Kulturalnie i społecznie

Kiedy spotkaliśmy się pięć lat temu powiedział Pan, że Galeria w Bramie ma być miejscem kulturotwórczym, angażującym, nie ma służyć wyłącznie wystawianiu. Udało się to zrealizować?
Udało. Otwieraliśmy wtedy naszą pierwszą wystawę - "Garbary dawniej i dziś". Od wtedy udało się zrealizować kilka kolejnych, przy okazji których sporo się działo. Wernisaże przyciągają. Ale ja chciałem zwabić ludzi w trochę inny sposób niż lampką wina. Miało się dziać coś konkretnego. Opowiadaliśmy o czasie pandemii i o tym, co zdarzyło się w Poznaniu po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Pokazywaliśmy stan współczesnych Garbar, zestawiając nowe z dawnym, ale pokazywaliśmy też piękno poznańskiego Starego Miasta, jego zabytki, promowaliśmy poznańskie rzemiosło. Wernisaże stawały się momentami spotkań, sąsiedzkiej integracji i pomocy. I tak np. przy okazji wystawy "Sąsiedzi z Fyrtla Garbary" w 2021 roku zorganizowaliśmy zbiórkę na piec dla moich sąsiadów z Zielonego Centrum. Zbliżała się zima, a ich mieszkanie treningowe musiało mieć ogrzewanie.
"Sąsiedzi z Fyrtla Garbary" to był szereg uśmiechniętych twarzy. Były to portrety, na których znaleźli się zarówno podopieczni Zielonego Centrum, jak i ich opiekunowie, terapeuci, personel, ale też inni sąsiedzi z fyrtla - właściciele restauracji Dmuchawce; Jola z naprzeciwka, która prowadzi fantastyczną cukierenkę Smażone Mleko; pani Dorota, która szyje pierzyny, pan Stanisław ze sklepu metalowego oraz Darek Zych, nasz grafik, z którym nie tak dawno pożegnaliśmy się na zawsze. Podczas wernisażu pojawili się podopieczni Zielonego Centrum, osoby po różnych życiowych przejściach, zmagający się z chorobami, ale też mieszkańcy Garbar. Była to piękna integracja środowiskowa. Kiedy otwieraliśmy wystawę ustawiliśmy na dziedzińcu Zielonego Centrum stoły, wyciągnęliśmy gry planszowe... Sąsiedzi z fyrtla mieli w końcu okazję się poznać. Było to wydarzenie o charakterze może mniej kulturalnym, a bardziej społecznym. W Galerii w Bramie wydarzenia kulturalne przeplatają się z tymi, które mają wymiar społeczny.
Zajmijmy się na chwilę matematyką. Ile w ciągu tych pięciu lat zorganizowaliście wystaw?
Sześć. Niebawem będziemy wieszali kolejną. Wernisaż - 18 października.
Nawet nie rok po otwarciu Galerii w Bramie zaczęliśmy się zmagać z COVID-em. Ale dla galerii, która wystawia się na świeżym powietrzu, to chyba nie był tak duży problem, jak dla innych instytucji?
Manufaktura Obrazów - moja pracownia fotografii, która działa po tym samym adresem co galeria - była zamknięta, natomiast wystawa cały czas wisiała. Biorąc pod uwagę, że to przejście w bramie, na świeżym powietrzu, każdy mógł tutaj wejść i ją obejrzeć. Te wystawy naprawdę cieszą się powodzeniem. Niepoliczalna jest liczba tych momentów, kiedy się zatrzymywałem i mówiłem dzień dobry osobom akurat oglądającym zdjęcia. Zawsze kiedy kogoś tutaj widzę, zaczepiam, pytam jak się podoba, czy może coś dopowiedzieć, bo jestem albo kuratorem albo autorem tej wystawy.
Wydaje mi się, że w takim miejscu jak Galeria w Bramie pojawia się więcej osób. Być może nawet takich, które nie chodzą do galerii na co dzień, bo - właśnie - zamknięta, często sterylna przestrzeń, jakoś ich onieśmiela.
Taki był też cel powstania tej galerii. Najpierw była Manufaktura Obrazów, ale potem chciałem, żeby droga do niej była przyjemniejsza...
A czy ten brud z bramy nie dodaje sztuce wartości? Być może czasem ją nawet przedefiniowuje? Myślę chociażby o wystawie pomocowej dla Ukraińców, którą pokazaliście po wybuchu wojny. W białej, czystej przestrzeni, zmieniłaby jak sądzę swój charakter.
Ale czy biało to zawsze idealnie i czysto? Niekoniecznie. Ja mówię o czymś innym. W momencie kiedy przeniosłem tutaj swoją pracownię, brama była żółta, brudna, było okropnie. I to musiało się zmienić. Załataliśmy dziury, pomalowaliśmy wszystko. W stworzeniu galerii pomagało wiele osób, zaczynając od wspomnianego Darka Zycha, który zadbał o całą identyfikację graficzną, a później zaprojektował plakaty do kilku wystaw, poprzez ludzi, którzy wspomagają mnie kiedy idę do nich po wsparcie. Nigdy jednak nie prosiłem o nic dla siebie. Jedynie w dobrej sprawie, na przykład o to, żeby ktoś kartonem ciastek czy zupą wspomógł organizację jakiegoś wydarzenia. To nigdy nie było sterylne miejsce i nigdy takie nie będzie. To miejsce, do którego się wchodzi z ulicy. By ktoś, kto ma opory żeby wejść do galerii sztuki, bo myśli sobie, że ta nie jest dla niego, nie bał się tu zajrzeć.
Czy taka sztuka pełni inną funkcję niż ta "ukryta" w galeriach?
Sztuka ma być dla ludzi. Ma do ludzi docierać. Bardzo wiele osób ma jakąś blokadę. Nie pójdzie do Muzeum Narodowego czy, po sąsiedzku, do Galerii Rodriguez, ale już do galerii prowadzonej przy Świętym Marcinie przez Macieja Krajewskiego - proszę wybaczyć kolokwializm - walą tłumy! Takim miejscem bez pretensji jest też ta nasza skromna galeria w przejściu bramnym starej garbarskiej kamienicy.
Wracając do kolejnych wystaw...
"Poznań w dobie pandemii" to była wystawa zorganizowana po pierwszym, mocnym okresie pandemicznym, w czasie którego byliśmy pozamykani, przerażeni, żegnaliśmy ludzi z naszego otoczenia. Była to wystawa, podobnie jak ta pierwsza - "Garbary dawniej i dziś" - zbiorowa. Wzięło w niej udział kilku fotografów dokumentalistów. Pokazaliśmy wtedy, co działo się w Poznaniu w czasie tych kilku miesięcy pandemii. Nie był to wyłącznie czas umierania - był to również czas przedwyborczy, kobiety wychodziły wówczas na ulice, organizowały czarne protesty, pojawili się antyszczepionkowcy ze swoimi durnymi wywodami. Wybrałem fotografie, które mają walor narracyjny, które opowiadały historię tamtego trudnego okresu. Galeria w Bramie to galeria fotografii, która pokazuje rzeczywistość taką, jaką ona jest. Nie mamy ambicji żeby przejść do historii, choć może w tej lokalnej się jednak zapiszemy.
W tym samym roku otworzyliśmy też wystawę "Sąsiedzi z Fyrtla Garbary", o której już wspomniałem. Moją intencją było rozładowanie pocovidowego napięcia. Chciałem żebyśmy się zbliżyli, przestali obawiać drugiego człowieka. Trudną wystawą z kolei była ta wspomniana przez Panią - "Jesteśmy z Wami. Poznaniacy Ukraińcom". To był moment, kiedy poznaniacy okazali się niezwykle solidarni. Sam z grupą przyjaciół spotykałem się u Lidki Koralewskiej, miejscowej aktywistki, wówczas radnej Starego Miasta, i robiliśmy kanapki, które pakowaliśmy do busa i wieźliśmy na dworzec PKP. W trakcie wernisażu były stoiska - wystawiały się poznańskie restauracje, również jedna ukraińska, która zbierała do puszki na konkretny batalion. Oczywiście pojawili się też ludzie ze Stowarzyszenia Ukraińska Wiosna. Byli Polacy, byli i Ukraińcy. Zawsze zresztą chcę przyciągać do galerii różnych ludzi. W październiku na przykład tradycyjnie zapraszam seniorów. Wtedy rozmawiamy, nie jestem tylko opowiadaczem. Jestem szalenie ciekawy, co te fotografie budzą w ludziach! Przychodzą też uczniowie pobliskich szkół.
Kolejno pokazaliśmy też na zdjęciach zabytki Starego Miasta - to skutek kilkutorowego działania jesienią 2021 roku, kiedy organizowaliśmy jako fundacja warsztaty fotografii architektury, spotkania z osobami, które tworzyły Park Kulturowy Stare Miasto albo mają naukowy pogląd na historyczną tkankę miasta. Potem wydaliśmy katalog "Zabytki Parku Kulturowego Stare Miasto". W ramach przedsięwzięcia organizowaliśmy spacery fotograficzne, które były skierowane zarówno do fotografów, jak i osób po prostu zainteresowanych. Zresztą nie były to jedyne spacery, które proponowaliśmy poznaniakom. Ze trzy lata zapraszaliśmy w niedziele na spacery po Garbarach i na... słodkie! Od nich w sumie zaczęła się historia wystawy "Garbary dawniej i dziś". Wtedy też razem z Tomaszem Dworkiem, radnym Starego Miasta, stworzyliśmy na facebooku grupę o tej samej nazwie, która funkcjonuje do teraz, jest nas w niej blisko półtora tysiąca.
Żeby z kolei opowiedzieć o wystawie, która jeszcze wisi w galerii - "Tradycyjne rzemiosło a współcześni rzemieślnicy", muszę wrócić pamięcią do 2018 roku, kiedy jako fotograf przystąpiłem do miejskiego programu "Zaułek Rzemiosła". Wtedy to było kilkanaście przeróżnych pracowni rzemieślniczych, teraz chyba jest nas już 50! Naprawdę mamy się czym pochwalić. Przykładowo, niedawno swoje 140-lecie świętowała Pracownia Lutnicza Niewczyk & Synowie. W ramach "Zaułku Rzemiosła" działo się wtedy niewiele. Zaproponowałem dyrektorce Wydziału Działalności Gospodarczej i Rolnictwa, Joannie Jajus, stworzenie listy rekomendacyjnej poznańskich rzemieślników. Potoczyło się to trochę inaczej. Miałem sfotografować dziesięć pracowni i przeprowadzić rozmowy z pracującymi tam rzemieślnikami. Kluczem były najstarsze lokalizacje i pracownie z tradycjami. Była to kanwa do opowieści o rzemiośle w Poznaniu w ogóle, tradycjach, historii i jego kondycji obecnie. Przy okazji wystawy "Rękodzielni. Opowieści o poznańskim rzemiośle", która została pokazana w Galerii Śluza, odbywały się też spotkania z rzemieślnikami, niektóre miałem okazję prowadzić.
Poszedłem wtedy za ciosem. Kiedy wystawę zdjęto, przeniosłem materiały do miejskiego biurowca na ulicy Za Bramką. Później z kolei, w ramach działań promocyjnych "Zaułku Rzemiosła", miałem sfotografować kolejnych osiem pracowni. Postanowiłem pokazać coś podobnego w Galerii w Bramie. I tak we wrześniu dwa lata temu otworzyłem wystawę "Tradycyjne rzemiosło a współcześni rzemieślnicy". Na wernisażu wystawy pojawili się m.in. Karol Rzeszutko - przedstawiciel kolejnego pokolenia poznańskich krawców, Robert Weber ze swoimi ciachami, Magda Kopiczko ze swoją ceramiką, Agnieszka Frankowska-Gryza - artystka tworząca biżuterię, Benedykt Niewczyk - lutnik z najstarszej polskiej pracowni, wreszcie Bernard Jakubowski - szewc z ulicy Kopernika. Była to też okazja dla rzemieślników, by mogli pokazać swoją robotę, opowiedzieć o fachu, coś sprzedać.
A co przed nami?
Wernisaż wystawy "W zielone gramy. 20 lat Zielonego Centrum przy Grabarach" odbędzie się 18 października o godz. 13. Najpewniej będzie można ją oglądać do wiosny przyszłego roku. Wystawa pokrewna - "W zielone gramy. Stowarzyszenie Zrozumieć i Pomóc, 25 lat troski o zdrowie psychiczne poznaniaków" stanie 7 listopada na placu Kolegiackim. Środowiskowy Dom Samopomocy Zielone Centrum, bo o nich będzie mowa, to moi sąsiedzi, z którymi od lat współpracuję i mam serdeczne kontakty. Gdy się dowiedziałem, że stowarzyszenie ma ćwierć wieku, stwierdziłem że zrobię wystawę dla nich i o nich. Chcę opowiedzieć - w wielkim skrócie - o dobrostanie psychicznym, o kryzysach w ciężkich czasach, o tym gdzie szukać pomocy i że jednym z takich miejsc jest właśnie taki środowiskowy, lokalny dom wsparcia. Zielone Centrum to miejsce, gdzie osoby w kryzysie psychicznym mogą się wzmocnić.
Co konkretnie zobaczymy na wystawie w Galerii w Bramie?
Będzie portret zbiorowy i portrety ludzi tworzących to miejsce, będzie trochę kadrów z codzienności Zielonego Centrum, zajęć w grupie i indywidualnych spotkań, wycieczek do parku, do lasu, kilka kadrów uchwyconych podczas zajęć w Teatrze Ósmego Dnia, gdzie podopieczni stowarzyszenia tworzą pod opieką Janusza Stolarskiego Teatr pod Fontanną.
W trakcie wernisażu obejrzymy krótki performans, zaprosimy na warsztaty psychoedukacyjne i hortiterapeutyczne (wykorzystanie kontaktu z roślinami - przyp. red.). Przygotujemy też napary, będzie zupa z zaprzyjaźnionej restauracji Dmuchawce i słodkie ze znanej w Poznaniu od dekad cukierni Weberów.
A na placu Kolegiackim?
To z kolei będzie, w przeciwieństwie do tej w Galerii w Bramie, wystawa o charakterze bardziej narracyjnym. Fotografii będzie towarzyszył tekst. Będzie zarys historii Stowarzyszenia Zrozumieć i Pomóc oraz Zielonego Centrum, parę słów o zdrowiu psychicznym i relacje podopiecznych, którzy opiszą swoje historie. Dowiemy się skąd się tam wzięli, co daje im pobyt w Zielonym Centrum.
Te dwie wystawy będzie można oglądać niezależnie?
Tak, absolutnie. Tej na placu Kolegiackim będą towarzyszyły oprowadzania: moje, czyli fotografa, oraz któregoś z terapeutów Zielonego Centrum. Będziemy opowiadać o ich działalności i uświadamiać poznaniakom, że istnieją takie miejsca, gdzie osoby z problemami psychicznymi albo ich rodziny mogą szukać pomocy i długoterminowego, kompleksowego wsparcia.
Czego życzyć Galerii w Bramie na kolejnych pięć lat?
Nieustającej weny twórcy tej galerii i nieustająco dobrych kontaktów z tymi wszystkimi, którzy działalności galerii są życzliwi. No i dalszego zaangażowania ze strony miejskich decydentów, bo - co warto na koniec podkreślić - wszystkie wystawy w naszej galerii i wydarzenia im towarzyszące są wspierane finansowo przez budżet Miasta Poznania.
Rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik
- "W zielone gramy. 20 lat Zielonego Centrum przy Grabarach", Galeria w Bramie, wernisaż: 18.10, g. 13, czynna do odwołania
- "W zielone gramy. Stowarzyszenie Zrozumieć i Pomóc, 25 lat troski o zdrowie psychiczne poznaniaków", plac Kolegiacki, czynna: 7.11-7.12
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz również

Tajemnice Arkadii

Niechęć All-in

Czas wyjść poza szlak
