Jak bardzo - przekonuje tym razem Agata Twardoch, architektka i urbanistka, profesorka Politechniki Śląskiej. I - jak sama pisze we wstępie do swoich rozmów z innymi architektkami i urbanistkami - jej książka "powstała ze złości". Trudno się dziwić. Współczesne miasta jako całość, a także poszczególne nowe inwestycje w nich nieraz są na totalnie innym biegunie niż potrzeby kobiet. Kobiet - matek, kobiet - opiekunek starszych lub schorowanych członków rodziny, kobiet, które w przestrzeni publicznej po prostu chciałyby się czuć bezpieczne. To jeden z problemów podejmowanych przez Agatę Twardoch w rozmowach z (nie tylko polskimi) architektkami i urbanistkami. Ale jest i obszar drugi, wcale nie mniej ważny. Chodzi o to, jak środowisko architektów i urbanistów, bardzo silnie zmaskulinizowane, traktuje kobiety. A traktuje je, jak wynika z wywiadów zamieszczonych w książce, nierzadko wciąż gorzej, nierzadko jako paniusie zajmujące się tym, co nie do końca poważne, a więc urządzaniem wnętrz. Wreszcie autorka przytacza też twarde fakty - oto Nagrodę Pritzkera, określaną mianem architektonicznego Nobla - dostało... albo, nie, nie zdradzę tego, sami się domyślcie, ile kobiet jest jej laureatkami.
Architektki mają sporo walorów - to zdecydowanie zbiór rozmów, który nie traktuje jedynie o feminatywach jako pewnej zmianie w języku, lecz pokazuje w tej nowej wciąż formie bogactwo treści. Z niejednego wywiadu dowiemy się jak bardzo inaczej, w jak otwarty i inkluzywny sposób myślą o architekturze i urbanistyce kobiety. Na kartach książki Agaty Twardoch rodzi się przestrzeń publiczna nie tylko niewykluczająca, ale i zapraszająca - dzieci (które potrzebują choćby toalety, jakże trudnej nieraz do znalezienia w mieście), osoby z niepełnosprawnościami, i wielu innych.
Kolejną zaletą tego zbioru wywiadów - z których spora część pojawiła się pierwotnie na łamach czasopisma "Architektura-Murator" - jest przekrój wieku rozmówczyń. Oto wśród nich mamy i prekursorki - kobiety, które tworzyły architekturę i urbanistykę w Polsce jeszcze w czasach PRL-u - i młode zdolne architektki, dla których "sky is the limit", więc z jednej strony założą takie biuro, w którym jednocześnie da się i pracować, i zajmować dziećmi, a z drugiej będą projektować dziś w Rio de Janeiro, jutro w Singapurze, by w końcu np. wrócić do Polski albo założyć nieźle prosperujące biuro w Nowym Jorku. To nie żart. Dla tych kobiet świat naprawdę nie ma granic. Nie ma też granic dla ich wiedzy, umiejętności, nabywanego doświadczenia.
Wreszcie choć można by się przyczepić, że niektóre rozmowy Agaty Twardoch nie dźwigają dziennikarskiego warsztatu, to jednak lepiej przymknąć na to oko (ja tak zrobiłam) i docenić wisienkę na torcie - rozmowę autorki z własną mamą, także architektką oraz rozmowę, którą z Agatą Twardoch przeprowadziła Aleksandra Wasilkowska, a która traktuje o mieszkalnictwie. Temacie szczególnie bieżącym przy obecnej inflacji i szalejących stopach procentowych, które jedynie uwypuklają to, o czym Twardoch mówi i pokazują, jak bardzo Polska w ostatnich kilkudziesięciu latach nie podołała polityce mieszkaniowej na miarę Europy.
Aleksandra Przybylska
- Agata Twardoch, Architektki. Czy kobiety zaprojektują lepsze miasta?
- Wydawnictwo W.A.B.
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022