Czarownica i anioł miłosierdzia
Klaudyna Potocka (1801-1836), córka Ksawerego Działyńskiego i Justyny z Dzieduszyckich, nauki pobierała najpierw w domu, a potem w Warszawie, Wiedniu i Paryżu, dokąd pojechała z matką po śmierci ojca. Z mężem, Andrzejem Bernardem Potockim (synem Konstancji Potockiej, secundo voto Raczyńskiej), poślubionym w 1825 roku, zamieszkała w wielkopolskim Konarzewie, często przebywała też w zameczku na Wyspie Zamkowej na Jeziorze Góreckim. Potocki należał do osób raczej powierzchownych, a o jego upodobaniach - swoją kochankę Józefinę Radolińską poddawał chłoście - dowiadujemy się z listów, w których chwalił zalety takiego postępowania.
Przechodzi miarę moich zdolności
Po wybuchu powstania w 1830 roku Potocka wyjechała do Warszawy, gdzie zajmowała się organizowaniem szpitali dla powstańców i pracą w nich. Kierowała m.in. transportowaniem rannych prosto z pola. W rosyjskiej prasie robiono z niej "czarownicę" - co zresztą ją bardzo cieszyło! Współfinansowała Pułk Jazdy Poznańskiej, w którym służył m.in. poeta Stefan Garczyński.
Po upadku powstania zamieszkała w Dreźnie, potem w Genewie. Ofiarowała własne klejnoty na pomoc powstańcom i rodakom, którzy uciekli z zaboru rosyjskiego, organizowała też kwesty na ten cel. Utrzymywała Schronisko Polskie w Dreźnie, wspomagała prasę emigracyjną.
Udzielała pomocy emisariuszom, korespondowała z przywódcami Młodej Polski (organizacja emigracyjna o charakterze demokratyczno-republikańskim), udzielając rad w sprawach politycznych. Kiedy zarzucano jej, że miesza się w nie swoje sprawy, dyplomatycznie się wycofała: " (...) wszelka rola polityczna nie jest w mojem powołaniu, (...) przechodzi miarę moich zdolności [sic!], a przeciwną byłaby (...) memu patryotyzmowi".
Z lekarza - skrzypkiem
Stała się przyjaciółką i opiekunką poetów przebywających na emigracji - Adama Mickiewicza, Stefana Garczyńskiego, Wincentego Pola. Pewnego razu Mickiewicz (mieszkał piętro wyżej, nad Potockimi), nim zemdlał z wysiłku po napisaniu Wielkiej Improwizacji, zdążył - ponoć - stuknąć krzesłem w podłogę, by przywołać Klaudynę. Powstał z tego epizodu ckliwy obrazek poruszający narodową wyobraźnię: "anioł miłosierdzia emigrantów" (jak ją nazywano) cucący wieszcza w tak symbolicznym momencie!
Zmarła w 1836 roku, w siódmym miesiącu ciąży. Lekarz, któremu nie udało się jej uratować, zrezygnował z zawodu - miał praktykę w Londynie - i został... skrzypkiem w orkiestrze królowej Wiktorii!
Daina Kolbuszewska
- Klaudyna Potocka jest patronką V LO w Poznaniu. Dla upamiętnienia 180. rocznicy śmierci patronki (w roku 80-lecia szkoły) w dniu 6 czerwca odbędzie się Marsz Gwiaździsty Klaudyny. Uczniowie przejdą ulicami Poznania do kościoła na Wzgórzu św. Wojciecha, na którego murach znajduje się tablica upamiętniająca Klaudynę Potocką.
Zobacz również
Zwarcie trzech napięć
Życie w pułapce
PROSTO Z EKRANU. Przyjść na świat i oszaleć