Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

FESTIWAL ANIMATOR. One mówią

W środowy wieczór Animator zaproponował spotkanie z twórczością kobiet. Decyzja włączenia do programu pokazu Kobiety mają głos była motywowana - właśnie - udzieleniem głosu zdolnym twórczyniom, które zdecydowały się wypowiedzieć na ważne tematy. Trudne i piękne, poruszające i przerażające, a czasem zwyczajnie niemieszczące się w głowie.

. - grafika artykułu
"The Fabric of You", fot. materiały organizatorów

Wszystkie animacje powstały na przestrzeni czterech ostatnich lat. Zebrane w opowieść jednego festiwalowego wieczoru pokazują widzom nie tylko podkreślane już przeze mnie we wcześniejszej animatorowej wypowiedzi różnorodność formy, ale i jej bardzo silny związek z przedstawianą treścią. Filmy te ukazują perspektywę kobiet-twórczyń osadzając ją i je w szerszym kontekście problematyki światowej.

Wieczór otworzyło The Fabric of You (Wielka Brytania, 2019), przepiękna animacja wykorzystująca lalki - postaci myszoludzi stworzone z tak niesamowitą dbałością o szczegóły, że chciałoby się wziąć je do ręki, by móc podziwiać je z bliska. W połączeniu ze ścieżką dźwiękową, która od pierwszych uderzeń w klawiaturę fortepianu czule wprowadza w intymną opowieść o uczuciu, tworzą obraz idealny. Błogość czystego zachwytu trwa jednak krótko; w jej miejsce pojawiają się smutek i współczucie, którym obdarzamy głównego bohatera próbującego uporać się ze śmiercią ukochanego. Ta zaledwie 10-minutowa historia splata się w tkaninę, która tak samo zachwyca, co i sprawia ból. Ziejąc żalem, intryguje przeniesieniem relacji międzyludzkiej na myszoludzi, wykorzystaniem tej konkretnej formy animacji, wspaniałymi teksturami, retrospekcjami. Zatrzymuje czasy utrwalony w znoszonej marynarce zmarłego, która wisi dokładnie tam, gdzie ją zostawił... Bardzo warta obejrzenia. Więcej niż raz.

Just A Guy (Niemcy, 2020) to z kolei animacja oparta na prawdziwych wydarzeniach, na temat których - przyznaję szczerze - nie miałam odwagi dowiedzieć się czegoś więcej ponad to, co zostało w niej ukazane. Richard Ramirez, znany jako "Nocny prześladowca" to seryjny morderca, który z wyjątkowym okrucieństwem zamordował 14 osób. Shoko Hara opowiada jego historię wykorzystując nie tylko fragmenty listów, które pisał będąc już w więzieniu, ale przedstawia widzom trzy ich adresatki. Ich wizerunek nie zostaje jednak upowszechniony - ze względów bezpieczeństwa występują one jako lalki. Ich głosy są jednak prawdziwe. Podobnie jak ciarki, które przebiegają po ciele, kiedy słyszy się ich śmiech z jednego z żartów Ramireza, minioną już, ale niegdyś żywą fascynację, a czasem nawet rodzaj... czułości? Hara oparła animację na ciemnych barwach, wykorzystując wiele odcieni szarości, fioletu, granatu, czerni. Czerwień pojawiała się sporadycznie; najbardziej przerażająca była w oczach guy'a, żarzących się węglach olbrzyma, kilkukrotnie większego od normalnego człowieka. Był wcielonym złem i tak właśnie go przedstawiła, to właśnie mówiło o nim jego spojrzenie, niezgrabne, ciężkie ruchy. Wizualnie całość sprawiała wrażenie historii napisanej na brudnej, pogniecionej, wyrwanej skądś kartce, po której ktoś postanowił napisać coś rozmazanym (od łez?) tuszem. To jedna z opowieści, po której chyba instynktownie chce się przebiec szybko, zapoznać się z nią pobieżnie, nie wnikać w motywy, nie próbować zrozumieć - wszystko po to, by nie musieć konfrontować się z tak niewyobrażalną brutalnością i zagmatwaniem ludzkiej psychiki. Zarówno jego, jak i ich.

Między miłością, której początek miał miejsce w zakładzie krawieckim a toksycznymi związkami dziejącymi się ponad więziennymi murami, wyświetlona została animacja Flowing Home (Francja, 2021), której bohaterkami są dwie rozdzielone przez wojnę w Wietnamie siostry. Spokój bijący z finałowej sceny ich spotkania na długo zostaje w pamięci, podobnie jak delikatna, nienaganna kreska, którą twórczyni postanowiła poprowadzić ich historię. Przytłumione, pastelowe barwy, proste kształty, niemal idealne twarze, z których trudno wyczytać to, z czym tak naprawdę próbują się uporać - to kolejny przykład na to, jak forma idealnie współgra z treścią, prowadząc ją subtelnie acz zdecydowanie wzdłuż zaplanowanej linii narracyjnej.

Abeo (Kanada, 2018) kończy się z kolei w sposób, którego nie chciałoby się widzieć, a który znów - nie jest wytworem czyjejś wyobraźni, a tragicznym faktem mówiącym o codzienności tych, którzy próbują przedostać się  przez granice. Wykorzystana w animacji technika prowadzenia postaci sprawia, że całość wydarzeń odbieramy w dość powolny sposób, współodczuwając jakby żar pustyni, zmęczenie po wielokilometrowym marszu i lęk przed każdym kolejnym krokiem. Każda z postaci jest ulepiona z tworzywa, w którym, mimo ograniczonych środków wyrazu udaje się odbić całą prawdę o niej. Intensywne kolory dają jednak nadzieję na to, że się uda, że będzie lepiej, że to nocne niebo - tak intensywnie nasycone granatem - w końcu przyniesie ukojenie.

To był trudny wieczór. Wychodząc z kina ciężko było nie chcieć wręcz fizycznie otrząsnąć się, strząsnąć z siebie tych historii. Ich fragmenty jednak mocno wbiły się w pamięć, tak samo mając na względzie stronę techniczną filmów (za których dobór należy się animatorowemu gronu głęboki ukłon), jak i tematyczną. Ten głos był bardzo potrzebny. Dziękuję, że go zabrałyście.

Marta Szostak

  • 15. MFFA Animator: pokaz Kobiety mają głos
  • Kino Muza
  • 13.07

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022