Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

KWADRATURA PŁYTY. Słowo, dźwięk, wdzięk

Wrażliwość na słowo, a niechby i poetyckie, wrażliwość na dźwięk, na brzmienie - własne, choćby czerpiące z klasycznej estetyki. Takie cechy (w różnym stopniu) zdają się charakteryzować cztery pośród nowych płyt: z nurtu piosenki autorskiej, kręgu bluesowo-jazzowego, impresyjnego pogranicza ambientu i muzyki współczesnej z poetyckimi inspiracjami, a wreszcie i bezpretensjonalnego folku.

. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

Śniegowice - to chyba najbardziej znana piosenka Tomasza Wachnowskiego, jednego z najważniejszych "śpiewających poetów" w naszym kraju. Taki sam tytuł miała debiutancka płyta artysty, wydana równo 30 lat temu. I niejako z tej okazji otrzymujemy nowy, znakomity krążek, który z jednej strony jest autorskim wyborem piosenek z minionych trzech dekad, z drugiej - propozycją zupełnie nową, są to bowiem utwory na nowo nagrane, w odświeżonych (niekiedy chyba lepszych niż oryginały) interpretacjach.

Sam Wachnowski pisze, że ten album to "spotkanie stricte gitarowe". I rzeczywiście, w warstwie instrumentalnej dominują brzmienia gitar - lidera oraz świetnie znanego na muzycznych scenach Jacka Królika. Większość utworów została zaaranżowana na kwartet: dwie gitary, kontrabas, perkusja, okazjonalnie pojawia się też akordeon czy wiolonczela.

Ta świetnie brzmiąca i muzycznie poukładana całość, właściwy sens zyskuje jednak przede wszystkim dzięki śpiewaniu. Bo oczywiście Tomasz Wachnowski - kompozytor, autor tekstów i wokalista jest tu na pierwszym planie. A że potrafi pisać teksty mądre do ciekawych melodii - otrzymujemy fantastyczny efekt. W programie płyty znajdziemy zarówno piosenki ze wspomnianego debiutu: oprócz tytułowej także m.in. Nie będziesz, Kiedy uciekasz, Kubuś filatelista, ale też wybrane utwory z kolejnych albumów. Ważne, że ta muzyka, to śpiewanie nadal rodzi żywe emocje i kolejny raz potwierdza jak ogromny potencjał drzemie w twórczości tego autora.

  • Tomek Wachnowski, Forever (Agencja Artystyczna GAP)

Co się dzieje kiedy bluesowy groove spotyka się z elementami jazzu, gdzieś w tle mając też elementy rockowej ekspresji? Mogą dziać się rzeczy świetne - jak na omawianej tu płycie. Nieco ponad rok temu poznaliśmy poprzedni, bardzo udany, krążek Grzegorza Kapołki - znakomitego gitarzysty, którego pamiętamy z wielu ważnych dokonań z kręgu zarówno bluesa, jak i jazzu. Tym razem ten doświadczony artysta przedstawia kwartet, który poza towarzyszącymi mu już wcześniej: świetnym, cenionym basistą Dariuszem Ziółkiem i czujnym perkusistą Alanem Kapołką (prywatnie synem lidera) współtworzy legenda polskiej sceny niezależnej, wielki trębacz Antoni Ziut Gralak - i to jest niewątpliwie wartość dodana. Kwartet - idąc za okładką płyty - nazwany został od pierwszych sylab nazwisk artystów: KaZióGra. Projekt (o ile wolno użyć tego słowa) to tyleż demokratyczny, co autorski. Jak wspomniałem, oładka i nazwa grupy zdają się przedstawiać czterech muzyków we wspólnym wysiłku. Z drugiej strony: wiadomo kto tu jest liderem i autorem większości kompozycji. Poza tym autorskim "wkładem" Kapołka wie jednak jak wykorzystać instrumentalistów z tak niebagatelnymi możliwościami. Słuchamy więc muzyki znajdującej swe źródło gdzieś w krainie bluesa, ale też całkiem naturalnie czerpiącej z tradycji jazzowej, jak też blues-rockowej - i sprawiającej, zdaje się, niemniejszą przyjemność słuchaczom, co wykonawcom. Świetne, szczere i wyrafinowane granie!

  • KaZióGra, Colors (SJ Records)

Oryginalny pomysł na to wydawnictwo polega na odwołaniu do twórczości poetek jidysz, opublikowanej w ostatnich latach w języku polskim. Ilustrują one "procesy rewolucji, dzięki którym żydowskie kobiety uzyskały możliwość działania zgodnie ze swoją wrażliwością, potrzebami, pragnieniami i możliwościami". Wehikułem niosącym tę opowieść są fascynujące kompozycje, nieco oniryczne, minimalistyczne, pełne brzmieniowych subtelności. To granie, które łączy powiew naturalności, a wręcz echa natury, z elementami etno, ale też współczesnej kameralistyki i oszczędnie dawkowanej elektroniki. W dźwiękowym pejzażu mamy zarówno poprzeczne flety historyczne, jak i współczesne, na których gra Maja Miro oraz przebogaty zestaw tradycyjnych i etnicznych instrumentów perkusyjnych obsługiwanych przez (pochodzącą z Poznania) Patrycję Betley. Obie grają też na instrumentach elektronicznych. W efekcie uzyskują całość pozwalającą słuchaczowi przy okazji na zachwyt i kontemplację. Muzyce towarzyszą fragmenty wierszy w jidysz, które recytuje Laure Slabiak.

Maję Miro słuchacze mogą pamiętać ze współpracy z duetem Grochocki-Odorowicz w projekcie Minimal Blood, duetu z Marią Ka czy interesujących autorskich dokonań. Patrycja Betley od wielu lat funkcjonuje w (nie tylko) folkowych przestrzeniach: od poznańskiej grupy Danar, przez zespół Karoliny Cichej po Kayah, Leszka Możdżera i wielu innych. Tu obie artystki łączą swe talenty w kameralnym, pięknym przedsięwzięciu.

  • Maja Miro / Patrycja Betley, Majne Hent (wyd. własne)

Oto historia o zawiłości ludzkich losów, ale też o wrażliwości i talencie. Dlaczego zatem we wsi Michałowo na Pomorzu powstaje zespół, który proponuje (szalenie udane skądinąd) interpretacje ludowych pieśni ukraińskich? Odpowiedzią na to pytanie jest debiutancki album grupy Michalove. Jej trzon stanowią siostry Terefenko - Anna i Justyna oraz mąż tej drugiej Jakub Bryzgalski. Rok temu udało im się zdobyć drugą nagrodę w prestiżowym konkursie Nowa Tradycja organizowanym przez Polskie Radio, niedawno pojawiła się debiutancka płyta. Członkowie tria sięgają do muzyki ukraińskiej i dlatego, że ich rodzina w części była przesiedlona z Podkarpacia w czasie akcji "Wisła", i dlatego, że sami przez lata śledzili tamtejszą kulturę, uczyli się wykonywania tych utworów. Dziś robią to w absolutnie przekonujący sposób, wiarygodnie, stylowo i po swojemu. W instrumentarium: akordeon, baraban, tank drum (bęben językowy), kontrabas - no i przejmujące śpiewanie.

Oto muzyka, która ma w sobie tę jedyną w swym rodzaju słowiańską melancholię, a zarazem upodobanie do straceńczo pięknych melodii i harmonii. W śpiewaniu zespołu słychać, że jego członkowie nie kalkulują, dają tej muzyce siebie - i dlatego całość jest tak wiarygodna, tak przejmująca.  

  • Michalove, Rano (wyd. własne)

Tomasz Janas

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023