeziorem Strzeszyńskim uniosła się kilka centymetrów w górę i pięknie zakończyłą jubileuszową edycję jednego z najważniejszych jazzowych festiwali w Polsce.

Na 15. edycję Enter Enea Festival szedłem pełen obaw. Mój pierwszy jazzowy festiwal, do tego w wersji plenerowej, budził pewne obawy. Organizacja i akustyka stanęły jednak na najwyższym poziomie, a to i tak nic w porównaniu z poziomem muzycznym, który przygotował dla nas dyrektor artystyczny Leszek Możdżer. Cudownie było przez te cztery dni być częścią enterowej publiczności. Publiczności niezwykle świadomej, pięknie reagującej na to, co się dzieje na scenie, łaknącej nowych, jazzowych doznań, które co roku niezmiennie otrzymują. Na początku zadałem pytanie czy da się pokazać jazz w przystępnej, plenerowej formie. Otóż da się. I jeżeli obawiacie się jazzu, to Enter Enea Festival rozwieje wasze wątpliwości. Najbliższa okazja za rok - tam gdzie zawsze, w pięknym otoczeniu przyrody nad jeziorem Strzeszyńskim.

Szymon Liedtke

  • 15. Enter Enea Festival
  • nad Jeziorem Strzeszyńskim
  • 15-18.06

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025