Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. A gdyby tak urodzić w norce?

W jedenastym tygodniu ciąży płód jest wielkości jednej czwartej wróbla. Ale jak to? Przecież zwykliśmy czytać o pestkach, fasolkach, jabłkach, a nawet melonach. Gaba Krzyżanowska postanawia jednak uformować własny język opowieści o ciąży, na przekór portalom parentingowym, telewizjom śniadaniowym i social mediom. Zamiast ją oswajać i romantyzować, w swojej pamiętnikarskiej prozie przedstawia ciążę w sposób naturalistyczny, jako proces przygotowania do egzystencjalnej sytuacji granicznej.

. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Jedna czwarta wróbla z pewnością nie jest lekturą odpowiednią dla osoby, bo nie tylko kobiety, która pragnie utrwalić w świadomości obraz ciąży jako "stanu błogosławionego", być może nieco uciążliwego, jednak takiego, w którym wszelkie niedogodności natury fizjologicznej nikną w obliczu wielkiej radości oczekiwania. To wyznania przepełnione zdezorientowaniem, dosadny zapis utraty poczucia sprawczości i kontroli nad własnym życiem. W ciąży narratorki nic nie jest takie, jak w popularnych narracjach. Miłość do dziecka nie pojawia się automatycznie, trzeba do niej dojrzeć, drugi trymestr nie okazuje się "miesiącem miodowym", wszystko boli i męczy. Uczuciem towarzyszącym przyszłej matce przez cały czas jest lęk - zarówno przed porodem i połogiem (a zwłaszcza przed inwazyjnymi interwencjami lekarskimi), jak i przed wewnętrzną metamorfozą, która może wywrzeć destruktywny wpływ na budowane do tej pory relacje rodzinne i społeczne.

Książka Krzyżanowskiej obfituje w niewygładzone opisy zmian fizjologicznych, które wiodą autorkę do głęboko egzystencjalnych refleksji. Poród jawi się jako doświadczenie graniczne, które zaburza dotychczasowe związki ze światem. Prowadzi nie tylko do olśnienia (jak by tego chcieli filozofowie egzystencjalni), lecz także do dezintegracji osobowości. Mimo że jest początkiem nowego życia - uśmierca dawną narratorkę. "Dotychczasowej mnie już nie ma, nowa dopiero powstaje" - wyznaje. Jedna czwarta wróbla stanowi zatem próbę upamiętnienia osoby, która musi ustąpić i wobec nieuchronnych zmian - "pójść swoją drogą". A raczej zniknąć.

Naturalistyczny aspekt Jednej czwartej... dotyczy natomiast nie tylko szczegółowych opisów reakcji ludzkiego organizmu na ciążę i jej rozwiązanie, lecz także kreowanej naturalistycznej koncepcji życia. Krzyżanowska jest zootechniczką, pszczelarką i instruktorką jeździectwa. Opiekuje się także kurami i królikami (które nieustannie porywają lisy, relacja ze zwierzętami naznaczona jest wszechobecną śmiercią). Nic dziwnego zatem, że całokształt doświadczanych zmian autorka próbuje wpisać w kontekst szerszy, zwierzęco-biologiczny, w którym dominują prawa natury. Antycypacja porodu, a później i sam poród, targa antropocentrycznym spojrzeniem na świat. Im bliżej finału, tym silniejsza okazuje się potrzeba obcowania z przyrodą - autorka chciałaby rodzić w norze, jak królica, bliżej ziemi, zaraz po wzięciu dziecka w ramiona wylizać je całe. "Może o to chodziło w tej całej ciąży, żeby odpuścić człowieczeństwo i wpuścić zwierzątkowatość" - zastanawia się. O całym procesie stawania się matką mówi natomiast: "Może już tylko śmierć będzie bardziej zwierzęca?".

Jest też tak, że narratorka chciałaby zaufać medycynie. Ale jej osobiste doświadczenia (i doświadczenia innych kobiet, w imieniu których się wypowiada) jej na to nie pozwalają. Przebywając w szpitalu, czuje wściekłość i bezsilność wobec procedur położniczych oraz żelaznej rutyny panującej na oddziale, mówi o "walce personelu z rodzącym ciałem" i zdecydowanie zbyt częstych nieuzasadnionych nacięciach krocza. Z rozgoryczeniem stwierdza: "oczekiwanie komfortu i respektowania próśb to była tylko taka moja fanaberia". Krzyżanowska zatem bardzo silnie zabiega o to, by jej książka stała się przyczynkiem do dyskusji na temat mankamentów polskiego położnictwa oraz dostępnych (póki co przynajmniej dla wybranych) alternatyw, takich jak poród w domu narodzin.

Jedna czwarta wróbla to porządnie rozświetlone 140 stron, na których pisarka osiąga całkiem sporo. Strąca z piedestału posąg Matki Polki i umieszcza na nim podobiznę Pramatki z króliczymi uszami. Co więcej - dekonstruuje romantyzowane fantazmaty ciąży i wczesnego macierzyństwa, sprowadzając je w pierwszej kolejności do biologii, później zaś włączając je w system filozofii egzystencjalnej skupionej na odkrywaniu siebie w obliczu strachu i zagrożenia. Myślę ponadto, że pewnego rodzaju satysfakcję mogą czerpać z lektury wszystkie kobiety przerażone, zirytowane i śmiertelnie zmęczone/znudzone własną ciążą, którym wmawia się, że nie wypada mówić o jakichkolwiek negatywnych emocjach związanych z "byciem przy nadziei". Krzyżanowska przekornie pozwala im na odrobinę beznadziei, która smakuje wybornie w zestawieniu z masą lukrową parentingowego contentu. Pozwala im skupić się na sobie.

Jacek Adamiec

  • Gaba Krzyżanowska, Jedna czwarta wróbla
  • Wydawnictwo Ha!art

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023