Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Boga się nie boją

Ubiegłorocznego albumu Portrayal Of Guilt grzechem było nie posłuchać. A może wprost przeciwnie, mając na uwadze, że wariaci z Austin postanowili zatytułować go "Christfucker". Mniejsza o to - ważne, że ich screamo poniosło się tak szerokim echem, że o płycie w samych superlatywach pisali od Pitchforka po Kerrang! Niedługo będziemy mieć okazję posłuchać jej na żywo w Klubie pod Minogą. Na domiar złego, przed nimi wystąpi niemniej szaleńczy Dom Zły, który zagra materiał ze swojej wydanej w ubiegłym roku EP-ki "Śnisz bory tak gęste", pokazującej, że w black metalu jest jeszcze sporo do odkrycia.

. - grafika artykułu
Portrayal of Guilt, fot. materiały prasowe

Screamo + grindcore + post-hardcore + black metal - to sprawdzona recepta Portrayal Of Guilt, który po pięciu latach działalności powoli wyrasta na jedną z największych gwiazd "czarnego powerviolence", jak czasem określa się miks tego tylko pozornie jedynie hardcore punkowego bandu. Jeśli macie za sobą już jakieś przygody z płytami takich ekip jak For Your Health, Frail Body, Loma Prieta, SeeYouSpaceCowboy... czy Bird In Row, to wiecie już czego możecie się po nich spodziewać. Zamiast tylko kopiować wytarte formuły Black Flag czy Dead Kennedys, Matt King (wokal, gitara), Alex Stanfield (bas) i James Beveridge (perkusja) proponują sieczkę, o jakiej niejednemu mogło się nawet nie śnić.

Kiedy w (wtedy już dawno) dogorywającej blogosferze pojawiła się wieść o teksaskich maniakach i ich debiutanckim Let Pain Be Your Guide (2018), wśród fanów hardcore'owej ekstremy ochów i achów nie było końca. O Portrayal Of Guilt zaczęto mówić jako o następcach Converge, a już na pewno królach "blackened screamo" - niby poczętego za ich udziałem nowego stylu, w którym rozwrzeszczane emo straciło młodzieńcze pryszcze i nabrało wręcz grobowej powagi, mając na uwadze jak wiele odniesień do black metalu i innych obrazoburstw kryje w sobie muza Teksańczyków.

Żal, masochizm, cierpienie i ból - to czterej jeźdźcy apokalipsy, jaką zgotowali nam chłopaki również na swoich kolejnych krążkach: wydanych odpowiednio w styczniu i listopadzie ubiegłego roku We Are Always Alone i Christfucker. W tym miejscu trzeba postawić akcent przede wszystkim na ten drugi z albumów, w którym panowie postanowili wspiąć się na wyżyny hardcore'owej jazdy, wypluwając z trzewi błotnisty i krwawy kołtun poskręcanych, delirycznych melodii, heretyckich tekstów i gwałtownych, sadystycznych wręcz riffów. To wszystko sprawiło, że choć Christfucker to muza z czeluści, cuchnąca undergroundem, to znalazła się w polu zainteresowań hipsterów (Pitchfork), jak i cenionych, ważących słowa magazynów ("Kerrang!").

Gniew, ale też dojmujący smutek to również fundament twórczości polskiego projektu Dom Zły, który po sycącym Rytuale (2019), zaprosił nas do krótkiej, choć równie treściwej uczty przy Śnisz bory tak gęste (2021) - post-metalowej, ogłuszającej kanonadzie (te blasty!), w której jednak znalazło się trochę miejsca i na wątki black folkowe, i na doom metalowy znój. Ufff, najbliższa sobota w "Minodze" da nam popalić...

Sebastian Gabryel

  • Portrayal Of Guilt
  • 23.07, g. 18
  • Klub pod Minogą
  • bilety: 60 zł

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022