Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Orgazm to nie Jajo Fabergé

A mówiąc bardziej łopatologicznie, jest w zasięgu każdego z nas, o czym przekonuje bohaterkę wynajęty przez nią sex worker Leo Grande.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

A przekonywać ją trzeba, bo Nancy Stokes po ponad trzydziestu latach małżeństwa ze skrajnie pruderyjnym mężczyzną wreszcie zamierza sprawdzić, co w życiu straciła. Sama zresztą nie jest bez winy, bowiem jako katechetka z zawodu nieraz próbowała stłumić seksualność swoich uczennic, za zbyt krótkie spódniczki nazywając je zdzirami. Teraz, czekając na wynajętego pracownika seksualnego, z trzymaną w torebce listą rzeczy i pozycji do odhaczenia, wydaje się zdeterminowana. Kiedy jednak w drzwiach pokoju hotelowego staje młody, przystojny i, wszystko wskazuje na to, że również wykształcony Leo, ma ochotę natychmiast uciec.

Zostaje jednak i spędza w jednym pomieszczeniu z tym obcym z początku dla niej, a jednocześnie tak pociągającym mężczyzną niemalże półtorej godziny ekranowego czasu. Jej głęboko zakorzeniony wstyd i poczucie winy w sprawach cielesności są równoważone przez otwartość Leo Grande, który zna się na swoim fachu jak mało kto, i wie, na czym polega spełnianie ludzkich fantazji i zaspokajanie potrzeb - niekoniecznie stricte seksualnych. Czasem bowiem równie upragniona i potrzebna jest szczera i otwarta rozmowa, dzięki czemu film reżyserki Sophie Hyde staje się rodzajem filmowej terapii, ale przybranej w lekką, komediową formę.

Opieranie całego filmu wyłącznie na dwóch postaciach zawsze wiąże się z ryzykiem, ale w przypadku Powodzenia, Leo Grande pełna ciepła i zrozumienia ludzkich emocji opowieść doskonale współgra ze znakomitą grą aktorską. Wyraźnie świadomy swej cielesności Daryl McCormack z łatwością odnalazł się w roli sex workera, a i na szczęście jego postać nie odgrywa roli służebnej w całej tej historii - Leo również skrywa pewien sekret, a rozmowa z Nancy koniec końców będzie działać dla niego w pewnym sensie wyzwalająco. Wyjątkowa jest natomiast rola Emmy Thompson - łatwo pokazywać na ekranie nagie ciało, gdy jest się młodym i pięknym, ale dla kobiety po sześćdziesiątce widownia raczej rzadko bywała łaskawa. I właśnie dlatego ma się nieodparte wrażenie, że przełamywanie wstydu przez Nancy idzie niejako w parze z przełamywaniem wstydu przez Emmę Thompson - może na nieco innym poziomie, ale w sposób bezapelacyjnie autentyczny. Tym bardziej że reżyserka nie upiększa ciał, nie ukrywa ich niedoskonałości - i dotyczy to obojga bohaterów.

Powodzenia, Leo Grande to film ważny, mądry, zabawny i ciałopozytywny. Jest doskonałą kinową rozrywką, a przy tym swego rodzaju manifestem na rzecz akceptacji siebie, własnych potrzeb i cielesności. Bowiem w każdej Nancy Stokes - zdaje się przy okazji mówić reżyserka - skrywa się jakaś cząstka mrs. Robinson.

Adam Horowski

  • Powodzenia, Leo Grande
  • reż. Sophie Hyde

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022