Omnifagus to Pana debiut książkowy i zarazem zestaw pełnokrwistych opowiadań grozy. Dlaczego akurat groza?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, muszę sięgnąć bardzo daleko w przeszłość. Dorastałem w latach 80., popkultury było wtedy jak na lekarstwo, czytało się głównie klasykę. Gdy byłem w czwartej klasie, przestały mi wystarczać opowiastki dziecięce i poprosiłem tatę o wybranie dla mnie pierwszej książki "dla dorosłych". Zaintrygował mnie Edgar Allan Poe, którego pochłonąłem i... przez kolejny tydzień nie mogłem zasnąć. Podziałał na mnie w taki sposób, w jaki na purytańskiego odbiorcę mogłaby działać pornografia - spodziewałem się traumy i utraty cząstki niewinności, ale jednocześnie nie mogłem się powstrzymać i sięgałem po więcej. Potem nadszedł rok 1989 i wielki napływ zagranicznych autorów. Graham Masterton, Stephen King - zwłaszcza ten drugi nauczył mnie, że horror to nie tylko groza i obrzydlistwo, ale także zaglądanie do głowy, własnej i czytelnika. Bohaterowie Kinga poszukują czegoś więcej pod zastaną rzeczywistością i horror spełnia w tym funkcję doskonałą. W świecie, w którym wszystko katalogujemy, horror szuka podziemi w tej bibliotece i potworów w tych podziemiach.
Nawiązuje Pan do podziemi dosłownie i w przenośni, bo przecież Omnifag, dziwna kreatura pełzająca pod Poznaniem, przemierzająca miejską kanalizację, jest klamrą łączącą każde opowiadanie, ale także każdą dzielnicę miasta.
Kiedyś mówiono, że im wieża wyższa, tym głębsze ma fundamenty. Uważam, że jest w Poznaniu, mieście dobrze przecież rozwiniętym, bardzo wiele do odkrycia. Przywykliśmy do tego, że z tajemnicami i grozą kojarzy się głównie Kraków, centrum nowoczesnej kultury jest Warszawa, a Poznań to robienie biznesu. A przecież ważnym symbolem Poznania jest Merkury - Hermes, bożek handlu, który w mitologii był pośrednikiem między żywymi i martwymi. Dlatego poczułem się zachęcony do zejścia w poznańskie podziemia i wyobrażenia sobie, co może w nich krążyć.
...i ujawniać mroczną, brudną stronę miasta. W jednym z opowiadań, najdłuższym, nawiązuje Pan wprost do klasycznej sytuacji z horroru - ojciec poszukuje syna, który przeszedł na drugą stronę tajemniczego ogrodzenia i zniknął bez śladu. A po tej drugiej stronie są ogródki działkowe i ich naprawdę przerażający rezydenci.
Jego bohaterem stało się nader niepokojące miejsce, środek poznańskiego "Trójkąta Bermudzkiego". To tam najbrudniejsza poznańska rzeka Bogdanka zamienia się w ściek. Kiedyś, wędrując z żoną przez te rejony, nagle weszliśmy na teren opuszczonych działek. Było tam dziwnie niepokojąco, znaleźliśmy nawet lalkę przywiązaną do starego stolika kawowego, a i bez tego wiało tam grozą jak w najprawdziwszym horrorze.
Innym miejscem, które budzi grozę w Pana opowiadaniach, są Szachty, rejon, który zadziwia każdego, kto trafi tam po raz pierwszy.
Właśnie na Szachtach urodził mi się w głowie pomysł na Omnifaga! Szachty są fascynujące w swojej graniczności - bardzo blisko miasta, a jednocześnie dzikie, bagniste, pełne dziwnych zapachów. To jak brama do niesamowitej krainy. Gdy zaprowadziłem tam po raz pierwszy swojego syna, zauważyłem, że i jego zafascynowała ta aura.
Przenosząc się bliżej centrum - Wieżyce i Łgarz! Czym są?
Wieżyce to Jeżyce, to tam się urodziłem i to tam jest miejsce, które działa mi na wyobraźnię od dawna - stary ogród zoologiczny. To miejsce w Poznaniu, które najczęściej mi się śni, do którego wracałem wielokrotnie. Same Jeżyce łączą w sobie tęsknotę za dawną świetnością - związaną z powojennym upadkiem dzielnicy - i nastrój powabnej staroświeckości, tajemniczości. Łgarz to oczywiście Łazarz i tu miałem skojarzenie związane z etymologią samej nazwy. Łazarz był dzielnicą szpitalną dla trędowatych, nazwa obiecywała zmartwychwstanie, podobnie jak w przypadku biblijnego Łazarza, a ponieważ obietnica, ta w moim ponurym świecie, jest z gruntu fałszywa, stąd "Łgarz". Opowiadanie Łojciec, którego akcja rozgrywa się właśnie na Łazarzu, jest dla mnie najbardziej osobiste. Sam jestem dzieckiem alkoholika i choć nie wszystkie opisane wydarzenia pochodzą z mojej przeszłości, to jednak Łojciec jest rozprawą z własną dziecięcą bezradnością. Scenerią tego opowiadania nie mogło być żadne inne miejsce, tylko stary secesyjny Łazarz z całym swoim podupadłym pięknem. Uwielbiam takie miejsca i wciąż mam nadzieję, że w samym Poznaniu zawędruję jeszcze w niejedno, które mnie zaskoczy.
Czy tworzy Pan coś nowego?
Równolegle do Omnifagusa napisałem kryminał o pewnym epizodzie w historii miasta, który mnie zafascynował. W Poznaniu przez jakiś czas przebywała największa XIX-wieczna pisarka grozy - Narcyza Żmichowska, autorka Poganki, jedna z pierwszych feministek. Podczas jej pobytu daje się odczuć pewne podskórne napięcie w mieście, zbliżało się w końcu powstanie. Jednocześnie w Poznaniu i okolicach mają miejsce zbrodnie... trochę jak w sztandarowych opowiadaniach pozytywistycznych. Nasza protagonistka i jej towarzysz zaczynają badać, co za tym wszystkim stoi i... Mam nadzieję, że ta książka ukaże się już w przyszłym roku!
Rozmawiała Izabela Zagdan
- Rafał Nawrocki, Omnifagus
- wyd. Vesper
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023