Tekst Olgi Szylajewej trafił na festiwal dramaturgiczny w Moskwie, gdzie był czytany i został też wystawiony. W trakcie premiery doszło do bijatyki między panami na widowni. - To bardzo metaforyczne, że krew lała się nie tylko na scenie, ale i na widowni. Domniemam, że źródłem konfliktu mógł być kontrowersyjny odbiór treści. Mam nadzieję, że u nas sztuka poza kontrowersjami wzbudzi również dyskusję - opowiada Siwińska.
Sztuka wywoływać może uśmieszki i komentarze w stylu "a, to spektakl o miesiączce", ale sam tekst jest bardzo przenikliwy, a poprzez kobiecą biologię opisuje szersze zjawiska. - Bazuje na dramaturgii cyklu miesiączkowego, ale w gruncie rzeczy dotyczy przemocy psychicznej i fizycznej wobec kobiet. O tym, jakie są jej źródła i jak te mechanizmy powielają się z mechanizmem traktowania kobiecej biologii na glebie patriarchatu - nie tylko przez mężczyzn, ale głównie przez kobiety - tłumaczy reżyserka.
Tekst ma strukturę tragedii antycznej, co przejawia się nie tylko w wielowymiarowej i wielopostaciowej figurze chóru, ale również w tym, że główna bohaterka jest skazana na swój tragiczny los, który się odnawia i wypełnia w sztuce. Jej adaptacja w Teatrze Polskim będzie spektaklem muzycznym w formie oratorium.
Chór, który Siwińska nazwała "grupą mądrych kobiet", jest spójnym organizmem, ale zawiera wewnętrzny podział na różne światopoglądy - w tym te konserwatywne. Istnieje poza czasem i przestrzenią, reprezentując łańcuch minionych pokoleń. Jest - jak to ujmuje reżyserka - powieleniem wstecz głównej bohaterki i powtórzeniem głosów z przeszłości - obrazem sfery, w której tkwi kobieta w 28 dniach. W tekście sztuki padają słowa: "Ja mam to po mamie. I jej mamie. I jej mamie. I jej mamie. I jej mamie...".
Marek S. Bochniarz
- 28 dni. Tragedia cyklu miesiączkowego
- tekst Olga Szylajewa
- reż. Kamila Siwińska
- premiera: 8.11
- Teatr Polski
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019