Jego nowa książka powstała na bazie programu o rzadko poruszanych aspektach amerykańskiego społeczeństwa, nagrywanego dla telewizji Fox News. Razem z ekipą filmową lokalnej stacji reporter ruszył do miejsc, w których nie chciano go widzieć lub które niechętnie oglądają medialne elity. Zwiedził między innymi Florydę, Karolinę Północną i Południową, Baltimore, Alabamę, Iowa. W jedne miejsca dotarł przed Donaldem Trumpem, w inne w ślad za nim podczas nabierającej w tym samym czasie rozpędu prezydenckiej kampanii, w której skuteczność nie wierzyły sondaże wyborcze. Pomysł na taki cykl reportaży nie wynikał jednak z politycznych przekonań, lecz chcęci społecznej diagnozy - LeDuff postanowił wyeksponować konflikty rozdzierające amerykańskie społeczeństwo oraz udowodnić, że wielką Amerykę trawi problem klasowy. W książce zainspirowanej tymi materiałami opisał również, jak zmieniły się media w latach 2014-2017. Choć sam jest tu przedstawicielem szukającej taniej sensacji telewizji, nie uważa się za zwyczajnego dziennikarza. Brzydzi się gryzipiórkami bojącymi się tykać nieprzyjemnych tematów i żerującymi na tanich sensacjach. Stawia surowe diagnozy oraz bez oporów szafuje takimi słowami jak klasa, rasa i kasa, które u większości Amerykanów wywołują oburzenie i zawstydzenie
Słownictwo i styl LeDuffa to właściwie osobni bohaterowie jego tekstów, a tłumaczenie Kai Gucio jest równie dobre i odważne co reporterska praca autora. Nie wypada tu niestety zacytować najlepszych fragmentów, ale sama lektura tego przekładu sprawia ogromną czytelniczą przyjemność. Nasze rodzime reportaże pisze się zdecydowanie bardziej powściągliwie, tymczasem tutaj kolejne strony aż buzują od wymyślnych wulgaryzmów i gwałtownych emocji. LeDuff nie dystansuje się od swoich bohaterów ani w swoich działaniach, ani w słowach. Zazdroszczę tłumaczce takiej pracy, musiała ten język stworzyć w większości sama.
Niestety ten brak dystansu i zaangażowanie autora w opisywane ludzkie dramaty - trująca woda w kranach, policjanci strzelający do czarnoskórych, walący się system ubezpieczeń społecznych i bankrutujące miasta takie jak Detroit sprawiają, że LeDuff też powoli się wypala. Tuż po ogłoszeniu wyniku wyborów prezydenckich, reporter spakował swoje biurko i natychmiast rzucił pracę w telewizji. Podobno zatrudnił się jako złota rączka w jakimś fast foodzie i stamtąd obserwuje dalsze losy Ameryki Trumpa. W książce opisuje historie przerażające i absurdalne, pojawiają się też u niego zabawne tony, ale przez wiele z nich przemawia rozgoryczenie. LeDuff wie do kogo adresować pretensje o kryzys społeczeństwa i upadek mediów, ale tamte tęgie głowy nie chcą go wcale słuchać. Pozostają mu więc głównie żarty z nich i z siebie, tylko czy to na pewno wymarzona praca dla bezkompromisowego dziennikarza?
Anna Tomczyk
- Charlie LeDuff, Shitshow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuj
- tłum. Kaja Gucio
- Wydawnictwo Czarne
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019