Kultura w Poznaniu

Książki

opublikowano:

JA TU TYLKO CZYTAM. Na skraju

Pamiętacie ten czas pięć lat temu? Ten dziwny stan zawieszenia? Właśnie zaczynały się pierwsze lockdowny; właśnie okazywało się, że praca, nauka, zarabianie kasy nie są najważniejsze na świecie; właśnie coraz bardziej nie wiedzieliśmy, jak się w tym odnaleźć... Czas naznaczony pandemią.

Rysunkowy, utrzymany w pastelowych barwach baner przedstawiający siedzącego na ławce i czytającego książkę ptaka. Ptak ma ciało małego chłopca, ubrany jest w kardigan i krótkie spodenki. - grafika artykułu
rys. Marta Buczkowska

Michael Cunningham w swojej najnowszej powieści "Dzień" zabiera nas trochę w ten dziwny czas, gdy niektórzy myśleli, że oto koniec świata, na który zasłużyliśmy (koniec, nie świat), gdy niektórzy byli przekonani, że nic gorszego niż pandemia zdarzyć nam się nie może. Nie wiedzieliśmy jeszcze, że za niecałe dwa lata wybuchnie pełnoskalowa wojna w Ukrainie; wierzyliśmy, że wystarczy wytrzymać do końca 2020 roku, by już nigdy nie zobaczyć w fotelu prezydenta USA Donalda Trumpa... Mogłabym tu dorzucić jeszcze fatalną sytuację na Bliskim Wschodzie i niejedną kolejną plagę, które spadają na nas z zawrotną wręcz prędkością, ale dam już spokój. Wracam do Cunninghama. Tym bardziej, że "Dzień" jest tego wart. Po dekadzie milczenia autor słynnych "Godzin" oddał w ręce czytelników powieść podobnie kameralną, miejscami wręcz intymną, z fantastycznie wręcz zarysowanymi bohaterami, wreszcie - boleśnie wręcz prawdziwą opowieścią o naszych, ludzkich, emocjach.

Akcja "Dnia" rozgrywa się w jednej rodzinie. Poznajemy ją w kwietniowy poranek 2019 roku, gdy - nie oszukujmy się - świat nie był wcale taki zły. Może nieco nudnawy i przewidywalny, ale jak chętnie byśmy w tamto miejsce wrócili... Oto nowojorskie małżeństwo - Isabel, fotoedytorka papierowych czasopism, których czas zdaje się kończyć, i Dan - jeszcze kilka lat temu wciąż na progu rockowej kariery, ale dziś już nie, dziś ten czas minął. Są w okolicach czterdziestki i ich wyobrażenia o wspólnym życiu, rodzinie, na co dzień mniej i bardziej brutalnie konfrontują się z rzeczywistością. Mają dzieci - nastoletniego syna Nathana i pięcioletnią córkę Violet. U niego zaczyna się bunt, ona zdaje się być nad swój wiek rozwinięta. W domu jest i Robbie - brat, szwagier, ukochany wujek, gej, który próbuje sobie poukładać życie zawodowe i osobiste. Wchodzimy do tego domu w dość ciekawym momencie, gdy Robbie szuka nowego lokum, bo dzieci rosną i czas, by miały dla siebie więcej przestrzeni.

To "Poranek", pierwsza część "Dnia". I właściwie nic nie zdradziłam, zarysowałam jedynie postacie. Tymczasem Cunningham tworzy - w przypadku dorosłych - pełnokrwistych bohaterów, z całym wachlarzem emocji, złożonym światopoglądem, spektrum problemów w tym dziwnym miejscu, jakim jest umowna połowa życia. Zresztą dzieci nie są w powieści jedynie postaciami drugoplanowymi. Także dzieci, które dopiero przyjdą na świat w kolejnych częściach książki. "Popołudnie" rozegra się po roku - na początku kwietnia 2020. Właśnie wtedy, gdy musieliśmy się zamknąć w domach, a jednocześnie otworzyć je jak nigdy przedtem na naszą pracę i naukę. Jak poradzi sobie w tej niełatwej sytuacji rodzina Isabel i Dana, która ewidentnie jest w kryzysie? Robbie - dotychczas ten dobry duch w domu - tym razem im nie pomoże. Podczas pandemii utknął na Islandii, gdzie - podobnie jak na pierwszych kartach "Dnia" - buduje życie pewnej postaci w social mediach. Ale nie tylko to...

Wreszcie powieść domyka część trzecia - "Wieczór". Znów początek kwietnia, tyle że 2021 roku. Świat powoli zaczyna się otrząsać z pandemii, wracać na dotychczasowe tory lub szukać nowych. A jak i z czym zmaga się rodzina Isabel i Dana? Wiadomo, że nie mogę tego zdradzić. Mogę jedynie naprawdę zachęcić do lektury "Dnia". Ta książka jest bowiem niczym lustro - każdy z nas może się nieco przejrzeć w bohaterach powieści, w sytuacjach, z którymi mają na co dzień do czynienia, w emocjach, z którymi się zmagają. To też powieść niezwykle kameralna, intymna. O ludziach na skraju, dorosłych i nastolatkach; o sytuacjach na skraju, zawodowych czy osobistych, na pewno niełatwych do udźwignięcia, a przecież obecnych w naszym życiu stale.

Czy i co widzimy na co dzień? A co - paradoksalnie - pomogła nam zobaczyć w pełnym świetle sytuacja tak skrajna, jak pandemia i związane z nią lockdowny? To ważne pytania. Nie tylko dla bohaterów powieści "Dzień", ale dla każdego z nas. To pytania godne choć chwili refleksji. Może właśnie teraz, te symboliczne pięć lat po.

Aleksandra Przybylska

  • Michael Cunningham, "Dzień"
  • tłum. Mirosław P. Jabłoński
  • Dom Wydawniczy Rebis

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2025