Warto było czekać trzynaście lat na nową dużą płytę z premierowym materiałem poznańsko-swarzędzkiego Happy Pills. Jeśli artyści potrzebowali aż tyle czasu, trudno mieć o to do nich pretensje. Zwłaszcza, że nagrali album naprawdę znakomity. I warto nie dać się zwieść tym wyraźnie słyszalnym - ale też wzmiankowanym w materiałach promocyjnych - odniesieniom do muzyki klasyków: Pixies, Breeders, Sonic Youth. Członkowie zespołu potrafią bowiem, tak jak zawsze potrafili, odnaleźć w takiej siatce skojarzeń i inspiracji własną ścieżkę, własne brzmienie, własną wiarygodność. Proponują tematy, w których jest moc i wdzięk, chropowatość i romantyzm. Zespół brzmi dziś ciekawiej niż kiedykolwiek, album wyprodukowany został (przez Pawła Krawczyka z Heya) lepiej niż którykolwiek z wcześniejszych. W słuchaniu płyty pomaga też, brzmiąca niczym legenda, historia o tym, że część nagrań zrealizowano w słynnym brytyjskim studio Abbey Road, w którym pośród wielu innych nagrywali sami The Beatles.
Siłą Happy Pills są dobre kompozycje i przekonujące granie, w którym rockowa energia, postpunkowa dynamika spotykają się z ujmującymi melodiami. Zapewne dobrym nabytkiem jest też śpiewający aktualnie w grupie Peter J. Birch / Piotr Brzeziński - znany z solowej kariery na niezależnej scenie. Świetna płyta.
- Happy Pills, Something Indefinitely Good (wyd. Gusstaff Records)
Władza Algorytmów - tak zatytułowana płyta nie musi przynosić nowoczesnej elektroniki. Może być, tak jak tu: pozbawioną nadmiernej emocjonalności refleksją nad współczesnym światem, może nawet kontemplacją rzeczywistości. Propozycją, która w swym brzmieniowym wyrazie zyskuje wymiar współczesnej muzyki improwizowanej. Takiej, w której ani muzyczna hermetyczność, ani też zbyt głębokie przywiązanie do zastanych formuł nie zniewalają wykonawców. Słuchamy zatem fantastycznego, pełnego swobody i finezji, choć zarazem bardzo skoncentrowanego grania. To, co godne zapamiętania z jazzowej tradycji splata się tu z wyrazem indywidualnej ekspresji artystów, którzy nie boją się ani skojarzeń ze swobodną improwizacją, z estetyką formy otwartej, ani ze współczesną kameralistyką. Podobać się mogą zarówno elementy konstrukcyjne tej muzyki, zabawa formą, wyrafinowane partie solowe, ale też frazy grane w zbiorowym uniesieniu. To już druga płyta formacji, po opublikowanym przed czterema laty debiucie, potwierdzająca, że mamy tu do czynienia z zespołem szczególnie interesującym. Lider, pianista Dariusz Petera zebrał skład naprawdę znakomitych partnerów. Są tu: Emil Miszk - trąbka, Maciej Kociński - saksofon tenorowy, Krzysztof Lenczowski - wiolonczela, gitara, Andrzej Święs - kontrabas i Krzysztof Szmańda - perkusja, wibrafon. A do tego jeszcze gościnnie Mateusz Smoczyński na skrzypcach i jego nie mniej ceniony brat, Jan, który realizował i miksował całość, a także dodał parę dźwięków na syntezatorze. Rzecz do wielokrotnego słuchania!
- Petera Sextet, Władza Algorytmów (wyd. Audio Cave)
Niezwykle atrakcyjne, wielce symboliczne, a w jakimś sensie może i oczywiste wydarzenie. Oto bowiem ekscytujące, dla sympatyków obu zespołów, spotkanie członków Orkiestry Św. Mikołaja i (również dobrze w naszym kraju znanego) ukraińskiego kwartetu Joryj Kłoc. Ukazanie się tej płyty opóźniała pandemia, później wojna w Ukrainie, ale w końcu jest - i cieszy. W obliczu wszystkiego co złe, przemocy i tępych nacjonalizmów to piękna opowieść o współpracy, artystycznym partnerstwie, a może i przyjaźni. Mieszają się tu wątki tradycyjnej kultury obu krajów, pieśni są wzajemnie śpiewane przez wokalistów z obu stron.
Wspomniałem, że spotkanie to w pewnym sensie oczywiste, bo przecież Orkiestra Św. Mikołaja jest zespołem, który od zawsze szukał inspiracji na polskim wschodnim pograniczu, stając się ważnym drogowskazem dla całej krajowej sceny folkowej. Jeśli w przyrodzie nie dzieje się nic przypadkowo, to ten album pojawia się też w odpowiednim momencie rozwoju lubelskiej grupy. Ukraiński Joryj Kłoc to zespół znany z energetycznego, rockowego brzmienia, które dopełniają ludowe instrumenty. Orkiestra od kilku lat gra swą muzykę również z użyciem perkusji i gitary basowej, pośród tradycyjnych instrumentów, więc oba zespoły brzmią tu momentami jak prawdziwa jedność. Dodajmy, że różnorodne są na płycie nastroje, emocje i dynamika.
Krążek w formie CD jest trudno dostępny, natomiast bez kłopotu można go odnaleźć w serwisach streamingowych.
- Orkiestra Św. Mikołaja & Joryj Kłoc, Muza (wyd. własne)
Ależ to fascynujące granie! Piszą o nim, że znajdziemy tu elementy muzyki kosmicznej i ilustracyjnej, psychodelii i ambientu, echa jazzu i rozsądnie dawkowanej elektroniki, osadzonej jednak w całkiem naturalnie brzmiącym rytmie, może nawet i reminiscencje po post rocku. Jak to jednak zazwyczaj bywa z dobrą muzyką błyskotliwie i błyskawicznie umyka ona przed konwencjonalnymi etykietkami. Ta muzyka jest wspólną kreacją trzech doświadczonych twórców, którzy najwyraźniej cofają tu swoje indywidualne ambicje, by razem stworzyć nową artystyczną jakość - wspólną, spójną, momentami nieomal transową i angażującą słuchacza od pierwszych minut.
Grający tu na syntezatorach Szymon Burnos znany jest z wielu zespołów i projektów od Sekstansu po Nene Heroine, od współpracy z Tymonem Tymańskim czy Tomaszem Chyłą po grupę Algorhythm. Kontrabasista (także obsługujący syntezatory) Maciej Sadowski, pamiętany może być również z grupy Sekstans - wydawanej swego czasu przez poznańskie Multikulti - czy licznych projektów solowych. Wreszcie ten trzeci, grający na perkusji (oraz syntezatorach) bodaj najbardziej doświadczony Krzysztof Topolski, znany jako Arszyn ze swych wielu świetnych autorskich dokonań, ale i m.in. współpracy z Emiterem, Tomaszem Dudą, Adamem Witkowskim. Tu wspomniani trzej artyści generują wspólny muzyczny świat.
Martwa Wisła to fragment ujścia największej polskiej rzeki w okolicy Zatoki Gdańskiej. Płyta ma być efektem inspiracji zarówno pozaziemskim światem, jak i właśnie powolnym nurtem Martwej Wisły. Warto posłuchać jej i w tym kontekście. Warto jej posłuchać w jakimkolwiek kontekście.
- Dead Vistula, Penumbra (wyd. własne)
Tomasz Janas
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023