Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

ENTER ENEA FESTIVAL. Każdy inny, każdy doskonały

Trzy koncerty, dużo nowości, skrajne muzyczne uniwersa i mocne uderzenie na koniec Enter Enea Festival. Dwunastą edycję zamknęła indyjska królowa basu Mohini Dey, a przed nią tanecznym krokiem sceną zawładnęli Marialy Pacheco i Omar Sosa oraz liryczni Chojnacki/Miguła Contemplations.

. - grafika artykułu
fot. Grzegorz Dembiński

Relację zacznę od końca, ponieważ trudno przejść obojętnie i nie rozpocząć od koncertu Mohini Dey i jej zespołu. 26-letnia basistka robi zawrotną karierę w Indiach i Stanach Zjednoczonych. Porywa nie tylko publiczność, ale też wywołuje zachwyt sławnych kolegów po fachu. Po trzech latach starań wystąpiła wraz ze skompletowanym na tę okazję zespołem (w składzie: Gergo Borlai - perkusja, Mark Hartsuch - saksofon, Mike Gotthard - gitara, Daniel Szebenyi - klawisze) na Enter Enea Festival i przeszła przez scenę niczym tornado. Leszek Możdżer zaanonsował koncert jako "ostre, żeńskie granie" i trafił w punkt. Mohini Dey pokazała ciężkie brzmienia, sięgające momentami do hard rocka lub nawet dalej, zalewając festiwal falą potężnego dźwięku. Osią utworów była oczywiście gitara basowa, która w rękach artystki zmienia się w instrument o prawie nieograniczonych możliwościach. Mohini Dey ma wręcz nieprawdopodobną biegłość w grze; można mieć wrażenie, że nie ma na tyle trudnego pasażu lub riffu, żeby nie mogła go zagrać. Do tego dochodzi dźwiękowa kreatywność, za sprawą której każde wejście basu ma w sobie coś innego - techniczną sztuczkę, nowy melodyczny pomysł lub zaskakujące rozwinięcie. W programie koncertu znalazło się kilka niepublikowanych dotąd utworów, co tym bardziej podgrzało atmosferę i stanowiło dodatkowy prezent dla słuchaczy. Co najbardziej mogło zapaść w pamięć w występie Dey? Wybuchowa "bitwa" między nią, a Gergo Borlaiem na perkusji; bardzo ciężki rockowy finał; Leszek Możdżer jako gość-niespodzianka w jednym z utworów. Niemniej jednak cały koncert robił piorunujące wrażenie i nie wątpię, że jeszcze długo będzie krążył w opowieściach z festiwalu jako jedna z perełek Enter Enea.

Nowy materiał z przygotowywanej jeszcze płyty zaprezentował na otwarcie wieczoru polski zespół Chojnacki/Miguła Contemplations. Jan Chojnacki i Filip Miguła współpracują od 2017 roku i mają na koncie kilka nagród oraz dobrze przyjętą debiutancką płytę. Grają muzykę programową, choć nie ilustracyjną. Bliżej im do opowiadania historii poprzez nastrój i emocje, niż pod postacią bezpośrednich muzycznych obrazów. Dużo w ich muzyce liryzmu i melancholii, oraz czasowej przestrzeni - nawet w szybkich utworach muzykom się nie śpieszy, ważne dla nich jest budowanie frazy i narracji. Stylistycznie czerpią z różnych źródeł, co dodaje ich muzyce kolorytu i elementów zaskoczenia. Przed Migułą i Chojnackim stoi duża muzyczna przyszłość, której warto wypatrywać.

Środkowe ogniwo ostatniego dnia Enter Enea stworzył niesamowicie pozytywny fortepianowy duet Marialy Pacheco i Omara Sosy. Tak jak Chojnacki i Miguła pokazali młody polski jazz, a Mohini Day cięższe basowe brzmienia, tak Pacheco i Sosa wnieśli na festiwal taniec. Kubańskich pianistów łączy wyjątkowa nić porozumienia w muzyce. Wspólne granie sprawia im wielką radość, widoczną w uśmiechach, spojrzeniach i muzycznych dowcipach, jakie sobie robią w trakcie koncertu. Omar Sosa ma dar nawiązywania kontaktu z publicznością i słuchacze stali się w pewnym momencie współwykonawcami. Sosa nie mógł nie skorzystać z wyklaskiwanego akompaniamentu i pewnym momencie porwał Marialy Pacheco do tańca! Zresztą zapowiadani jako "tańczące fortepiany" artyści tańczyli nie tylko ze sobą z przodu sceny. Tańczyli przy swoich fortepianach i po ich klawiaturach, a w konsekwencji u niektórych widzów też budziła się chęć do tańca. Warto zwrócić jeszcze uwagę na sposób, w jaki ich muzyczne osobowości się łączą. Wspólnie grają, jakby byli jednym muzycznym organizmem, a w solowych wejściach każde z nich zarysowuje silną indywidualność. Aż tak doskonałe porozumienie między artystami to rzadkość i tym bardziej można się cieszyć, że mieliśmy okazję podziwiać Marialy Pacheco i Omara Sosę w Poznaniu.

Niestety, 12. Enter Enea Festival dobiegł końca, choć wspomnienia z niego na pewno będą jeszcze żywe długi czas. Ostatni dzień pokazał, jak szerokim pojęciem jest nie tylko jazz, ale muzyka. Nie można do jednego worka wrzucić wszystkich trzech koncertów ostatniego dnia, ale właśnie na tej muzycznej różnorodności polegała jego wartość. Każdy z artystów zachwycił, a wszyscy wspólnie, odsłaniając każdy swój własny muzyczny świat, udowodnili po raz kolejny, że w muzyce najważniejsza jest energia i emocje, a nie gatunkowe klasyfikacje. Czekamy już na kolejne dowody podczas przyszłorocznego Enter Enea Festival.

Paweł Binek

  • 12. Enter Enea Festival
  • Jezioro Strzeszyńskie
  • 15.06

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022