POZNAŃSKA WIOSNA MUZYCZNA. Wiolonczela i fortepian

Wprawdzie koncert inaugurujący 50. Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej Poznańska Wiosna Muzyczna odbył się, zgodnie z nazwą, wiosną b.r. (dokładnie 12 marca w Filharmonii Poznańskiej), jednak większość festiwalowych wydarzeń przewidziano na pierwsze dni października. Obcować z twórczością końca XX wieku i najnowszą można do wtorku 5.10. W programie muzyka solowa, kameralna oraz zespołowa, prapremiery, a także... klasyka moderny.

. - grafika artykułu
Lepos Duo, fot. materiały prasowe

Pierwszym koncertem październikowego bloku była prezentacja Lepos Duo Jana Czai (wiolonczela) i Yang Xu-Czai (fortepian). Koncertujące na całym świecie małżeństwo ma w repertuarze nie tylko muzykę artystyczną, ale również filmową czy inspirowaną folklorem. W sobotnie popołudnie wykonali w Sali Czerwonej Pałacu Działyńskich, jednego z piękniejszych budynków stojących przy Starym Rynku, kilka kameralnych utworów muzyki najnowszej. Zabrzmiały Filo d'Arianna Eugeniusza Knapika (kompozytor i wykładowca związany z katowicką Akademią Muzyczną), bitten Sylwii Nowastowskiej (prawykonanie), Northen lights Brighta Shenga (kilkuczęściowy utwór chińsko-amerykańskiego kompozytora), Adagio amoroso Zbigniewa Kozuba (kompozytor związany z Poznaniem) oraz Grave. Metamorfozy Witolda Lutosławskiego (zmarłego w 1994 roku giganta muzyki współczesnej).

Punkty programu łączyła nie tylko ich nowość (wszystkie utwory, poza powstałym w 1981 roku Grave Lutosławskiego, zostały skomponowane nie wcześniej niż w 2005 roku) oraz obsada wykonawcza (wiolonczela i fortepian - w przypadku Filo d'Arianna - wiolonczela solo). Okazało się, że utwory na przekór stereotypowi o nieprzyjemnej i koślawej modernie pełne są klasycznego uroku. Adagio amoroso Kozuba było wypełnione niemal pucciniowskim napięciem i dramaturgią, a finalne progresyjne figuracje (przesuwanie tego samego motywu w górę lub w dół) przywiodły na myśl wirtuozowskie utwory epoki baroku. Z kolei Northen Lights Shenga, jako kompozycja wieloczęściowa, operuje kontrastami od kosmicznej delikatności flażoletów (sposób wydobycia dźwięków z instrumentów strunowych - delikatnie dotykając strunę w odpowiednim miejscu uzyskuje się dźwięk o wiele wyższy i delikatniejszy niż normalnie przyciskając strunę do gryfu instrumentu) w jednej części po motoryczne, uporczywie powtarzalne szybkie motywy w innej, co jest zresztą typowe dla kompozycji cyklicznych (więcej niż jednoczęściowych) niemal wszystkich epok.

Więcej modernizmu można było natomiast doświadczyć w Grave. Metamorfozy (najstarszej, o ironio, kompozycji w programie), a także w najmłodszym bitten Nowastowskiej. Utwór Lutosławskiego opiera się na przekształcaniu (metamorfozach) rytmicznym stałego motywu opartego na dwóch interwałach (odległościach między dźwiękami). Współbrzmienia są kreowane w typowy dla Lutosławskiego sposób, dążąc do utworzenia pełnego dwunastodźwięku. Kompozycja Nowastowskiej operuje bardziej zdarzeniami lub efektami dźwiękowymi możliwymi do uzyskania na instrumentach w niestandardowy sposób, taki jak uderzanie dłonią w struny fortepianu czy różne sposoby wykonania glissanda (ślizganie się po strunach) na wiolonczeli. W trakcje trwania utworu owe zdarzenia dźwiękowe zagęszczają się, prowadząc do intensyfikacji wrażeń.

Festiwal Poznańska Wiosna Muzyczna w swoich założeniach ma służyć nie tylko stworzeniu przestrzeni na wykonywanie muzyki współczesnej, lecz także jej propagowaniu wśród szerokiego grona odbiorców. Nurty muzyczne od prawie półtorej wieku są liczne i bardzo odbiegające od tego, do czego przeciętny słuchacz jest przyzwyczajony. Wpływ na to miało nie tylko poszukiwanie nowych środków wyrazów, ale także zmiany społeczne. Zmienił się również sam statut kompozytora - do końca XIX wieku była to jednostka niezależna, której twórczość albo się przyjęła wśród odbiorców, albo nie. Od początku XX wieku kompozytor stał się zdecydowanie bardziej profesją-zawodem. Powstają związki kompozytorów, a ich twórczość jest chroniona prawnie. O wiele częściej kompozytorzy zabierają także głos, tłumacząc swoje procesy twórcze. Jest to szczególnie potrzebne, ponieważ przełom jaki nastąpił w muzyce w XX wieku przerwał jednolitą ciągłość przemian muzycznych trwających od początku baroku, więc odbiorcy mają prawo czuć się zagubieni. Niestety na sobotnim wydarzeniu zabrakło tego aspektu edukacyjnego. Brak konferansjerki zdecydowanie pozbawił słuchaczy możliwości odpowiedniego nastawienia się na odbiór, a niezapowiedziana zmiana kolejności prezentowania dzieł wymusiła domyślanie się, czego słuchamy w danym momencie.

Powyższe zaniedbanie organizatorów nie miało jednak wpływu na docenienie jakości wykonania Lepos Duo. Zarówno dźwięk wiolonczeli, jak i fortepianu był niezwykle piękny: donośny, głęboki i mocny w jednych miejscach, delikatny i zwiewny w innych. Utwory były przez wykonawców przygotowane w szczegółach, a każdy zabieg przez nich stosowany był przemyślany. Zachwycająca była także spójność partii - żaden z muzyków nie był tylko uzupełnieniem drugiego lecz tworzyli równoważny wkład w całość dzieła. Wykonanie duetu potwierdziło tezę, że jakość prezentacji - przygotowanie oraz ekspresja i osobowość muzyków - w przeważającej mierze mają wpływ na ostateczny odbiór wydarzenia, który w tym przypadku dał bardzo dobry efekt, będący w stanie zadowolić każdego zainteresowanego słuchacza.

Kamil Zofiński

  • koncert Lepos Duo w ramach 50. Poznańskiej Wiosny Muzycznej
  • Pałac Działyńskich
  • 2.10

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021

Zobacz także: