Tomas i Martin są małżeństwem od wielu lat. Obaj są artystami - Tomas kręci filmy, Martin zajmuje się artystyczną grafiką. Mieszkają w Paryżu, w malowniczej dzielnicy Montparnasse. Kiedy Tomas po zakończeniu zdjęć do filmu poznaje w barze Agathe, daje się ponieść fascynacji i spędza z nią noc. Następnego dnia rano, po powrocie do domu, po prostu informuje o tym Martina, nie mając wcale zamiaru potraktować relacji z kobietą jednorazowo. Odtąd już nic nie będzie takie jak przedtem.
Zamysł, by w Przejściach pokazać na ekranie sytuację odwrotną niż zazwyczaj opowiada się o tym w kinie, wydał mi się intrygujący. Romans spełnionego w stabilnym (czy aby na pewno?) związku homoseksualisty, który z dnia na dzień zakochuje się w kobiecie, to nietypowa oś fabularna. Twórcy filmowi przyzwyczaili nas raczej do historii, w której to damsko-męskie związki burzy nagłe odkrycie swojej homoseksualnej natury. Dodatkową zachętą by zobaczyć ten obraz, były nazwiska Franza Rogowskiego (Tranzyt, Disco Boy), Bena Whishawa (Pachnidło, Kwiat szczęścia) i Adèle Exarchopoulos (Życie Adeli). Przyznać trzeba, że żadne z nich nie zawiodło - już sam Rogowski, brawurowo wcielający się w rolę niedojrzałego emocjonalnie narcyza, który ani nie potrafi podejmować decyzji, ani ponosić ich konsekwencji, jest wart pójścia do kina.
Ira Sachs przyzwyczaił swoich widzów do przyglądania się relacjom między ludźmi pod lupą, obserwowania momentu erozji i rozpadu więzi. Publiczność zarówno festiwalu Sundance, jak i Berlinale, doceniła Przejścia właśnie za bycie kolejnym ważnym głosem nie tylko w ramach kina gejowskiego, ale i uniwersalnego. Bohaterowie (zwłaszcza Tomas i Agathe, ale dotyczy to również Martina) zdają się dziećmi uwięzionymi w ciałach dorosłych, bawiącymi się uczuciami innych, skupionymi na sobie, niezdolnymi do dojrzałej refleksji i decyzyjności. Są jakby znakiem naszych czasów, w których łatwo zagubić się w przytłaczającym morzu możliwości i ulec złudnemu wrażeniu, że można próbować wszystkiego bez konsekwencji i zawsze z szansą na powrót. Otóż nie można.
Jeśli do tej gorzkiej refleksji z jaką wychodzi się z kina dodać niezwykły klimat filmu budowany przez przemyślane detale, pastelowe kolory i rozmyte światło, odważne sceny erotyczne i - dla przeciwwagi - subtelne zbliżenia na bohaterów, otrzymujemy opowieść, która z pewnością zapadnie w pamięć na dłużej. Choćby jako przestroga i przypomnienie, że warto doceniać relacje, które już wcale doskonalsze być nie muszą.
Anna Solak
- Przejścia
- reż. Ira Sachs
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023