Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

ENTER ENEA FESTIVAL. I znów czarują nad Strzeszynkiem

Pierwszy dzień 12. edycji Enter Enea Festival za nami. Sygnowane przez Leszka Możdżera święto jazzu nad Jeziorem Strzeszyńskim rozpoczęło się trzema diametralnie różnymi koncertami: od introwertycznej fińskiej muzyki Verneri Pohjoli, przez skrzypcową wirtuozerię Adama Bałdycha, po międzykulturową podróż Chassola.

. - grafika artykułu
fot. Grzegorz Dembiński

Niełatwe zadanie otwarcia festiwalu wziął na siebie Verneri Pohjola Quartet w składzie Verneri Pohjola (trąbka), Tuolo Prättälä (fortepian i efekty), Antti Lötjönen (kontrabas), Mika Kallio (perkusja). Fiński trębacz wraz z zespołem wykonali materiał z jego ostatniej solowej płyty The dead don't dream. Medytacyjna, introwertyczna muzyka potrzebowała chwili, by dotrzeć do słuchaczy, jednak ostatecznie Pohjola został entuzjastycznie przyjęty. Rozpoczął od utworu Monograph, asymetrycznej konstrukcji zbudowanej na długich spokojnych odcinkach i bardziej energicznych szarpnięciach. Uwagę przykuwają w nim właśnie niespodziewane zmiany dynamiki, mgliste brzmienie trąbki i gęsta sekcja rytmiczna. Następny numer, Voices Heard, ma mroczniejszy nastrój. Na tle niepokojącej, kroczącej harmonii Pohjola prowadzi opartą na sonorystycznych efektach narrację. Muzycy pozornie rozwiązują napięcie, jednak Voices Heard do samego końca podszyty jest niesprecyzowanym niepokojem. Na koniec usłyszeliśmy bardziej radosne, o prawie bigbandowym początku Wilder Brother (z rewelacyjnym solo Kallio na perkusji) i Land of Real Men. Ten ostatni utwór zachwyca tanecznym, wręcz disco-popowym riffem kontrabasu, ewoluującym w trakcie całego numeru. Pohjola posiada silnie zindywidualizowany muzyczny styl: nie nadużywa wysokich dźwięków, od piskliwych odzywek woli grę powietrzem płynącym przez instrument, by tworzyć nowe efekty brzmieniowe. Operuje przydymionym, płynącym jakby zza szyby dźwiękiem. Wraz z zespołem najlepiej czuje się w kameralnych, kontemplacyjnych nastrojach. Verneri Pohjola Quartet udanie rozpoczął festiwal, choć największą  atrakcją wieczoru miał stać się drugi koncert.

Występ Pohjoli nie był końcem spotkań z trąbką tego wieczoru. Z kwartetem Adama Bałdycha (Adam Bałdych - skrzypce, Michał Barański - kontrabas, Dawid Fortuna - perkusja, Marek Konarski - saksofon tenorowy, wzmocnionym przez Leszka Możdżera przy fortepianie) zagrał włoski trębacz Paolo Fresu. Zatopiony w swoim muzycznym świecie, wspólnie  z pozostałymi muzykami przeniósł strzeszyńską plażę w tak charakterystyczny dla Enter Enea wymiar - miejsce bez czasu i przestrzeni, którego reguły wyznacza muzyczna chemia. Było ją czuć zwłaszcza między Możdżerem i Bałdychem w ich instrumentalnych dialogach. Bałdych zachwyca obłędną wręcz wirtuozerią i technicznymi pomysłami ocierającymi się niemal o wiolinistyczne szaleństwo. To także artysta o szerokiej wrażliwości, który w każdym utworze pokazuje inne muzyczne oblicze. Najwyraźniej wybrzmiało to po pojawieniu się na scenie Paolo Fresu. Wrażliwość włoskiego wirtuoza zmieniła energię na scenie, a Bałdych i reszta zespołu doskonale się w tym odnaleźli. Kwartet ma ciągoty do kameralności i delikatnych brzmień, tak jak w eterycznym początku koncertu, ale równie doskonale czuje się w masywniejszych brzmieniach. Przykład to chociażby Open sky - brzmiący bardzo kosmicznie, między innymi za sprawą preparowania (modyfikowania brzmienia) fortepianu... szklanką przesuwaną po strunach! Koncert numer dwa stał się koncertem numer jeden wieczoru. 

Na koniec na scenie pojawił się francuski muzyk i kompozytor Chassol. Specjalizuje się on w muzyce eksperymentalnej, filmowej i popie, w swoich projektach łączy też dźwięk z obrazem. Podobnie było tym razem, gdy zaprezentował materiał Indiamore. To filmowo-dźwiękowy zapis pobytu w Indiach w muzycznym opracowaniu Chassola. Na ekranie widać wyświetlane urywki filmów, a nagrane śpiewy, rozmowy i odgłosy uliczne poddawane są przeróbkom: harmonizacji, dodaniu sekcji rytmicznej, wzbogaceniu o dźwięki fortepianu i syntezatorów. Chassol sięga po różnorodne muzyczne rozwiązania, co pokazuje, w jak różny sposób można opracować jeden temat lub muzycznie wykorzystać naturalną melodię języka. Jednak wielokrotne zapętlenia sampli stają się momentami dość monotonne. Indiamore to przede wszystkim interesujący obraz kulturowy Indii i audiowizualny eksperyment, który jednak nie porwał aż tak jak wcześniejszy koncert.

Początek 12. edycji Festiwalu okazał się stonowany, choć niepozbawiony brawurowych momentów. W następne wieczory czekają kolejne intrygujące propozycje, między innymi Uwertura Fantastyczna "Bajka" ALT_SHIFT_1 ESCAPE, czyli Moniuszko w reinterpretacji Możdżera, fortepianowy duet Marialy Pacheco i Omara Sosy i koncert wschodzącej gwiazdy basu z Indii Mohini Dey. Czy warto wygospodarować wolny wieczór i udać się nad Strzeszynek? Oczywiście, że tak.

Paweł Binek

  • 12. Enter Enea Festival
  • Jezioro Strzeszyńskie
  • 13.06

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022