Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. O całkiem dobrym życiu

Bez patosu, codzienność przeplatając mignięciami wspomnień, chwilą refleksji nad tym, co wokół nas - i tak można, i warto, opowiedzieć o końcu wieku XX i początkach XXI w Europie Środkowo-Wschodniej.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Choć jak teraz patrzę na ten początek, to sama zaczęłam z wysokiego C, jakbym założyła buty na koturnach, a to trzeba inaczej, bo inaczej, jakby w trampkach, napisał swoją książkę Quality Time Jurek Sawka.

Najpierw będzie słów kilka o autorze. I to nie bez przyczyny, książka bowiem jest wyraźnie autobiograficzna. Sawka urodził się w 1949 r., pochodzi z Kłodzka, jest aktorem i reżyserem, tłumaczem i wykładowcą technik teatralnych w Sztokholmie. Musiał bowiem - jak tysiące innych Polaków o żydowskich korzeniach - emigrować z PRL-u w 1969 roku po tym, jak komunistyczne władze orzekły, że - a jakże! zawsze tak było w historii - biedzie i niedostatkowi winni są Żydzi, gdy ich nie będzie, wszystko już będzie dobrze. Że tak się nie stało, wie większość z nas. Warto jednak pamiętać, jak to w Polsce zawsze łatwo znaleźć winnego, wskazać palcem, rozpętać nagonkę; warto pamiętać, bo żyjemy w czasach niespokojnych - wojna za naszą wschodnią granicą, a w Polsce galopująca inflacja, za nią bieda i niedostatek.

Wracam do Quality Time, w którym autor/ bohater pozwala nam się przyjrzeć jednemu weekendowi, jaki spędza ze swoimi dziećmi - Synem, Chłopcem i Małą. Nie napiszę, że się przez tych kilka dni mnóstwo dzieje, bo to nieprawda. Jest dokładnie jak w tytule - Quality Time, to jest dobry spokojny czas z rodziną, czas na zachcianki, na rozpieszczanie potomstwa (który ojciec po rozwodzie tego nie robi?), na nudę, na zwykłe (a jak dziś chwilami niezwykłe) bycie ze sobą lub obok siebie, choćby przed ekranem rzutnika.

Esencja tych kilku dni tkwi tak naprawdę w postaci samego bohatera. Oto on - mężczyzna raczej u schyłku życia, niejedno przeżył, w niejednej sytuacji musiał się odnaleźć, zawalczyć o siebie w totalnie nowym, obcym kraju, gdy miał lat zaledwie 20. Oto on - mężczyzna raczej u schyłku życia, ale wciąż z młodą, głodną przygód partnerką (ach, te cudowne farmaceutyki utrzymujące erekcję niemal 24/7), z trójką dzieci, z których najmłodsza, Mała, mogłaby być jego wnuczką. Oto on - mężczyzna raczej u schyłku życia, raz na jakiś czas oglądający się wstecz, by wydobyć z odmętów pamięci (a może kreatywności?) moment poczęcia własnego ojca, moment, gdy ten poznał jego matkę, wreszcie czas, gdy trzeba było uciekać z komunistycznej Polski. Oto on - mężczyzna raczej u schyłku życia, lecz z drugiej strony wciąż młody, jeśli nie metrykalnie, to na pewno intelektualnie, trzeźwo obserwujący i oceniający rzeczywistość wokół, a do własnej przeszłości mający stosunek delikatnie refleksyjny, totalnie odarty z patosu, jakim można byłoby już otulić niejedną historię z przełomu 1968/69 w Polsce.

Sawka opowiada w Quality Time o całkiem dobrym życiu. Zarówno tu i teraz, jak i kiedyś tam. Nie jest to ani przesłodzone, ani wyniesione na piedestał, jest po prostu normalne, jest czymś, co mogłoby się przytrafić niejednemu z nas. Czyta się to tak, jakby autor/ bohater szedł właśnie obok nas w tych codziennych trampkach zamiast w odświętnych koturnach, które dodatkowo uwierają i zniekształcają chód, a przez to nierzadko i ogląd świata maszerującego (bo jak tu nie cierpieć z otartymi stopami?). Kilka razy podczas lektury zastanawiałam się, czy ten sposób zwykłego opowiadania o nierzadko trudnych przejściach wiąże się bardziej z osobowością autora/ bohatera, czy też raczej z tym, że od kilkudziesięciu lat żyje on jednak nie w Polsce, lecz w kręgu kultury skandynawskiej. Słowem - na ile Sawka sam z siebie napisałby Quality Time, a na ile potrzeba było do tego dobrej szwedzkiej kawy i jakże chwilami innej od polskości codzienności.

Aleksandra Przybylska

  • Jurek Sawka, Quality Time
  • tłum. Agata Teperek
  • Wydawnictwo Filtry

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022