Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

Temat to kumulacja problemów

Do Teatru Ósmego Dnia powraca cykl Historie Ludzi bez Historii, który prowadzi Przemysław Wielgosz. Siódme spotkanie, z Olgą Gitkiewicz, odbędzie się w środę 3 listopada.

, - grafika artykułu
Olga Gitkiewicz, fot. Anna Liminowicz

Pierwszy impuls do pisania tekstów pojawił się u Olgi Gitkiewicz dawno temu - we wczesnej podstawówce. - Zawsze myślałam o pisaniu. Pamiętam sytuację z lekcji polskiego, prawdopodobnie w trzeciej klasie, gdy powiedziałam, że chciałabym zostać pisarką. Nauczycielka zaczęła wtedy analizować czy mam na myśli poetkę, czy innego rodzaju pisarkę. Zadawała mi dużo pytań o gatunki, których wtedy za dobrze nie znałam - wspomina autorka.

W 2004 roku zadebiutowała powieścią Zmiany światła. - To była powieść o ludziach, którzy kończyli studia. Wtedy też byłam na tym etapie życia. W ramach odskoczni od pracy magisterskiej pisałam powieść, w której osadziłam moich znajomych - miksując i zmieniając ich biografie. Przy debiucie prozatorskim miałam jednak poczucie, że powinnam bardziej udokumentować, zresearchować, zgłębić obecny w nim temat. Czułam, że Zmiany światła to trochę za mało, że powinnam się bardziej wnikliwie przyjrzeć swoim bohaterom i ich problemom. Zniechęciłam się trochę do pisania i stwierdziłam, że nie jestem gotowa i może trochę na to za wcześnie. Potem przez wiele lat układało mi się w głowie, co chcę pisać. Stwierdziłam, że najbardziej interesuje mnie literatura non-fiction, bo lubię fakty - sprawdzać je, porównywać i zastanawiać się nad różnymi tendencjami - opowiada.

Przemysław Wielgosz, który prowadzi cykl Historie ludzi bez historii, zauważa, że w swoich reporterskich książkach Olga Gitkiewicz przygląda się zapomnianym historiom, postaciom i miejscom. - Była jedną z pionierek odkrywania ludowej historii, gdy w Nie hańbi sięgnęła do dziejów przemysłowego Żyrardowa, jego robotniczych mieszkańców, w tym własnej rodziny, by opowiedzieć o historii, nadziejach, aspiracjach i płci klasy robotniczej na przestrzeni niemal dwóch wieków. W Nie zdążę pisze nie tylko o kryzysie publicznej komunikacji i komunikacyjnym wykluczeniu, ale też o tym, jak transformacje ekonomiczne dzielą kraj na części lepsze i gorsze, centralne i peryferyjne, a także jak mieszkanki i mieszkańcy Polski zepchniętej na peryferia radzą sobie z tą sytuacją. Wreszcie w najnowszej książce, zatytułowanej Krahelska, Krahelskie, Gitkiewicz łączy historyczny reportaż z potrójną biografią opowiadając o tym, jak w początkach XX wieku kobiety wkraczały do polityki, zdobywały zawody zarezerwowane wcześniej dla mężczyzn, podważały mieszczański porządek płci. Jednocześnie książka ta dotyka mechanizmów odpowiedzialnych za zapomnienie wielu z tych osiągnięć i wymazanie  z naszej pamięci zbiorowej osób, które za nimi stały. Dlatego wydaje mi się, że rozmowa z Olgą - o wszystkich jej książkach - będzie doskonałym początkiem nowego sezonu Historii Ludzi bez Historii w Teatrze Ósmego Dnia - mówi Wielgosz.

Zanim przeszła w tryb pisania książek i tekstów, Gitkiewicz przez wiele lat pełniła funkcję redaktorki. Od siedmiu lat skupia się jednak na pisaniu. - Tylko z tego się utrzymuję, bo nie mam etatu. Oczywiście taka praca nie polega wyłącznie na prowadzeniu dokumentacji, pisaniu tekstów i książek. Biorę również udział w debatach, panelach, dyskusjach i spotkaniach autorskich. Mam rodzinę, jestem matką, próbuję więc pogodzić to wszystko z pracą - przyznaje reporterka.

Temat odpowiedni, nadający się do podjęcia w literaturze non-fiction, Gitkiewicz określa jako kumulację wątków problemów. - Wiele razy muszę gdzieś o czymś usłyszeć. Lubię podsłuchiwać co ludzie mówią w tramwajach, na przystankach, w pociągach, czy na ulicy. Muszę przez jakiś czas o czymś myśleć, nie może mi to dawać spokoju. Dopiero wtedy zaczynam to traktować jako temat reporterski. Na przykład na pisanie książki o pracy w Polsce złożyło się to, jak bardzo wiele osób mówiło wtedy o pracy. Słyszałam takie rozmowy nie tylko na przystankach i w busach, ale i wśród znajomych czy na spotkaniach rodzinnych. Z drugiej strony zastanawiałam się, co media o tej pracy piszą. Wyszło mi wtedy, że robią to głównie od strony gospodarczej i ekonomicznej, a mało kto pochyla się nad pracą jako problemem społecznym, który dotyczy nas wszystkich - relacjonuje.

Gitkiewicz prace nad reportażami systemowymi Nie hańbi i Nie zdążę rozplanowała na dwa lata. Z kolei książkę Krahelska, Krahelskie pisała równolegle z innymi tekstami, przez co ten projekt był bardziej rozciągnięty w czasie. - Nie piszę na bieżąco na tej zasadzie, że pojadę w jedno miejsce i potem powstaje fragment książki. "Zbieram" raczej obserwacje z iluś miejsc, iluś rozmów, by wiedzieć, jak są one usytuowane względem problemu, który chcę poruszyć. Przez około rok zbieram materiał. Jeżdżę w teren i rozmawiam z ludźmi, a także spotykam się z ekspertami. Obczytuję się również w źródłach w bibliotekach, sprawdzając w nich, co już ktoś napisał na dany temat. Dopiero gdy już zbiorę bardzo dużo materiałów i wydaje mi się, że już wiem, co chcę napisać, siadam i robię to - relacjonuje.

Rozmowa z Olgą Gitkiewicz będzie dotyczyła historii pracy, industrializacji i płci klasy robotniczej, a także wykluczenia komunikacyjnego i tego, jak likwidacja połączeń komunikacyjnych po roku 1989 nie tylko odcięła całe regiony Polski od głównego nurtu życia społecznego, ale też wypchnęła ich mieszkańców z historii. Wreszcie - dziejów  kobiet, mechanizmów ich wymazywania ze zbiorowej pamięci i tego, jak patriarchalne mity przesłaniają realne bohaterki herstorii.

Marek S. Bochniarz

  • spotkanie z Olgą Gitkiewicz, z cyklu Historie Ludzi bez Historii
  • 3.11, g. 19
  • Teatr Ósmego Dnia
  • online
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021