Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Zanurz się w nietrwałości

Indyjska reżyserka Payal Kapadia, zdobywczyni Grand Prix Festiwalu w Cannes, portretuje zwyczajne życie trzech mieszkanek Mumbaju, nie uciekając się do formalnych sztuczek. Jak stwierdziła kilka lat temu w jednym z wywiadów, w codzienności zawiera się wystarczająco dużo poetyckiego potencjału.

Dwie młode, indyjskie kobiety, spoglądają w głąb naczynia. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

"Wszystkie odcienie światła" z początku przypominają film dokumentalny pokazujący życie na ulicach Mumbaju, a towarzyszy temu narracja z offu w formie listów czytanych przez przypadkowe osoby, które przeniosły się do tego wielomilionowego miasta w poszukiwaniu pracy i lepszego losu. Z czasem z miejskiego zgiełku wyłaniają się trzy główne bohaterki.

Pielęgniarka Prabha zawarła zaaranżowane małżeństwo z mężczyzną, który wkrótce potem wyjechał do Niemiec. Ich kontakty stawały się coraz rzadsze, w końcu urwały się zupełnie. Pewnego dnia jednak Prabha otrzymuje z Niemiec tajemniczy prezent. Młodsza Anu, również pracująca w szpitalu, potajemnie spotyka się z Shiazem, muzułmaninem. Oboje szukają przestrzeni, w której mieliby odrobinę intymności. Parvati, najstarsza z trójki, po śmierci męża i wobec braku pozostawionych przez niego dokumentów lokalowych, zmaga się z deweloperem, który zamierza zburzyć budynek, w którym ta mieszka.

Każda z głównych bohaterek ma powody, by obawiać się o przyszłość, i każda radzi sobie z tym lękiem w odmienny sposób. Prabha, najbardziej milcząca, wydaje się akceptować swój los porzuconej żony, choć wyjście za mąż na zawsze przesądziło o jej intymnym życiu - jeden z lekarzy, czuły i wrażliwy, jest nią szczerze zainteresowany, ale ostatecznie kobieta go odrzuca. Anu jest zadziorna na tyle, na ile może być w indyjskim, konserwatywnym społeczeństwie, i stara się żyć chwilą, choć i ją od czasu do czasu dopadają myśli o tym, jaką przyszłość może mieć jej uczucie do muzułmanina. Parvati z kolei nie chce być już zależna od żadnego mężczyzny, rezygnuje więc z pomocy prawnika, ale w obliczu dewelopera wydaje się bezradna. Z tych trzech nitek historii wyłania się opowieść o nadziei i tęsknocie - za bliskością, intymnością i poczuciem bezpieczeństwa. Za tym, do czego prawo i dostęp - jak się zdaje - powinien mieć każdy człowiek.

Dzieło Kapadii, jako przedstawiciel nurtu slow cinema, ma raczej wysoki próg wejścia, ale warto go pokonać, bo obraz niesie za sobą wiele ciepła i czułości. Choć pokazuje sytuację kobiet w Indiach, to trudno nazwać go filmem społecznie zaangażowanym - reżyserka co prawda wychodzi od perspektywy ogólnej, kulturowej i wielkomiejskiej, ale tylko po to, by ostatecznie "zaopiekować się" kilkoma małymi życiami. A te nie gubią się w tak zwanych wielkich tematach, przeciwnie - esencją opowieści stają się emocje bohaterek.

W zgodzie ze swoimi słowami sprzed lat, Kapadia odnajduje w ich zwyczajnych pragnieniach prawdziwą poezję, co widać w wielu niepozornych scenach - na przykład gdy Prabha tuli prezent, który otrzymała od dawno nieobecnego męża, albo gdy czyta w świetle smartfona wiersze podarowane jej przez adorującego ją lekarza (swoją drogą sceny tej nie powstydziłby się Wong Kar-Wai), albo gdy Anu i Parvati wykonują radosny, beztroski taniec tuż po uraczeniu się alkoholem.

W tytule filmu nie ma miejsca na ciemność, są wyłącznie różne odcienie światła. I taki też jest obraz indyjskiej reżyserki: afirmatywny, optymistyczny, wciąż szukający tej jaśniejszej strony. A jednocześnie podszyty wnikliwą obserwacją, która odsłania kilka bolesnych prawd o życiu we współczesnych Indiach. "Wszystkie odcienie światła" to kino skromne, ciche, niespieszne, które przedstawia złożoność ludzkich potrzeb i przypomina, że pod warstwą codziennej egzystencji kryją się pokłady cudowności.

Adam Horowski

  • "Wszystkie odcienie światła"
  • reż. Payal Kapadia

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025