Sandra (Léa Seydoux) samotnie wychowująca córkę Linn (Camille Leban Martins) po śmierci męża jest zawodową tłumaczką języków obcych. Podczas spaceru w parku przypadkowo spotyka Clémenta (Melvil Poupaud), przyjaciela z dawnych lat, na co dzień zajmującego się chemią kosmosu. Oboje młodzi, wykształceni, piękni, mają podobne style życia, lecz Clément wciąż uwikłany jest w relację z żoną, z którą z biegiem lat zaczął łączyć go jedynie ich wspólny syn. Mimo skomplikowanej sytuacji prywatnej mężczyzny pomiędzy bohaterami wybucha płomienny romans. Pozornie szczęśliwe chwile w życiu Sandry przyćmiewa jednak postępująca choroba neurologiczna jej ojca Georga (Pascal Greggory), cenionego profesora filozofii, która bezpowrotnie odbiera mu jasność umysłu, a co za tym idzie samodzielność. Wraz z rodziną Sandra postanawia przenieść go do dobrego domu opieki, co jednak w realiach Paryża okazuje się być niełatwym zadaniem.
Mia Hansen-Løve nie sili się w tej historii na kontrowersyjność czy dosłowność, nie idzie tym samym na skróty. To ogromny atut jej filmu, tym bardziej, że oba wątki będące równorzędnymi osiami opowieści łatwo zbanalizować (w przypadku romansu) czy zbrutalizować (opowiadając o kulisach odbierającej podmiotowość choroby). Zarówno skomplikowana relacja łącząca dwoje młodych ludzi jak i powolne odchodzenie w niebyt ojca głównej bohaterki Pięknego poranka pokazane są na ekranie w subtelny, nienarzucający się sposób charakterystyczny dla przedstawicieli francuskiego kina nowej fali.
Mam jednak z najnowszym dziełem Mii Hansen-Løve problem innej natury. Otóż ekranowa Sandra jest tak bardzo eteryczna, malarsko wręcz melancholijna i ulotna w swoich nastrojach, że trudno mi jako widzowi do końca zanurzyć się w opowiadanej historii. Interpretacja jej stanów emocjonalnych, jaką proponuje Léa Seydoux, jest tak dalece nierzeczywista, że aż pozbawiona tego istotnego pierwiastka wiarygodności, który pozwala po wyjściu z kina przykładać ekranową historię do życiorysu własnego i swoich bliskich. Nie zmienia to jednak faktu, że film ten niezaprzeczalnie pozostawia w widzu pewien zarys niepokoju, kładzie się cieniem na naszym "tu i teraz", przypominając o tym jak bardzo wszystko w tym życiu jest ulotne - niezależnie od tego czy mowa o miłości, zdrowiu czy też o duchowym spokoju.
Anna Solak
- Piękny poranek
- reż. Mia Hansen-Løve
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022