Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Boginie codzienności

W Muzeum Narodowym można ponownie odwiedzić świat sztuki starożytnej, tym razem w nowej odsłonie - studyjnej. Studyjna Galeria Sztuki Starożytnej to przestrzeń w procesie i okazja do zakulisowego obserwowania prac związanych z powstawaniem nowej galerii. Bieżąca działalność SGSS będzie jednak równie ważna, co plany związane z jej docelową formą, dlatego przewidziano w niej miejsce przeznaczone na wystawy czasowe. Pierwsza z nich to Tanagryjka. U progu kobiecości - prezentacja zbioru kopii antycznych terakotowych figurek.

. - grafika artykułu
fot. Grzegorz Dembiński

Figurki, które można oglądać w MNP zostały wykonane w latach 1881-1886 w warsztacie Fritza Gurlitta; to 30 kopii oryginałów, które znajdują się m.in. w zbiorach Luwru, Muzeum Brytyjskiego czy w Ermitrażu Państwowym w Petersburgu. Historia popularności tanagryjek jest niezwykle ciekawa. Pierwsze figurki datuje się na IV-II w. przed narodzinami Chrystusa, a ich nazwa pochodzi od greckiego miasta Tanagra, w którym znaleziono pierwsze egzemplarze. Wypalano je także w Italii, Egipcie czy Macedonii. Choć nie są klasycznym przykładem sztuki portretowej, można je w takich kategoriach postrzegać. Figurki do tej pory funkcjonują bowiem jako realne przedstawienia codziennego życia antycznych kobiet. Dziełom przypisuje się przede wszystkim charakter dekoracyjny, choć często stawały się też wotywnymi strażniczkami towarzyszącymi swoim właścicielom po śmierci.

Warto wspomnieć, że tanagryjki, podobnie jak i sama Tanagra, przez długi czas pozostawały niezauważane przez ówczesnych badaczy i kolekcjonerów. To zmieniło się dopiero w drugiej połowie XIX wieku wskutek masowych rabunków, a co za tym idzie dewastacji greckich grobowców. Po tym wydarzeniu rozpoczęto poszukiwania zrabowanych figurek, równolegle prowadzono też prace archeologiczne zorientowane wokół hellenistycznych grobowców. Liczne znaleziska figurek z terakoty wzbudziły znaczny wzrost zainteresowania kolekcjonerów - tanagryjki stały się symbolem antycznego realizmu i szybko zaczęły być obiektami pożądania.

W 1878 roku po raz pierwszy zadebiutowały na międzynarodowej scenie w ramach The Exposition Universelle of 1878, światowej wystawy odbywającej się w Paryżu. To otworzyło im drogę do kolekcji muzeów z całego świata oraz dodatkowo umocniło ich pozycję na rynku dzieł sztuki, sprawiając też, że stały się źródłem inspiracji dla artystów z całego świata. Motywy figurek tanagryjskich dostrzegamy nie tylko w malarstwie i rzeźbie, ale także we współczesnej popkulturze. Z biegiem czasu odkrywano coraz mniej oryginalnych figurek, a na rynku zaczęły pojawiać się kopie i  falsyfikaty, które ostatecznie współtworzyły także muzealne kolekcje. Wojciech Jenerałek, kurator galerii, opowiadając o najnowszej wystawie podkreśla, że: "w 1900 roku do muzeum w Poznaniu trafiły kopie figurek z dwóch kolekcji berlińskich oraz z British Museum w Londynie, z paryskiego Luwru i z Petersburga. Zostały wykonane w XIX wieku przez Fritza Gurlitta. Co ciekawe, Gurlitt kopiował również falsyfikaty, ale o tym nie wiedział. Dopiero odkrycie metody termoluminescencyjnej (lata 50. XX w.) pozwoliło na dokładne datowanie ceramicznych zabytków."

Kolekcję terakotowych figurek w Muzeum Narodowym zaprezentowano na marmurowej płycie - tanagryjki naśladują linię przypominającą procesję, przecinają płytę, zdają się być w nieustannym ruchu i podróżować od krawędzi do krawędzi. Ostre, białe światło doskonale wydobywa detal pozwalający podziwiać warsztat artysty i szczegóły przedstawień, dzięki którym możemy snuć historie na temat poszczególnych postaci. Figurki sprawiają wrażenie dynamicznych nie tylko przez sposób aranżacji ekspozycji, ale także przez charakterystyczny styl przedstawiania draperii. Niektóre zostały uchwycone w trakcie wykonywania konkretnych czynności, inne sportretowane w momencie spoczynku - zarówno w jednym, jak i drugim przypadku oddanie ciężkości materiału i jego licznych warstw sprawiło wrażenie ruchu, nieustannej aktywności. Duża część figurek portretuje kobiety pogrążone w rozmyślaniach, kierujące spojrzenie w nieokreśloną bliżej przestrzeń, ale można też dostrzec postaci zatracone w rozmowach czy beztroskich zabawach. Warto też zwrócić uwagę na kontrast pomiędzy tanagryjkami, których ciała zostały ukryte pod ciężkimi draperiami, a pojedynczymi nagimi postaciami. Nie od dziś wiemy, że w starożytności postrzegano kobiety jak osoby, które powinny być pracowite, skromne, gotowe poświęcić swoje życie trosce o dzieci, męża i dom - a przy tym wszystkim piękne i pokorne. W rzeźbie greckiej nagość była zarezerwowana dla mężczyzn, normalizowano ją, utożsamiając nagiego i umięśnionego mężczyznę z odwagą i bohaterską postawą. Nagość w kontekście przedstawień kobiet wywoływała raczej szok, a pierwsze znane rzeźby portretujące nagie sylwetki kobiece, np. Afrodyta z Knidos dłuta Praksytelesa, uchodziły za niemalże skandaliczne. Wcześniej nawet boginie były przedstawiane w pełni ubrane. Mimo że z biegiem czasu coraz częściej spotykano przedstawienia nagich kobiet (nadal przede wszystkim bogiń), były to wizerunki interpretowane przez pryzmat patriarchalnego spojrzenia. Rzeźby często były pozbawione genitaliów, która to tendencja znajduje odzwierciedlenie również w ówczesnej literaturze. Nigdy wprost nie opisywano kobiecych genitaliów, stosowano jedynie określenie "aidoia" odwołujące się do wstydu.

Tanagryjki są uznawane nie tylko za przedstawienie wartości kojarzonych z ówczesnymi kobietami, ale także wizualizację klasycznego kobiecego piękna. Nietrudno też zauważyć, że poszczególne twarze są do siebie podobne - czasami można odnieść wrażenie, że ogląda się poszczególne etapy życia jednej kobiety. Kolekcja została znakomicie zaprezentowana, monumentalna płyta doskonale kontrastuje z filigranowymi postaciami, a ostre światło bezlitośnie wydobywa każdy szczegół - to dowód na to, że mniej znaczy więcej. Odczuwam jednak pewien niedosyt towarzyszący lekturze tekstu opisującego kolekcję. Drugi człon tytułu wystawy (U progu kobiecości) wskazywałby według mnie na pogłębienie kontekstu powstawania tanagryjskich figurek z uwzględnieniem innych, pochodzących z tego samego okresu dzieł. Może nawet zasugerowania widzom, że na kolekcję warto spojrzeć przez pryzmat współczesnych czasów i teorii? Feminizm to jedna z nich, a redefinicja dzieła sztuki w kontekście pojęcia oryginału i kopii czy idące za tym znaczenie roli warsztatu artysty, to kolejne. W pewnym momencie w tekście pojawia się zdanie przekonujące, że figurki "stanowią unikatowe świadectwo, dając głos starożytnym kobietom, ich prywatności i wewnętrznym światom" właśnie w kontekście "społeczeństwa antycznego, w którym kobiety były często marginalizowane." Teza ta wydaje się przeczyć samej sobie - zarówno antyczny kanon piękna, jak i same figurki były przecież wynikiem sposobu myślenia i postrzegania rzeczywistości przez mężczyzn. Trudno zatem uwierzyć, że tanagryjki oddają głos starożytnym kobietom, które pozostawały wciąż jedynie portretowanymi obiektami. Być może przy okazji tej wystawy, warto zastanowić się, na czym polega oddawanie głosu marginalizowanym grupom?

Klaudia Strzyżewska

  • Tanagryjka. U progu kobiecości
  • Studyjna Galeria Sztuki Starożytnej w Muzeum Narodowym

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024