Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Za późno

Wyróżnione na Festiwalu w Gdyni 2020 Każdy ma swoje lato Tomasza Jurkiewicza to wzbudzająca uśmiech pocztówka z wakacji w małym miasteczku. Polska w pigułce, którą każdy z nas już kiedyś widział i której mniej lub bardziej boleśnie doświadczył.

, - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Stanisława, kobieta w średnim wieku prowadząca oazę i jej nastoletni syn Mirek mieszkają w małym miasteczku, podobnym do tysięcy innych małych miasteczek nad Wisłą. To miejsce z gatunku tych, " które się szczyci istnieniem na mapie", jak swego czasu pisał Josif Brodski, a śpiewał Mirosław Czyżykiewicz. Codzienność  upływa im na ustalonej rutynie, do której między innymi zalicza się opieka nad chorym na demencję dziadkiem, który wymaga nieustannej i całodobowej uwagi. Senne lato zakłóca przyjazd Agaty, młodej, zbuntowanej dziewczyny, która na czas wakacji pracuje w kuchni oazy przygotowując obiady dla młodych dziewcząt. Mirek z miejsca się w niej zakochuje, zresztą nie tylko on nie może od niej oderwać wzroku...

Każdy ma swoje lato swoim dyskretnym klimatem przypomina nieco Boże ciało Jana Komasy, z tym że nie mamy tu do czynienia z aż tak jaskrawym głównym bohaterem i aż tak dramatycznym rozwojem wydarzeń. Jest w nim jednak ta sama hermetyczność, ten sam rodzaj duszności, charakterystyczny być może dla większości miejsc, w których ludzie znają się przez całe swoje życie. Dzięki temu film tylko zyskuje, stając się uniwersalnym kadrem jakby żywcem wyjętym z życiorysu większości z nas. Fabuła jest przy tym tak skonstruowana, a dialogi tak wyważone, że wydarzenia przepływające sennie na ekranie wcale nie nużą, a wręcz hipnotyzują. Ta zwyczajność jest na swój sposób magnetyzująca,  być może dlatego, że pod jej powierzchnią kryją się rzeczy nadzwyczajne - ostatecznie każdy okazuje się być tutaj o wiele bardziej złożony niż początkowo moglibyśmy przypuszczać. Wreszcie - last but not least -  wszystko to okraszone zostało przez twórców obrazu znakomitym, słodko-gorzkim poczuciem humoru, który znakomicie tonuje najbardziej przygnębiające momenty całej tej historii.

Bezpretensjonalność tego obrazu podkreślili w znaczący sposób wykonawcy głównych ról: Nicolas Przygoda jako Mirek, Anita Poddębniak grająca jego matkę, Maciej Grzybowski jako dziadek Ksawery i  Sandra Drzymalska w roli Agaty. Cała czwórka zagrała w sposób bardzo naturalny i niewymuszony, idealnie dopasowany do kameralnego klimatu filmu Tomasza Jurkiewicza. Wszyscy mają ponadto tę zaletę, że nie są kojarzeni przez szerszą publiczność z kinowych hitów, w których na ekranie widzimy wciąż tych samych polskich aktorów. Jeśli zamiarem reżysera było maksymalne zbliżenie się w ten sposób do widza, to zamysł ten powiódł się w stu procentach. Oglądając Każdy ma swoje lato ma się wrażenie, że to wszystko kiedyś się już zdarzyło, że sami byliśmy w podobnym miejscu, oglądaliśmy te same obrazy, widoki i zdarzenia co jego bohaterowie. W ten sposób pozornie nieporywająca historia wciąga nas bez reszty, a godzina seansu mija niespostrzeżenie i stanowczo za szybko.

A skoro już o przemijaniu mowa, to właśnie o nim jest według mnie ten film. O czasie, który upływa szybciej niż byśmy chcieli, ludziach, którzy odchodzą bezpowrotnie, zdarzeniach, które mijają obok i nie zawsze udaje nam się je uchwycić. A mimo to czasem zapala się w nas jakaś iskra, by o to co minęło zawalczyć, złapać to za ostatni skrawek i zatrzymać przy sobie chociaż przez chwilę. Słowem - na wszystko jest tu za późno i jednocześnie nigdy nie jest za późno, żeby spróbować to zmienić.

Anna Solak

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021