Młoda Eloise, zafascynowana londyńską kulturą lat sześćdziesiątych, przeprowadza się z prowincji do stolicy Wielkiej Brytanii, by studiować modę. Szybko przekonuje się, że ciągłe imprezy czy obśmiewanie innych nie są dla niej, wynajmuje więc pokój w dzielnicy Soho, by mieć więcej ciszy i spokoju. Atmosfera miasta działa jednak na jej wyobraźnię tak intensywnie, że dziewczyna zaczyna mieć wizje, w których przenosi się w czasie o kilka dekad wstecz. Tam spotyka swoje alter ego - piękną i utalentowaną Sandy, która również marzyła o spektakularnej karierze w wielkim mieście. Z czasem imaginacje Eloise stają się coraz bardziej wyraziste, realne i przesycone mrokiem.
Bez względu na to, czy Wright bierze się za kino akcji (Hot Fuzz - wściekłe psy, Baby Driver), komedię dla nastolatków rodem z gier komputerowych (Scott Pilgrim kontra świat) czy za jakikolwiek inny gatunek, potrafi nadać światu przedstawionemu energię i intensywność, które skutecznie przykuwają do ekranu. Nie inaczej jest z Ostatniej nocy w Soho - reżyser umiejętnie operuje sztafażem gatunkowym, płynnie przechodząc z onirycznej opowieści fantasy do kina grozy, a przy okazji doskonale oddaje klimat nocnego życia w tak zwanym swingującym Londynie, w którym dziewczęce marzenia ścierają się ze światem starych, zamożnych, zblazowanych mężczyzn, dla których nawet niewinność ma swoją cenę. A także przypomina, że do dziedzictwa miasta nad Tamizą należą między innymi legenda o Kubie Rozpruwaczu oraz niepamięć o licznych ofiarach szaleństwa rodzącego się w najciemniejszych zakamarkach metropolii.
Tak jak Wright doskonale operuje stylem filmowym, tak gorzej idzie mu z fabularną konsekwencją. Przenikanie światów, w których żyją Eloise i Sandie, wydaje się nie mieć ściśle ustalonych reguł - raz główna bohaterka staje się lustrzanym odbiciem Sandie, innym razem wchodzi w jej skórę bądź zamienia się z nią miejscami, jeszcze innym razem pozostaje bierną obserwatorką wydarzeń. O dziwo nie ma to większego wpływu na odbiór opowieści, w której wyraziście wybrzmiewają wątki dotyczące utraconej niewinności czy seksualnej i ekonomicznej przemocy.
W zasadzie wystarczyłoby wspomnieć, że w głównej roli występuje znana z Jojo Rabbit Thomasin McKenzie, a po drugiej stronie lustra pojawia się Anya Taylor-Joy alias Beth Harmon z Gambitu królowej, by uzasadnić, że warto obejrzeć Ostatniej nocy w Soho. Dwie zjawiskowe i niezwykle utalentowane aktorki kradną każdy kadr i ujęcie, a swoje trzy grosze dokłada też znany z wyrazistego stylu reżyser. Mankamenty, owszem, występują, ale nie przeszkadzają, dzięki czemu otrzymujemy jeden z ciekawszych horrorów tego roku.
Adam Horowski
- Ostatniej nocy w Soho
- reż. Edgar Wright
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021