Wariacje na temat kryzysu
Krąży o nim wiele opowieści i anegdot, część z nich wymyśla sam. Z tych drugich jedna ostatnio powtarza się wyjątkowo często - o rzekomym wydaleniu z BOR-u, czyli Biura Ochrony Rocka, do którego trafiają jedynie najgłośniejsi nie-funkcjonariusze kraju. Symboliczna, żartobliwa legenda otacza Walusia od początku, tworząc wokół niego aurę, którą trudno zredukować jedynie do wizerunku alternatywnego outsidera. Jego debiut, czyli "MiłyMłodyCzłowiek" z 2019 roku, przedstawił go jako twórcę, który opiera kompozycje na emocjonalnej szczerości i gitarowej dramaturgii, grając w wyjątkowo intensywny sposób - jakby ktoś położył dłoń na kablu pod napięciem. Swoją pierwszą płytą niemal wprowadzał do obiegu nową odmianę indie rocka: szorstką, ale pełną światła, introspektywną, ale komunikatywną. Z wokalem gospodarza działającym jak elektryczny impuls - ostrym, przenikliwym i zawsze nasyconym autentycznością.
Rok 2021 przyniósł "Atak", bardziej zdyscyplinowaną, choć jeszcze bardziej pełną niepokoju i drapieżnego tonu płytę. Jako całość zadziałała jak wypowiedź kogoś, kto najpewniej prowadzi jakąś intensywną wewnętrzną debatę i zapisuje jej przebieg w czasie rzeczywistym. Coraz wyraźniej można było dostrzec, że twórczość Walusia wynika z potrzeby przepracowywania zmienności świata. Tym samym jego piosenki przybierały formę intymnej psychogeografii, co jeszcze wzmocniło się na trzeciej, zradykalizowanej emocjonalnie płycie "+ Piekło + Niebo +" (2023). Przedstawiała skrajności: codzienne napięcia, duchowe oscylacje, lęki i zapisy chwil, w których życie nabierało koloru dzięki rozmowom z samym sobą. W tym samym czasie krnąbrny Waluś coraz częściej pojawiał się również jako gość na płytach innych. Kacperczyk i Szczyl zaprosili go do "Wstałem lewą nogą", Kasia Lins - do "Do śmierci mamy czas". I chyba nie będzie przesadą powiedzieć, że to właśnie jego udział grzeje w tych piosenkach najmocniej.
O zawodowej i prywatnej przemianie artysta mówi otwarcie. Pięć lat temu zakończył swą zażyłą relację z alkoholem. Dziś mówi o trzeźwości z jasnością człowieka, który znalazł nowy sposób funkcjonowania - działania między żartem a prawdą. Jak w tym roku, kiedy rozpoczął akcję, w ramach której w polskich miastach zawisły plakaty z numerem telefonu, a połączenie prowadziło do nagrania z informacjami o nowych singlach. Po premierze płyty rozmówcy mogli nawet trafić na samego artystę, wcielającego się w funkcjonariusza wspomnianego wcześniej fikcyjnego BOR-u. Tytuł "Tematów i wariacji" (2025) Waluś zaczerpnął od... Aldousa Huxleya, już samym tym nawiązaniem wprowadzając nas w przestrzeń pytań o kondycję współczesności - o relacje między religią a kryzysem, między wiarą a codziennością, między prywatnym doświadczeniem a globalnym chaosem.
Muzycznie stworzył najbardziej radosny, na wskroś post-punkowy materiał w swoim dorobku, choć słowem wciąż operuje jak ostrzem, którym dotyka punktów wrażliwych. Co więcej, nie brakuje na nim ważnych gości, idealnie dopasowanych do temperatury projektu. Arek Jakubik w "Konfederacji" wnosi dramat i siłę aktorskiej frazy, Fisz w "Powrót oznacza piekło" buduje generacyjny most, a Cool P majstruje potężne, tytułowe, dziewięciominutowe outro, dając znak, że żadne pytanie, jakie padło na tej płycie, nie doczekało się jednoznacznej odpowiedzi.
WaluśKraksaKryzys jak zwykle popłynął pod prąd. Znajomi żartują, że gdyby naprawdę istniało Biuro Ochrony Rocka, pełniłby w nim funkcję naczelnika do spraw nieposłuszeństwa. I może mają rację, bo to artysta, który z każdego "tematu" robi "wariację", a z każdej wariacji - kolejny pretekst, by rozkręcić hałas, w którym jednak chodzi o coś znacznie więcej niż tylko robienie gitarowej zadymy.
Sebastian Gabryel
- WaluśKraksaKryzys
- 12.12, g. 19
- 2progi
- bilety: 109 zł
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025
Zobacz również
Ruszył nabór do 12. edycji Poznańskiej Nagrody Literackiej
Mnogie tożsamości
Wczasy w dżungli