Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

KWADRATURA PŁYTY. Odrobina nadziei

Z niezgody na zło, które dzieje się w świecie, może powstać pełna piękna, nowoczesna muzyka. Z potrzeby wyrażenia siebie - oparta na różnorodnie traktowanych tradycjach - własna, autorska wypowiedź. Taki obraz wyłania się po przesłuchaniu czterech nowych jakże odmiennych stylistycznie płyt.

. - grafika artykułu
fot. materiały prasowe

Piękny to przykład twórczości zaangażowanej, która, czerpiąc swe natchnienie z obserwacji i komentowania bieżących spraw dziejących się wokół nas, znajduje zarazem wyraz w nie-koturnowej i nie-dydaktycznej formie. Słuchamy bowiem muzyki nowoczesnej, świetnie wymyślonej i wyprodukowanej, a przede wszystkim świetnie zagranej i zaśpiewanej. Ta jakość nie dziwi o tyle, że nad przedsięwzięciem (wcześniej prezentowanym w formule spektaklu) pracowało grono doświadczonych artystów z kręgu ambitnej piosenki, sceny alternatywnej, improwizowanej czy folkowej. Wspólnie stworzyli piękne dzieło, bliskie alternatywnego popu, z wyraźnymi echami etno. Lidera całości widzieć wolno w Bartoszu Weberze, znanym choćby z grup Baaba czy Mitch & Mitch, a teksty napisała autorka książek, ilustratorka Aleksandra Cieślak. Mimo udziału wielu artystów (zwłaszcza wielu śpiewających) rzecz nie ma absolutnie charakteru składanki, wręcz przeciwnie: jest spójną, zamkniętą opowieścią. Wspomnieć zatem trzeba, że tę fascynującą całość współtworzyli m.in. wokalista i wokalistki: Maniucha Bikont, Gaba Kulka, Natalia Przybysz, Joanna Halszka Sokołowska, Olga Mysłowska i Czesław Mozil. Wśród instrumentalistów, m.in. Michał Fetler, Grzegorz Tarwid, Tomasz Ziętek, Miłosz Pękala. Artyści piszą, że Dom wyrósł "z energii protestu, z potrzeby transformacji niezgody i gniewu na łamanie praw kobiet i narastającą polaryzację, w pokojowe działanie". To więc muzyczne przesłanie nadziei, w którym warto się zasłuchać.

  • Dom, Dom (Karrot)

W artystycznych działaniach, czerpiących natchnienie z tradycji własnej lub dziedzictwa innych kultur cenna jest zdolność nawiązywania do języka tychże tradycji. Niemniej fascynująca jest jednak umiejętność tworzenia własnych, w pełni autonomicznych struktur korzystając jedynie (albo aż) ze środków, brzmień, instrumentów wywiedzionych ze źródłowych nurtów. Otrzymujemy wówczas dzieło sytuujące się w odmiennej stylistyce, a zarazem głęboko z tradycją powiązane. Tak się właśnie mają rzeczy z najnowszą, znakomitą, płytą Rafała Iwańskiego. Artysta, doskonale znany sympatykom polskiej sceny niezależnej, awangardowej, industrialu, członek takich zespołów jak Hati, Innercity Ensemble czy X-Navi:Et przedstawia swoistą minimalistyczną symfonię opierając się na dwóch grupach instrumentów: tradycyjnych, ludowych idiofonów oraz syntezatorów, wspomaganych efektami i subtelną elektroniczną obróbką. Są tu zanza, kalimba, zanzula, a więc instrumenty bliskie sobie, choć inaczej nazywane w różnych kulturach, ale też grzechotki, klawesyn i inne. Nie brzmią jednak, oczywiście, w afrykańskich rytmach. W efekcie ich wykorzystania otrzymujemy fascynującą, oniryczną, lekko zamgloną całość, w której owe tradycyjne brzmienia są fundamentem dla autorskich poszukiwań. Słuchacz odnaleźć może w nich skojarzenia z kręgiem ambitnej elektroniki, tej formy  minimalu, którą określa się jako drone, muzyki współczesnej, kontemplacyjnej. Rzecz do wielokrotnego odsłuchu.

  • R. Iwański, Transformations I (Gusstaff Records)

Ta płyta zaczyna się dynamicznie rytmicznie niczym sygnał do pobudki. W kolejnych utworach muzyka przybiera rozmaite formy: czasami bardziej kontemplacyjne, kiedy indziej rozkołysane i rozchwiane, czasami harmonijne w zbiorowym uniesieniu, kiedy indziej szukające bardziej surowych brzmień. Jest jednak niezmiennie wciągająca w swej konwencji, w której wychodzą naprzeciw siebie dwie formuły: mocno zaznaczone, perkusyjne granie  szerokiej, przebogatej, quasi afrykańskiej sekcji bębnowo-rytmicznej i chropowaty żywioł swobodnej improwizacji. Efekty są więcej niż interesujące. Ów improwizacyjny charakter nadają całości przede wszystkim saksofonista, klarnecista (człowiek-instytucja tego typu muzykowania) Mikołaj Trzaska oraz kontrabasista Adam Żuchowski. Aktywny udział w kreowaniu tego wymiaru muzyki mają jednak też członkowie Remontu Pomp, którzy odpowiadają nie tylko za te, jakże wyraziste w swej ekspresji, wspomniane warstwy rytmiczne, ale grają też na takich instrumentach, jak saksofon, fletnia Pana czy gitara elektroakustyczna. Rodzi się z tego muzyka trochę zamyślona, trochę rozczochrana, a zarazem w najlepszym sensie tego słowa: romantyczna: tchnąca radością, pozytywnym myśleniem, gotowa do przygody. Przypomnijmy, że dla Remontu Pomp, który powstał dwie dekady temu przy Polskim Stowarzyszeniu na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną w Gdańsku, to nie pierwsza płyta CD. Także kolejna zrealizowana wspólnie z Trzaską, dla którego ta kooperacja zdaje się mieć również niemałe znaczenie.

  • Remont Pomp, Trzaska, Żuchowski, Sam jesteś pompa vol. 1 (Kilogram Records)

Jeśli można o kimś mówić jako o historii i legendzie polskiego jazzu, to z pewnością o Janie Ptaszynie Wróblewskim. Współtworzył wiele albumów tak ważnych dla polskiej muzyki, a warto pamiętać, że pierwsze ważne jazzowe kroki stawiał w Poznaniu. Oczywiście, da się znaleźć i słabsze jego dokonania - trudno by ich nie było skoro mówimy o artyście, który jest aktywny twórczo od niemalże siedmiu dekad! Ważne też, że wciąż oferuje nam rzeczy godne wielkiej uwagi. Oto w ostatnich tygodniach 2022 r., w roku jego 86. urodzin, na rynku pojawiła się nowa, świetna płyta artysty. Pojawiła się bez fanfar i medialnego szumu. Nie jest bowiem komercyjnym gadżetem, tylko mądrą wypowiedzią dojrzałego mistrza. A jako, że to nagrania koncertowe, toteż nie tylko potwierdzają wykonawczą klasę instrumentalistów, ale też zyskują rodzaj szczególnej ekspresji, swobody, entuzjazmu wręcz. Nagrania pochodzą z trzech różnych koncertów, które odbyły się w 2003 i 2020 roku. Na repertuar składają się kompozycje lidera i jeden utwór Kurta Weilla. Ptaszyn prezentując świetną muzyczną formę pozwala też sporo pograć członkom swego kwartetu. A muzycy to niebagatelni: bracia Niedzielowie, Marcin Jahr, w dwóch utworach Andrzej Święs. Płynie więc potoczysta opowieść, która oczywiście nie ma w sobie znamion rewolucji, ale mimo to (a może właśnie dlatego), zapewne wielu słuchaczy wierzy, że rzecz, zgodnie z tytułem albumu, będzie miała ciąg dalszy.

  • Jan Ptaszyn Wróblewski Quartet, On the Road, vol. 1 (For-Tune)

Tomasz Janas

 © Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023