Kultura w Poznaniu

Film

opublikowano:

PROSTO Z EKRANU. Cienie przeszłości

Mario Martone potrafi jednocześnie zachęcić i zrazić do wizyty w Neapolu. Miasto, pełne wąskich, kamienistych uliczek, bajecznych budowli i niezwykłych katakumb, w jego obiektywie jawi się jako zjawiskowe, ale biada temu, kto wejdzie w drogę członkom miejscowej camorry.

Mężczyzna stoi przed ogrodzeniem trzymając jego przęsła. Jest noc, jego twarz oświetla światło. - grafika artykułu
fot. materiały dystrybutora

Felice wyjechał z Włoch czterdzieści lat temu, ale na ulicach Neapolu zostawił swoją duszę. Namówiony przez żonę wraca z Kairu do rodzinnego miasta, by zobaczyć - być może już po raz ostatni - będącą u schyłku życia matkę. Okazuje się, że mieszka ona w zajmowanej wcześniej przez uchodźców ruderze gdzie nie dociera słońce, bowiem z poprzedniego mieszkania została usunięta. Syn marnotrawny postanawia zaopiekować się rodzicielką, ale serce, sumienie i pewna tajemnica z lat młodzieńczych przywołują mu na myśl jeszcze jedną osobę - dawnego przyjaciela, Orestego, z którym spędził najlepsze chwile dzieciństwa. Ten jednak włada dziś najokrutniejszym gangiem w dzielnicy Rione Sanità, co sprawia że każdy kto szuka do niego kontaktu narażony jest na śmiertelne niebezpieczeństwo. Felice czuje jednak, że bez tego jednego spotkania nie będzie mógł ponownie opuścić Neapolu i wrócić do żony.

Tytułowa nostalgia stanowi domknięcie ludzkiego doświadczenia - zdaje się mówić Martone. Im dłużej bowiem główny bohater snuje się po ulicach Neapolu, tym bardziej odżywają w nim wspomnienia, sumienie, niedokończone sprawy. Felice znów czuje to miasto, ludzi, zaprzyjaźnia się z księdzem don Luigim opiekującym się młodymi ludźmi oraz chroniącym ich przed brudnymi mackami camorry - niejako kontynuuje dawne życie, tak jakby nigdy stąd nie wyjechał. Jego żona przez telefon stwierdza oczywistość, że to nie jest już to samo miejsce co kiedyś, ale on tylko odpowiada: "Przeciwnie, wszystko pozostało takie samo".

Włoski reżyser chwyta za serce, kiedy pokazuje sceny z Felicem i jego matką, wspaniale wypada też wątek księdza społecznika wzorowanego na księdzu Antoniu Loffredzie (to na jego zaproszenie Sting zagrał koncert w neapolitańskim więzieniu używając do tego gitary wykonanej przez osadzonych z drewna pochodzącego z łodzi, którą przypłynęli do Włoch uchodźcy). Spotkanie z dawnym przyjacielem długo jest odwlekane na rzecz ukazania dynamiki miasta - w pewnym sensie nierzeczywistego, zawieszonego między przeszłością a teraźniejszością, między jawą a snem, zaprojektowanego tyleż samo przez pamięć głównego bohatera, co przez architektów.

I to odwlekanie, autentycznie angażująca obserwacja, a nie akcja, jest doskonałym artystycznym wyborem Martonego, o czym przekonujemy się, gdy wreszcie nadchodzi czas domknięcia historii. Wyczekiwana konfrontacja prowadzi bowiem jedynie do pretensjonalnego zakończenia i co gorsza - do zmętnienia wydawałoby się od początku klarownych motywacji Felicego. Jeśli jednak przymknąć oko na ten niepotrzebny finałowy wątek, pozostanie piękna opowieść o na wskroś włoskiej relacji syna z matką, o pamięci, o miejscach, które jednocześnie są i ich nie ma.

Adam Horowski

  • Nostalgia
  • reż. Mario Martone

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023