Obiecując sobie wiele po obejrzeniu zwiastuna najnowszego dzieła kinowego Fernanda Leóna de Aranoa (Poniedziałki w słońcu, Kochając Pabla, nienawidząc Escobara) przeżyłam dwugodzinne rozczarowanie, nie znajdując w nim nic z wyobrażeń jakie wywołała we mnie zapowiedź Szefa roku. Sęk w tym, że bezwiednie nastawiłam się na lekką i przyjemną rozrywkę, tymczasem de Aranoa serwuje nam coś więcej niż zestaw gagów i sekwencji omyłek, po których zostanie tylko pusty śmiech, nic ponadto.
Historia opiera się na podglądaniu dzień po dniu tygodnia poprzedzającego przyznanie nagrody dla najlepszego biznesu lokalnej fabryce wag. Blanco, jej wieloletni szef (który odziedziczył firmę po ojcu, a jak wiadomo to "ogromna odpowiedzialność"), stając w szranki z dwoma innymi przedsiębiorstwami zrobi wszystko, by wygrać i ozdobić ścianę nagród w swojej rezydencji kolejnym trofeum. Pech chce, że tuż przed przyjazdem komisji konkursowej na jego firmę pada niejeden cień, który może całkowicie przyćmić blask niezawodnych wag marki Blanco. Zwolniony pracownik protestujący tuż pod bramą fabryki, kierownik produkcji z problemami małżeńskimi, zakochana stażystka, która okazuje się mniej niewinna niż można by sądzić... wszystko to uruchamia lawinę nieszczęść i katastrof, które każdego szefa przyprawiłyby o zawał serca.
Javier Bardem w roli bezwzględnego szefa, który w pogoni za uznaniem i laurami zwycięstwa nie cofnie się przed niczym - od wtrącania się w osobiste sprawy swoich pracowników aż po zatarg z prawem - właściwie niesie ten film w pojedynkę. Robi dokładnie to, co w innych swoich filmach, takich jak choćby To nie jest kraj dla starych ludzi czy Niewybrane drogi, całkowicie skupiając na sobie uwagę widzów mimo oszczędnej gry aktorskiej i niespiesznego tempa w jakim toczy się akcja Szefa. Środki wyrazu zastosowane przez niego tym razem są wyważone i zbalansowane - jak wagi Blanco, które swoim nazwiskiem sygnuje kreowany przez niego bohater.
Jeśli odrzucić oczekiwania o których pisałam na początku Szef roku okazuje się jednocześnie zjadliwym paszkwilem i skłaniającym do myślenia moralitetem krytykującym stawianie zysku ponad dobro pracownika. Niby nic odkrywczego, obrazów demaskujących bezwzględne mechanizmy kapitalizmu widzieliśmy już wiele na dużym ekranie, jednak twórcy Szefa roku dokładają do tego zagadnienia własną, oryginalną cegiełkę. Oglądając zmagania bohaterów z rzeczywistością może nie będziecie śmiać się w głos i nie zrelaksujecie się beztrosko po całym tygodniu pracy, ale z pewnością uruchomiony zostanie Wasz wentyl bezpieczeństwa i po seansie nowym okiem spojrzycie na poczynania własnego szefa.
Anna Solak
- Szef roku
- reż. Fernando León de Aranoa
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021