Niepokojąca, a jednocześnie momentami dość groteskowa opowieść o mieszkańcach rzymskich przedmieść została nagrodzona Srebrnym Niedźwiedziem za najlepszy scenariusz na tegorocznym Berlinale. Nic dziwnego, fabuła Złych baśni to połączenie mrocznego i jednocześnie hipnotyzującego stylu na miarę Larsa von Triera czy Michaela Haneke. Podobnie jak u tego ostatniego - choćby w Białej wstążce, fabuła skupia się na stopniowym odkrywaniu genezy zła, przekazywanego przez pokolenia z dorosłych na dzieci, które przesiąknięte agresją i niemiłością replikują je dalej, zamykając w ten sposób to szalone błędne koło.
Bohaterowie tej od początku do końca przygnębiającej opowieści to na pierwszy rzut oka tak zwane "normalne rodziny", po których nie spodziewamy się krzywdy najmłodszych. Spotykają się na grillach, rozstawiają baseny w ogrodzie, podają dzieciom przekąski gdy te są zajęte projektem przygotowywanym do szkoły. Tymczasem włoscy reżyserzy zapraszają nas do podglądania ich życia od podszewki, a widziane od środka już od pierwszej sceny sugeruje, że mamy do czynienia z dysfunkcyjnością i zaprzeczeniem idealnego obrazu jaki starają się kreować sami bohaterowie.
Pierwsza rysa na szkle pojawia się już w momencie rodzinnej kolacji, podczas której dzieci milczą kompletnie, a ich rodzice rozmawiają jakby na siłę, nie czerpiąc ze wspólnie spędzanego czasu absolutnie żadnej radości. Dalej jest już tylko gorzej - furia jednego z ojców z powodu przerwania kolacji przez atak kaszlu syna i jeszcze większa wściekłość gdy ten ostatni pyta, czy między nim a matką wszystko się układa; brak empatii innego w momencie złapania przez córkę wszy, co skutkuje natychmiastowym ogoleniem jej głowy, bez najmniejszego nawet pytania o jej zgodę i uczucia; opieka ostatniego polegająca na oferowaniu synowi prezerwatyw i piwa, a - gdy ten choruje na odrę - karmienia go starą pizzą.
W Złych baśniach złe jest wszystko - od negatywnych emocji głównych bohaterów, aż po przerażające skutki ich postępowania. Ojcowie są tu agresywni i pełni frustracji, matki całkowicie bierne i milczące wobec krzywdy własnych dzieci. Pełno tu przemocy fizycznej i psychicznej, podkreślonej dodatkowo przez duszność atmosfery - dosłownie i w przenośni. Dzieci w tym świecie nie mogą być dziećmi, więc naśladują dorosłych w najgorszy możliwy sposób, między innymi poprzez seksualizację języka jakim próbują nawiązywać między sobą przyjaźnie i relacje. Nic tu nie jest takie, jak być powinno, autorytetem nie są ani rodzice, ani nauczyciele (wręcz przeciwnie!), co skutecznie wytrąca widza z równowagi i powoduje namacalny dyskomfort. Co gorsza, bracia Damiano i Fabio D'Innocenzo nie pozostawiają nam żadnej nadziei, że to piekło na ziemi kiedykolwiek się skończy. Nastoletni bohaterowie będący uzupełnieniem całości również nie radzą sobie z dorosłością (bo skąd niby mieliby wiedzieć, jak to robić?), co kończy się tragicznie. Bo Złe baśnie w istocie tym właśnie są - współczesną tragedią, której reguły nie pozwalają żadnemu z bohaterów dramatu na doczekanie happy endu.
Anna Solak
- Złe baśnie
- reż. Damiano D'Innocenzo / Fabio D'Innocenzo
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021