Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Modowe rewolucje

Znana ze 101 dalmatyńczyków Cruella De Mon powraca w zupełnie nowym wcieleniu, by z zimną krwią dokonać zemsty, wzniecić na ulicach Londynu modowe zamieszki i przy okazji zadać odrobinę szyku.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Po tym, jak tragicznie zginęła jej matka, dwunastoletnia Estella została przygarnięta przez dwóch złodziejaszków - bystrego Jaspera i mniej rozgarniętego Horacego, którzy nauczyli ją życia na ulicy. Wiele lat później, z racji tego że dziewczyna zawsze miała dryg do igły i nici, a także oko do stylowych kreacji, chłopaki załatwili jej angaż w jednym z flagowych sklepów mody legendarnej Baronowej. Mimo trudnych początków w pracy, w końcu została zauważona i stała się jedną z ważniejszych krawcowych w firmie. Przebywając blisko słynnej projektantki, szybko zaczęła odkrywać jej mroczną stronę. Pewnego dnia Estella postanawia wcielić się w tajemniczą Cruellę (fantastyczna w tym wydaniu Emma Stone) i rzucić Baronowej wyzwanie, w której stawką jest nie tylko miano królowej mody, ale również dokonanie kulturowej rewolucji.

Craig Gillespie już za sprawą Jestem najlepsza. Ja, Tonya pokazał, że potrafi opowiadać historie ze swadą rzadko spotykaną wśród hollywoodzkich twórców - dopieszczone detale i technikalia w połączeniu z szaloną, ale prowadzoną w sposób przemyślany narracją przyniosły urodzonemu w Australii twórcy deszcz zasłużonych nagród. Jednak nie tylko wymienione zalety łączą Cruellę z opowieścią o łyżwiarskim geniuszu Tonyi Harding - w obu filmach główną bohaterką jest rozchwiana emocjonalnie, nieoszczędzana przez życie i bezsprzecznie genialna w swojej dziedzinie kobieta, której niepohamowane ambicje zręcznie splatają się z problemami osobowościowymi. Jednak tak jak Tonya musiała mierzyć się przede wszystkim z własnymi wyborami oraz najbliższą rodziną, tak Cruella dostała nie byle jaką antagonistkę - emocjonalną górę lodu, znającą swoją wartość (osobistą i rynkową) zołzę, która prędzej da się pociąć na skrawki, niż strącić z jedwabnego tronu.

Owszem, Gillespiemu zdarza się przy tym pójść na skróty (tak jak z początku Baronowa przede wszystkim intryguje, tak pod koniec nie da się wobec niej wykrzesać nawet iskry sympatii), ale wojna między dwoma genialnymi kobietami - rozgrywana podczas balów, pokazów mody, a także w pracowniach krawieckich i... na ulicach - jest istnym crème de la crème opowieści. A mimo to, nie byłoby tego filmu bez fenomenalnej oprawy wizualnej i muzycznej. Nawet modowy dyletant będzie w stanie docenić kostiumowe szaleństwo i dzikie charakteryzacje, a ścieżka dźwiękowa to czyste greatest hits kilku epok - przegląd muzyczny rozpoczyna się gdzieś od Niny Simone i Nancy Sinatry, biegnie przez Stonesów, Doorsów, Deep Purple czy Queen, a kończy na Davidzie Bowie i The Clash.

We współczesnym kinie, póki co przede wszystkim superbohaterskim, ale nie tylko, da się zauważyć swego rodzaju zwrot - wcześniej protagoniści raczej bronili ustalonego porządku, teraz coraz częściej sami stają się przyczynkiem chaosu, zwiastunem społecznej zmiany. Jeśli prawdziwa jest teza, że w kinie odbijają się lęki, fobie i pragnienia społeczeństwa, to można by dojść do wniosku, że tli się w modelowym widzu jakaś chęć przenicowania starego ładu. Korporacyjni marketingowcy Disneya zdiagnozowali te ciągoty bezbłędnie, kreując Cruellę na bezkompromisową buntowniczkę, nie bez powodu porównywaną - również ze względu na osobliwy styl ubioru i makijaż - do Jokera Joaquina Phoenixa. Świata na lepsze na wzór bohaterki filmu raczej tym nie zmienią, ale przynajmniej coś się dzięki temu ruszyło - i to in plus - w disnejowskim kinie familijnym.

Adam Horowski

  • Cruella
  • reż. Craig Gillespie

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021