Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Kropla po kropli

Belgijsko-holenderski dramat Kiedy stopi się lód to kino mocne i bezkompromisowe. Ośmielę się nawet stwierdzić, że zapadające w pamięć na lata. Wszystko za sprawą uniwersalnych (przynajmniej do pewnego momentu) przeżyć bohaterów, tragicznego momentu zwrotnego i jeszcze bardziej koszmarnego finału.

. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Dorosła Eva jeszcze do niedawna mieszkała z siostrą, nie utrzymuje kontaktu z rodzicami, nie ma znajomych i przyjaciół. Pracuje jako asystentka fotografa, po pracy wykonuje papierowe rękodzieło na bazie instruktażowych filmików z YouTube. Wieczory spędza raczej samotnie, jedynie w towarzystwie ukochanego żółwia. Nawet jeśli uda jej się przełamać społeczny lęk i wycofanie i wyjść do pubu z kolegą z pracy, spotkanie szybko staje się niezręczne i kończy się ucieczką. Słowem - od pierwszych minut filmu towarzyszy nam przeczucie katastrofy, do której w miarę upływu czasu zbliżamy się wielkimi krokami. Jest zwiastunami jest sekwencja początkowo niewyjaśnionych scen, takich jak napełnianie domowej zamrażarki wodą czy wybuch płaczu po otrzymaniu fejsbukowego zaproszenia na otwarcie knajpy założonej przez najlepszego kumpla z dzieciństwa.

Za sprawą umiejętnie wplecionych przez scenarzystów retrospekcji, co jakiś czas przenosimy się w przeszłość, która stopniowo odsłania przed nami życiorys dziewczyny i wyjaśnia jej wycofanie ze świata. 13-letnia Eva spędza upalne wakacje w rodzinnym miasteczku dzieląc czas między dziecięce zabawy z młodszą siostrą, Tess, i nieco bardziej już nastoletnie gry i zabawy z rówieśnikami. Jej najlepsi przyjaciele to Tim i Laurens - lokalni chłopcy, którzy traktują Evę jak kumpla i jednocześnie, z racji intensywnego dojrzewania, coraz bardziej izolują ją od wspólnych spraw i tematów. Mimo to cała trójka wciąż nazywa siebie "trzema muszkieterami" i faktycznie spędza ze sobą praktycznie każdą wolną chwilę. W tle dzieciństwa wszystkich młodych bohaterów czai się dodatkowo lokalna tragedia, w której zginął brat Tima, Jan. Eva i Tess zmagają się dodatkowo z rodzinną dysfunkcją, w której nadużywająca alkoholu i wiecznie rozdrażniona matka oraz wybuchowy ojciec nie gwarantują dorastającym córkom spokoju i bezpieczeństwa.

Na szczególne podkreślenie, poza wyjątkowo wciągającym i angażującym emocjonalnie  scenariuszem, zasługuje obsada filmu Veerle Baetens. Wcielająca się w rolę małej Evy Rosa Marchant (widoczna zresztą na plakacie filmu) jest wprost fenomenalna w swojej kreacji. Nastoletnia aktorka znakomicie dźwiga ciężar historii swojej bohaterki, z miejsca wzbudza sympatię, a co za tym idzie empatię widza. Sądzę, że każdej kobiecie bardzo łatwo będzie się  z nią utożsamić w momentach, w których Eva jest jeszcze bardzo zagubiona w swoim dojrzewaniu, niepewna swojej fizyczności, zaczyna dopiero zauważać różnice między sobą a chłopakami, sobą a rówieśnikami w ogóle. Nie mniej hipnotyzująca na ekranie jest Charlotte De Bruyne jako jej dorosły odpowiednik, zwłaszcza w scenach, w których najbardziej ujawnia swoją permanentną rozpacz i jednej z ostatnich scen, w których obnaża sekrety dawnych przyjaciół.

Za bohaterkami (i bohaterami) filmu kamera podąża śmiało i odważnie, nie unikając bezkompromisowych zbliżeń na twarze, które odgrywają tu największą (nomen omen) rolę. Obserwujemy pozornie beztroskie lato w małej miejscowości, dziecięce zabawy i psoty, a potem coraz bardziej jaskrawe ujawnianie rodzinnych problemów, coraz śmielsze testowanie granic własnych i innych. Dialogi są wyważone w punkt, żadne słowo nie pada tu bez przyczyny. Kamera jest przy tym uważna i niespieszna, operatorzy przykładają niezwykłą uwagę do światła, faktur czy detali. Jedna z dwóch najbardziej dramatycznych scen filmu, ze skupieniem uwagi bohaterki na próbującym odzyskać równowagę żuczku, to majstersztyk. Kwintesencja metafory w kinie, kolejne potwierdzenie tego że o Kiedy stopi się lód powinno być głośno.

Światowa kinematografia niezwykle często sięga po temat dzieciństwa i dorastania. Nic w tym dziwnego, w końcu okres w którym nie tylko gwałtownie zmienia się nasze ciało, ale i kształtuje tożsamość, to jeden z najważniejszych etapów w życiu. Niełatwy moment przeobrażania się to jedno, ale rozliczenie ówczesnych traum, krzywd i nadużyć po latach, to zupełnie coś innego. Podobny jak w Kiedy stopi się lód mechanizm bolesnego powrotu do przeszłości, z której jedno zdarzenie mogło być zapamiętane przez jego uczestników zupełnie  inaczej, pojawił się w nagradzanym i docenionym zarówno przez krytyków, jak i widzów Zjeździe absolwentów Anny Odell z 2013 roku. O tyleż mocniejszy, że odwzorowujący na dużym ekranie prawdziwe przeżycia jego reżyserki. Fakt, że obraz Baetens jest w pełni fabularny nie stawia go jednak niżej w hierarchii. Wręcz przeciwnie. O ile Zjazd absolwentów to forma terapii grupowej po fakcie, o tyle Kiedy stopi się lód pokazuje ból i cierpienie głównej bohaterki krok po kroku, kropla po kropli. I powoli odsłania rozwiązanie mrocznej zagadki z dzieciństwa.

Anna Solak

  • Kiedy stopi się lód
  • reż. Veerle Baetens

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023