Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

ENTER ENEA FESTIVAL. Na fali festiwali

Enter Enea Festival to ten czas w roku, kiedy bardziej rozumiemy jazz. Kiedy nie boimy się rzekomej "trudności" w interpretacji bezkresnych improwizacji. Drugi dzień 12. edycji festiwalu okazał się wyjątkowy: od impresjonistycznych brzmień duetu pianistów, przez pełne wolności skandynawskie trio,  po  transową reinterpretację uwertury Bajka Moniuszki.

. - grafika artykułu
fot. Grzegorz Dembiński

Impresja współbrzmień

Koncert otworzył duet pianistów: Marialy Pacheco i Leszek Możdżer wystąpili zamiast zespołu 5-ISH. Dwa monumentalne fortepiany firmy Steinway wypełniały całą scenę, a gra duetu wprowadzała jednocześnie elementy zadumy, jak i beztroskiej radości. Z pewnością miała na to także wpływ niezwykle ekspresyjna pianistka, która zachwycała swoją grą, pasją jak i łatwością w kontakcie z publicznością. Należy nadmienić, że Pacheco i Możdżer byli w tym muzycznym pejzażu zupełnie inni, a jednak wzajemnie się dopełniali. Oboje wykorzystywali ambitus dźwiękowy fortepianu, nie tworząc zamkniętych płaszczyzn dźwiękowych, lecz raczej wzajemne przypływy i odpływy muzyczne. Można było zauważyć, że Marialy Pacheco była tego wieczoru odrobinę bardziej subtelna od Leszka Możdżera, nonszalancko poszukującego plam dźwiękowych w dolnych rejestrach i preparacji fortepianu. Oprócz kilku autorskich kompozycji duetu wybrzmiały także takie utwory jak chociażby: Englishman in New York. W grze duetu przede wszystkim słychać było radość ze wspólnego grania. Nie było tu miejsca na wzajemną konkurencję, lecz muzyczny dialog.

Pejzaż Skandynawii

Jazz skandynawski jest wyjątkowy. Artyści jazzowi ze Skandynawii są świetni technicznie i mają w sobie dużo swobody interpretacyjnej, nie zamykają się na konkretne rozwiązania i ciągle poszukują nowych rodzajów brzmień. Trio Daniela Herskedala po pierwszej kompozycji nie porwało publiczności. Jednak wraz z każdym kolejnym utworem otwierali się coraz bardziej, idealnie odzwierciedlając jednoczesną surowość i spokój krajobrazów Norwegii. W ich grze słychać było także dzikość i nieokiełznanie krajobrazu, stanowiące muzyczną ilustrację koncertu tria. Była to fuzja nastrojowości połączonej z ekspresją, pewnością techniczną i odwagą interpretacyjną: od kompozycji bardzo transowych, po skandynawskie, etniczne, a nawet mistyfikujące współbrzmienia. Muzycy tria tworzyli formację kompletną. Choć każdy z nich był niebywałą indywidualnością, razem tworzyli bardzo spójny kolektyw doskonałości technicznej i emocjonalnej. Nie sposób nie wyróżnić w tym miejscu rewelacyjnego trębacza-tubisty Daniela Herskedala oraz wspaniałego perkusisty: Helge Andreasa Norbakkena. Trębacz, jak i autor większości kompozycji korzystał z różnych technik, aby wzbogacić brzmienie swoich instrumentów. Grał dwudźwiękami, wykorzystując instrumenty dęte, jak i swój głos rezonujący przez czarę tuby i trąbki. Idealnie odnajdywał się zarówno w szybkich przebiegach rytmicznych, jak i nostalgicznych balladach. Jednak serce publiczności skradło solo perkusisty, grającego na nietypowym zestawie składającym się ze specjalnych talerzy i przedmiotów etnicznych. Jego gra była bardzo rytualna, przekraczająca granicę tego co tu i teraz.

Moniuszko odczarowany

Największą niespodzianką tego wieczoru miała okazać się reinterpretacja uwertury Bajka Stanisława Moniuszki. Bardzo podobał mi się koncept, w którym najpierw została zaprezentowana oryginalna wersja uwertury w wersji symfonicznej. Orkiestrę Teatru Wielkiego w Poznaniu, rewelacyjnie poprowadziła dyrygentka Katarzyna Tomala-Jedynak. Dawno nie spotkałam się z taką uważnością odczytania dzieła przez orkiestrę. Dyrygentka idealnie pokazała kolorystykę orkiestry, z niezwykłą swobodą budując płaszczyzny brzmieniowe i dynamiczne. Po wysłuchaniu wersji moniuszkowskiej usłyszeliśmy wersję rozszerzoną o kwintet jazzowy, który tworzyli: Verneri Pohjola (trąbka), Adam Bławicki (saksofon tenorowy), Bartek Królik (gitara), Łukasz Sobolak (perkusja) i Leszek Możdżer (fortepian i syntezator). I tak dwie warstwy muzyczne zostały na siebie nałożone. Przy rozłożeniu przez Możdżera kompozycji Moniuszki na czynniki pierwsze w blokach pionowych i poziomych partytury ukazały się fragmenty orkiestracji, które zupełnie inaczej wybrzmiały w wolniejszym tempie i partiach improwizowanych przez kwintet. I tak z muzyki symfonicznej powstał utwór w transowo-nowoczesnym wydaniu. Można by się w tym momencie kłócić, że czasem tych innowacji w stosunku do Moniuszki było odrobinę za dużo. Jednak z pewnością można powiedzieć, że zamknięcie tego wieczoru było spotkaniem z genialnymi muzykami jazzowymi i błyszczącą tego wieczoru orkiestrą. Tego wieczoru za wyjątkową kreację brzmieniową należy wyróżnić rewelacyjnych artystów: Verneriego Pohjole, jak i Adama Bławickiego.

Muszę przyznać, że w Poznaniu festiwale stoją na najwyższym światowym poziomie, czego wyrazem jest z pewnością Enter Enea Festival. Enter Enea Festival skupia wokół siebie publiczność niezwykłą - wnikliwie słuchającą i żywiołowo reagującą na to co dzieje się na scenie. A przed nami ostatni dzień festiwalu! Niech będzie równie piękny jak ten.

Katarzyna Nowicka-Rynkiewicz

  • 12. Enter Enea Festival
  • Jezioro Strzeszyńskie
  • 14.06

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022