Zaczyna się zgodnie z zasadą, której hołdował reżyser Psychozy, czyli od trzęsienia ziemi - oto pewna kobieta umiera tragicznie po tajemniczym wypadku w centrum handlowym. Następnie poznajemy Judith, która żyje w dwóch miejscach, z dwoma mężczyznami, z którymi ma dzieci. W Szwajcarii ma Abdela oraz trzyletnią córeczkę, we Francji z kolei męża Melvila oraz dwóch nieco starszych synów. Poza tym pracuje jako tłumaczka dla korporacji, więc częste podróże stają się przykrywką i niejako usprawiedliwieniem dla częstych nieobecności w domach rodzinnych. Piramida kłamstw, którą zbudowała Judith w ciągu kilku lat, stopniowo zaczyna się jednak rozpadać.
Z początku w Sekrecie Madeleine Collins wiele rzeczy się nie zgadza - jak przez lata kobieta zdołała ukryć prawdę przed mężczyznami, a w szczególności, skoro jest matką trzylatki, ciążę przed Melvilem? Dlaczego to robi? Jest tajną agentką, mitomanką, ma rozdwojenie jaźni? Wcielająca się w główną bohaterkę Virginie Efira - swoją drogą na wskroś hitchcockowska blondynka - w jednym z wywiadów użyła chyba najlepszego określenia: Judith towarzyszy swego rodzaju odurzenie emocjonalne. Sprawia ono, że kobieta wciąż jest w ruchu, jest hiperaktywna, nie pozwala sobie na chwilę wytchnienia - odnosi się wrażenie, że gdyby się na chwilę zatrzymała, rozpadłoby się nie tylko jej oparte na kłamstwach życie, ale i ona sama.
Francuski reżyser postanowił zagrać o wysoką stawkę przy użyciu zaledwie kilku mocnych kart. Przede wszystkim dopieścił sposób prowadzenia narracji - stopniowe odkrywanie niuansów opowieści zapewnia odpowiednią dawkę dreszczyku emocji, a dokładane niespiesznie puzzle składają się na interesujący obraz złożonej osobowości kobiety rozdartej wykluczającymi się męskimi i społecznymi oczekiwaniami. Atutem jest również wspomniana Virginie Efira, która niedawno dała się poznać z bardzo dobrej strony jako tytułowa bohaterka Benedetty Paula Verhoevena. Judith w jej interpretacji w żadnym momencie nie daje się zaszufladkować, a jej enigmatyczne reakcje wspierają misternie budowany suspens.
Niestety świetnie prowadzona narracja niekoniecznie niesie za sobą satysfakcjonującą fabułę. Biorąc pod uwagę do bólu realistyczną konwencję, niełatwo uwierzyć w to, że główna bohaterka, przy swoim trybie życia i obowiązkach, była w stanie przez kilka lat oszukiwać zarówno Abdela, jak i Melvila, co utrudnia widzowi emocjonalne utożsamienie się z sytuacją. Poza tym choć odkrywanie prawdy idzie Barraudowi znakomicie, to jednak sama prawda niekoniecznie okazuje się interesująca, przez co finał zawodzi. Stare porzekadło głosi, że liczy się sama podróż, a nie jej cel, ale Sekret Madeleine Collins udowadnia, że w kinie reguła ta ma ograniczone zastosowanie.
Adam Horowski
- Sekret Madeleine Collins
- reż. Antoine Barraud
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022