W 2015 roku, gdy zostałaś dyrektorką Wydziału Kultury, powiedziałaś: "Pierwszym zadaniem, jakie sobie stawiam, jest otwarcie Wydziału, pokazanie jego pracy, ulepszenie przepływu informacji między urzędem, instytucjami i organizacjami". Coś się zmieniło?
Myślę, że te słowa są aktualne, bo większość nieporozumień w każdym obszarze życia wynika z braku komunikacji i niemówienia jasno o tym, co się myśli albo co chce się robić. Czy to się udało? Myślę, że mamy dobre relacje z osobami pracującymi w instytucjach kultury, i wierzę w to, że sobie ufamy i zależy nam na tym samym - by zadowolone pracowniczki i pracownicy instytucji realizowali program, który odpowiada na potrzeby mieszkanek i mieszkańców Poznania. To jest kluczowe. Wydaje mi się też, że nasze relacje z organizacjami pozarządowymi czy osobami pracującymi w kulturze również są niezłe. A wynika to z tego, że po prostu lubimy ze środowiskiem kultury rozmawiać. Spotykamy się regularnie na posiedzeniach Komisji Dialogu Obywatelskiego przy Wydziale Kultury. To jest dla nas ciało opiniodawcze, konsultacyjne.
Organizacje pozarządowe i instytucje to dwie nogi, na których opiera się poznańska kultura. Działają na nieco innych zasadach. Pomagacie porządkować relacje między nimi?
Poznań jest specyficzny, ponieważ funkcjonuje w nim stosunkowo mało instytucji kultury prowadzonych przez miasto lub innego organizatora, jak Urząd Marszałkowski czy ministerstwo. Takich, którymi my zarządzamy, jest 14. Przy ponad 20 we Wrocławiu, czy kilkudziesięciu w Warszawie, to niewiele. Lukę, której instytucje nie są w stanie wypełnić, zajmują organizacje pozarządowe. Dlatego uważam, że ich przedstawiciele i przedstawicielki to istotna grupa realizująca zadania z obszaru kultury. Musimy więc dbać o nich w równym stopniu jak o instytucje. Jest jeszcze trzecia noga, która przez lata była trochę systemowo zaniedbana, czyli osoby działające niezależnie. Długo nie mieliśmy żadnej albo niewiele możliwości, by je wspierać. To się zmienia, przede wszystkim dzięki programowi stypendialnemu. Naszym zadaniem jest mediowanie między wszystkimi środowiskami. Wiadomo, że to najtrudniejsze w momencie podziału środków budżetowych...
Bo kołderka jest zawsze za krótka...
To ulubiona metafora urzędników (śmiech). Myślę, że sytuacja nie jest idealna, ale coraz więcej instytucji oraz organizacji widzi potencjał współpracy i korzyści z niej płynące. Obie strony muszą się jednak poznać i naszym zadaniem jest doprowadzenie do tego. To, na czym nam zależy od paru lat, to sieciowanie środowiska, bo często się okazuje, że pozornie odmienne instytucje czy organizacje realizują podobne programy i mogą współdziałać.
W instytucjach czasem brakuje i pieniędzy, i etatów. Tymczasem wiele NGO-sów się profesjonalizuje. Myślisz, że Poznań potrzebuje nowych instytucjonalnych miejsc?
Na pewno jest brak, który od paru lat zauważają mieszkanki, mieszkańcy i rady osiedli. To coś, czemu próbujemy zaradzić. Brakuje przestrzeni dla kultury na osiedlach peryferyjnych. Z roku na rok działa tam coraz więcej organizacji pozarządowych. Natomiast miasto nie ma tam lokali. To też specyfika Poznania, że poza CK Zamek i "Stokrotką" nie mamy miejskich domów kultury. Są te młodzieżowe, działające na innych zasadach lub te należące do spółdzielni mieszkaniowych, na które miasto nie ma wpływu i ich nie finansuje. Dlatego w 2018 roku Estrada Poznańska zaczęła organizować cykl "Lato z Estradą" na osiedlach peryferyjnych. W pewnym momencie pojawiły się postulaty, że potrzebne są tam miejsca stałe, funkcjonujące cały rok. Stąd pomysł, z którym przyszli radni miejscy i osiedlowi, żeby takie przestrzenie zacząć budować. Zaczęło się od osiedla Antoninek-Zieliniec-Kobylepole. Estrada realizuje ten projekt i za chwilę będzie stawiała pierwszy modułowy dom kultury. Kolejne osiedle, które tego potrzebowało i przyszło z pomysłem, miejscem i częściowym finansowaniem, to Fabianowo-Kotowo. Wiemy, że osiedle Główna na to czeka. To jest potrzeba, którą trzeba będzie uzupełnić.
Chcecie budować modułowo czy wykorzystywać budynki, w których już się coś dzieje, jak przy ulicy Głównej? To będą nowe instytucje?
Nie mamy jeszcze gotowej formuły. Na razie zakładamy, że operatorem będzie Estrada, ale myślę, że docelowo będziemy zastanawiać się nad tym, czy nie powinna to być wyodrębniona instytucja.
Myślicie, planujecie, ale i gasicie pożary, które co jakiś czas wybuchają. Festiwal Malta, Scena Robocza, Teatr Polski...
Zobaczymy, co z festiwalem Malta, który w innym układzie organizatorskim ma być realizowany z dużym wsparciem środków sponsorskich i prywatnych. Jeżeli chodzi o Scenę Roboczą, tutaj podstawowym problemem jest brak w zasobach miasta lokali, do których mogłaby się przenieść. Na razie działa w przestrzeniach wynajętych przez ZKZL i gościnnych salach. W Teatrze Polskim, po wewnętrznym kryzysie instytucji i wynikającym z niego konkursie na stanowisko dyrektora, od kolejnego sezonu będzie nowa-stara dyrekcja, Marcin Kowalski i Maciej Nowak. Liczymy, że ich współpraca będzie zgodna, a zespół będzie zadowolony z realizowanego programu artystycznego. Wbrew pozorom są jednak jeszcze poważniejsze problemy. I nie chodzi o pojedyncze projekty tworzone przez organizacje pozarządowe czy fundacje, ale o to, jak one w ogóle będą dalej funkcjonowały. W otwartym konkursie na powierzenie lub wspieranie realizacji zadań Miasta Poznania w obszarze "Kultura, Sztuka, Ochrona Dóbr Kultury i Dziedzictwa Narodowego" mieliśmy w tym roku trochę więcej pieniędzy, bo 12 mln zł, ale nie dobiliśmy jeszcze do poziomu z 2019 roku, czyli 14 mln. Tymczasem koszty realizacji wydarzeń wzrosły i patrząc na kosztorysy składane przez oferentów, widzimy, że to, co kiedyś było realizowane za 40 tys. zł, teraz wyceniane jest na poziomie 140 tys. A to wszystko wiąże się z tym, z czym mierzą się instytucje kultury, czyli po prostu wzrostem kosztów stałych, dotyczących bieżącej działalności. Dotyczy to też wynagrodzeń pracowniczek i pracowników. Płaca minimalna wzrosła i miasto jest zobligowane do tego, żeby przeznaczyć środki na zwiększenie pensji najniżej dotychczas uposażonym grupom w instytucjach kultury. Tu pojawia się problem spłaszczania wynagrodzeń. Osoby pracujące wiele lat i te, które rozpoczynają swoją drogę, zarabiają prawie tyle samo. Jeśli w jakiejś perspektywie nie pojawią się dodatkowe środki na docenienie tych, którzy mają kompetencje i doświadczenie, grozi nam odpływ kadr kultury i z instytucji, i niezależnych organizacji.
To się trochę już dzieje...
Na dwudniowym spotkaniu Koalicji Miast w Gdańsku rozmawialiśmy o tym ogólnopolskim problemie. Samorządy nie są w stanie sobie z tym poradzić. Chyba wszyscy liczą na pomoc ze środków centralnych, na jakąś subwencję kulturalną. Zauważyliśmy wszyscy, że nawet podczas konkursów na stanowiska dyrektorskie w instytucjach kultury pojawia się coraz mniej kandydatek i kandydatów.
Problemy są zatem i palące, i się tlą. Ale, cytując Łonę: "znajdź trochę pozytywów"... Chyba dość efektywnie miasto i Urząd Marszałkowski powymieniały się instytucjami. Filharmonia Poznańska jest teraz miejska, a Muzeum Archeologiczne oraz Muzeum Powstania Wielkopolskiego "marszałkowskie". O co chodzi?
W wielu miastach instytucje podzielone są między różnych organizatorów. To podział sprzed wielu lat, dokonany wówczas dość arbitralnie, który dziś się zdezaktualizował. Filharmonia Poznańska była "wielkopolska", a Wielkopolskie Muzeum Niepodległości poznańskie. Trzeba było to uregulować i dać tym instytucjom szanse. W przypadku Muzeum Powstania Wielkopolskiego, by mogło zostać wybudowane dzięki środkom marszałkowskim i ministerialnym, co właśnie się dzieje. Przetarg został rozstrzygnięty. Z drugiej strony, żeby móc zrealizować inwestycję, na którą długo czekał Poznań i cały region, czyli wybudować siedzibę dla Filharmonii Poznańskiej i szerzej Centrum Muzyki, instytucję przejęło miasto.
Pojawiły się też instytucje współprowadzone...
Tak jest w przypadku Teatru Muzycznego. Dzięki współprowadzeniu instytucji przez Miasto Poznań oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego budowa nowej siedziby ma możliwość finansowania z drugiego źródła. To duży sukces. Dzięki negocjacjom prezydenta Jędrzeja Solarskiego i dyrektora Przemysława Kieliszewskiego udało się jeszcze dołączyć do tego projektu starostę poznańskiego.
Nie lubisz się chwalić, a Poznań ma jeszcze kilka powodów do zadowolenia.
Kolejnym sukcesem są wspomniane powstające domy kultury. Wkrótce finalizowana modernizacja Galerii Miejskiej Arsenał to też bardzo ważna rzecz. Kino Muza - to przebudowa sprzed kilku dobrych lat, ale wciąż się nią chwalimy. Tak jak remontami Biblioteki Raczyńskich i CK Zamek, przed którym teraz zmieniamy jeszcze parking na plac i miłą przestrzeń w centrum miasta. Ale tego wszystkiego nie zrobiliśmy sami. Uważam, że podstawą sukcesów jest to, że rozmawiamy ze sobą, mówimy jednym głosem i w większości chyba mamy poczucie, że tworzymy Poznań i jego kulturę wspólnie.
Z myślą o przyszłości aktualizujecie też "Poznański program dla kultury 2019-2023".
Tak, nie piszemy go na nowo, tylko aktualizujemy do obecnej sytuacji. Niektóre kwestie musimy mocniej uwypuklić. Pojawili się nowi mieszkańcy, nowe mieszkanki i nowe potrzeby. Program powstał jako jeden z pierwszych tego typu dokumentów w mieście. Stworzyliśmy go wspólnie i teraz go wspólnie aktualizujemy - z przedstawicielkami i przedstawicielami instytucji, organizacji pozarządowych i komercyjnych firm zajmujących się produkcją wydarzeń kulturalnych. Uważam, że warto mieć podstawy, jakąś zapisaną wizję, misję, którą się realizuje i do której zawsze można się odnieść. To jest dokument, który reprezentuje całe środowisko kultury. Nie jest programem stworzonym przez urzędników dla urzędników, tylko ma pokazać, czym chcemy, żeby kultura w Poznaniu była. Myślę, że zaktualizowany program pojawi się pod koniec pierwszego kwartału tego roku.
Rozmawiała Agnieszka Nawrocka
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024