Nadia i Zenyk Najdiuk są małżeństwem z długim stażem. Mieszkają w skromnych warunkach z dwójką swoich dorosłych już dzieci, Denysem i Dianą. Nadia jest nauczycielką w szkole, Diana marzy o zostaniu aktorką, Denys prowadzi kiepsko prosperujący warsztat samochodowy, a Zenyk... Zenyk nie pracuje w ogóle. Gdyby pokusić się o scharakteryzowanie tej rodziny w dwóch słowach, byłyby to "idealnie przeciętni" albo "tradycyjnie stereotypowi". Już ta niewielka etykieta może Wam dać znać w jakim duchu rozwiną się wypadki, kiedy na progu domu Najdiuków staje Wasyl - homoseksualista ochotnik, którego zadaniem jest pokazać rodzinie że "gej też człowiek". Wizyta jest efektem rządowego programu, który ma szerzyć tolerancję i akceptację dla społeczności LGBTQ+. Uczestnikom przyniesie prócz tego bardzo wymierne korzyści - obniżenie rachunków i spłacenie długów. Grzechem byłoby nie skorzystać.
Początki zwykle bywają trudne. Uprzedzeni Zenyk i Denys nie szczędzą Wasylowi ciekawskich spojrzeń i uszczypliwych komentarzy. Nieco więcej szczerych chęci i inicjatywy wykazuje Diana, Nadia z kolei próbuje zarazić resztę rodziny swoim nieukrywanym entuzjazmem. A o ten trudno, gdy Najdiukowie po raz pierwszy mają ćwiczyć jogę, założyć szalone kostiumy na Paradę Równości albo tak po prostu dzielić się swoimi przemyśleniami i marzeniami czy powiedzieć drugiej osobie komplement. Szybko jednak okazuje się, że wraz z Wasylem do domu pełnego dotąd zagubienia, frustracji, znudzenia i wzajemnych pretensji, zaczyna wdzierać się radość, miłość i wzajemny szacunek. A wszystko to, o zgrozo, dzięki zamieszkaniu pod jednym dachem z członkiem społeczności "homosiów, lesb, transów i tych... biseksów"!
Arkadiy Nepytaliuk nie zaskakuje może konwencją, która za pomocą klasycznego oka kamery pozwala przyjrzeć się bohaterom tej opowieści jak sobie samemu, ale za to robi to po mistrzowsku. Przeglądamy się w jego ekranowej rodzinie jak w lustrze, dostrzegając coraz więcej podobieństw i punktów wspólnych. Cytując Mikołaja Gogola: "Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie". Każdy z nas zna co najmniej jednego Zenyka i jednego Denysa, którzy maskują swoją niewiedzę i zakorzenione głęboko uprzedzenia głupimi żartami albo choć jednego Griszę (ojciec chrzestny Denysa), który pomija etap wyśmiewania i od razu przechodzi do rękoczynów. Scenarzyści zdecydowali się na uruchomienie całego arsenału komediowych środków - od żartów słownych (np. LGBTV zamiast LGBT), przez sytuacyjne (jak scena, w której Wasyl uczy Zenyka masażu relaksacyjnego), aż po najdrobniejsze elementy scenograficzne (jak choćby porcelanowy Ataman wznoszący toast na urodzinowym stole Denysa albo wycięte z gazet sylwetki kulturystów przyszpilone do tureckiego dywanu wiszącego na ścianie). Dla tych ostatnich aż chce się wybrać do kina na powtórny seans, by wyłapać wszystkie te poukrywane w tle smaczki.
Niech Was jednak nie zmyli komediowy sznyt wysuwający się na plan pierwszy. Lekcje tolerancji to mój ulubiony typ komedii, bo zaraz za pierwszą warstwą humoru i dowcipu kryje wnętrze pełne wrażliwości i uważności na drugiego człowieka. Bohaterowie, zrazu zaściankowi i groteskowi, z czasem pokazują swoje miękkie podbrzusza otwierając się i mówiąc - zapewne po raz pierwszy w całym swoim życiu - o swoich lękach, potrzebach, marzeniach i planach. Wiarygodności dodają im znakomite kreacje aktorskie, z Oleksandrem Yaremą (Zenyk) i Oleną Uzlyuk (Nadia) na czele. Kawał mądrego, a przy tym ujmująco zabawnego kina!
Anna Solak
- Lekcje tolerancji
- reż. Arkadiy Nepytaliuk
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024