Chciałabym napisać, że Christelle Dabos stworzyła wspaniałą serię Lustrzanna, ale nie mogę. Jeszcze. Sytuacja jest bowiem taka, że przeczytałam pierwsze dwa tomy (czyta się jednym tchem, chwilami nie sposób się oderwać), trzeci czeka na półce niczym jakaś odroczona gratyfikacja, a czwarty jeszcze w Polsce nie wyszedł. Może się więc okazać w finale, że jednak nie, że dziękuję, ale już mnie tak nie zachwyca. Choć akurat szczerze w to wątpię.
Każdy tom Lustrzannej - m.in. tom 1 Zimowe zaręczyny - jest opasłym tomiszczem. Cała seria powstała z myślą dla młodzieży. Ale niech Was to nie zniechęca! Zwłaszcza jeśli macie na koncie taki życiowy epizod jak ja, że zachwyciliście się Harrym Potterem już w dorosłym życiu. Bywa bowiem seria Christelle Dabos porównywana z tą autorstwa J.K. Rowling, która jakieś 20 lat temu niczym za jednym machnięciem czarodziejskiej różdżki spowodowała, że dzieci znów zaczęły czytać. Oba te fenomeny w globalnej literaturze dla młodzieży jest jednak sens zestawiać wyłącznie ze względu na ich oddziaływanie na czytelnika i na pewną siłę rażenia. Obie autorki tworzą bowiem totalnie inne światy.
Dziś ten, który buduje Dabos, wydaje mi się ciekawszy. Z mocami poszczególnych klanów na arce zwanej Biegunem, z przedmiotami, które czują na Animie. To wszystko konstytuuje niejako całe grupy ludzi czy rzeczy i już poprzez sam ten zabieg jest ciekawsze i głębsze niż pojedyncze supermoce nawet takich gigantów kultury masowej jak Avengersi (i piszę to jako fanka Marvelowskich superbohaterów). Do tego tytułowa lustrzanna - osoba, która ma umiejętność przechodzenia przez lustra i tak może się przemieszczać. Od domu do domu, od instytucji do instytucji, totalnie niezauważona - nieraz przydaje się ta swoista supermoc głównej bohaterce Ofelii. Choć jeszcze bardziej zdaje się przydawać to, że jest czytaczką (zapamiętajcie! nie czytelniczką, a czytaczką).
Poza tym Ofelia bywa nieporadna, chwilami nieco introwertyczna. Lecz gdy przychodzi co do czego, potrafi tupnąć nogą i o siebie zawalczyć. Nie ona jedna zresztą - już pierwszy tom Zimowe zaręczyny daje nam portrety kilku silnych, niezależnych kobiet - ciotki Ofelii, ciotki jej narzeczonego Berenildy, matki Hildegardy czy mechaniczki Gaelle. I nie będę ukrywać, że te właśnie silne kobiety są dla mnie kolejnym atutem serii Lustrzanna. Nie żeby mężczyźni byli u Christelle Dabos nieporadni albo na drugim planie. Nie. Ale nie grają już pierwszych skrzypiec. W światach budowanych z konsekwencją i po mistrzowsku przez autorkę kobiety i mężczyźni są dla siebie równorzędnymi partnerami. I to jest bardzo ważne przesłanie dla czytelników literatury młodzieżowej.
Wydawca reklamuje Lustrzanną jako serię steampunkową, co z pewnością przyciągnie wielbicieli tego gatunku fantastyki. Ale naprawdę nie stylistyka z epoki wynalezienia urządzeń parowych i rodem z XIX-wiecznych, niemal wiktoriańskich, opowieści, jest w książkach Dabos najważniejsza. Górę - jak zawsze, także w najlepszych książkach fantasy czy przygodowych - biorą ludzkie namiętności, pasje, potrzeby, dążenia, relacje... Wszystko to, co buduje każdy ze światów, na jakim przyszło nam żyć.
Jeśli więc Zajączek na Wielkanoc przynosi Wam (albo Waszym dzieciom - ręka w górę, który tato nie kupił sobie elektrycznej kolejki metodą "to dla synka") nie tylko słodycze, ale i coś dla ducha i umysłu, to rozważcie Lustrzanną. Ofelia zabierze Was w niesamowitą podróż.
Aleksandra Przybylska
- Christelle Dabos, Zimowe zaręczyny
- tłum. Paweł Łapiński
- Wydawnictwo Entliczek
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021