Inna jest też oczywiście stawka, bo nie chodzi tu o przejęcie niebotycznego spadku, zemstę czy zaprowadzenie sprawiedliwości, ale o to, by zasiąść na watykańskim tronie. Papież bowiem umarł i kościelni hierarchowie zjeżdżają się do Watykanu, by wybrać kolejnego następcę Świętego Piotra. Zgromadzeni kardynałowie w poszukiwaniu najlepszego kandydata mniej jednak posługują się modlitwą, a bardziej politycznymi zagrywkami. Kierujący konklawe kardynał Lawrence, który w trakcie obrad prowadzi prywatne śledztwo, stopniowo odkrywa, że nie każdy z faworytów nadaje się na zostanie głową Kościoła.
I nie chodzi o to, że jak każdy śmiertelnik kardynałowie mają swoje małe słabostki - nerwowo palą papierosy na dziedzińcu podczas przerw czy scrollują treści na swoich smartfonach - ale o to, że nieodpowiedni wybór może w dłuższej perspektywie pogrążyć Kościół w kryzysie na niespotykaną dotąd skalę. A jak się okazuje, znalezienie prawdziwie niewinnego wśród grzeszników wcale nie jest takie proste. Lawrence, postać w kryzysie wiary, której psychologiczną złożoność fantastycznie oddał Ralph Fiennes, staje więc przed dylematem - nie wtrącać się i pozostawić sprawy własnemu biegowi, czy naginając zasady, odkryć i ujawnić sekrety, które pogrążą najgroźniejszych kandydatów?
Kto widział poprzedni film Bergera, solidny Na Zachodzie bez zmian, nagrodzony nieco na wyrost Oscarem za najlepszy film międzynarodowy i absolutnie zasłużenie za zdjęcia oraz scenografię, ten będzie wiedział, czego może się spodziewać po Konklawe. Niemiecki reżyser zadbał o najmniejszy techniczny detal, dzięki czemu intryga rozgrywająca się w ogromnych, tyleż pięknych, co zimnych przestrzeniach Watykanu z każdą minutą wciąga coraz bardziej. Przy czym warto nadmienić, że całość Berger skonstruował tak, że napięcie utrzymuje się na mniej więcej stałym poziomie przez cały film zamiast kumulować się w kilku kluczowych momentach. A jako że twórcy dość wiernie trzymają się książkowego pierwowzoru, który powstał na bazie szczegółowego researchu, film daje też wgląd w procedury towarzyszące wyborom nowego papieża.
W Konklawe ludzkie grzechy i słabości spotykają się z wielowiekową tradycją Kościoła, który stoi w rozkroku między zachowaniem własnego dziedzictwa a koniecznością przeprowadzenia bolesnych reform, które pomogą mu dostosować się do współczesnego świata. Przy czym wszystkie ukazane strony politycznego i ideologicznego sporu są ze sobą dość mocno kontrastowane, co skutkuje niejednym uproszczeniem, ale właśnie dzięki temu tak świetnie wpisują się w gatunkowy wzorzec. Konklawe to bowiem porządnie zrealizowany thriller, który przedstawia historię z dreszczykiem, a nie okopuje się na z góry upatrzonej pozycji czy nawołuje do wspinania się na barykady. Kilka przemyconych w dialogach celnych i elegancko sformułowanych zdań na temat tego, czym jest i czym powinien być Kościół w XXI wieku, można jednak uznać za miłe uzupełnienie fabularnej intrygi.
Adam Horowski
- Konklawe
- reż. Edward Berger
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024