Ból matki i niebiańskie życie
Program wieczoru był bardzo ambitny i postawił przed wykonawcami wiele trudności. Maestro Jacek Kaspszyk wraz z orkiestrą i chórem Teatru Wielkiego oraz solistami musieli stawić czoła zarówno głęboko emocjonalnej - przez co niełatwej w interpretacji - treści obu dzieł, jak i wysokim wymaganiom wykonawczym, jakie postawili obaj kompozytorzy. Zespół poznańskiej Opery wyszedł z tego sprawdzianu z tarczą, zwłaszcza w lekkiej brzmieniowo, choć bynajmniej nie unikającej poważnych tematów IV Symfonii Gustawa Mahlera.
Karol Szymanowski komponował Stabat Mater zainspirowany emocjonalnym obliczem religijności. Stąd brak w utworze patosu i rozbudowanych kulminacji. Kompozytor za pomocą oszczędnych środków stara się wniknąć w istotę ludzkiego wymiaru wiary. Właśnie dlatego Stabat mater jest pełne tajemnic, ukrytych niuansów i daje możliwości do ciągłego doszukiwania się w nim czegoś więcej. Poznańskie wykonanie okazało się skontrastowane - z jednej strony akcentowano kameralność muzyki, w której wielokrotnie solistom towarzyszy zaledwie jeden lub kilka instrumentów. Z drugiej, bardziej ekspresyjne wejścia całej orkiestry i chóru zabrzmiały mocno i z pełną siłą. Z grona solistów wyróżniła się uwrażliwiona interpretacja Iwony Sobotki (sopran) i Mariusza Godlewskiego (baryton). Dla słuchaczy, którzy pierwszy raz zetknęli się z muzyką Karola Szymanowskiego, wczorajsze Stabat Mater może być doskonałą zachętą do bliższego poznania kompozytora. Bardziej osłuchani z tym utworem mogli poczuć lekki niedosyt, ponieważ partytura skrywa jeszcze więcej niż usłyszeliśmy. Nie zmienia to faktu, że Stabat Mater okazało się poruszającym otwarciem koncertu, zwłaszcza po zadedykowaniu go Ukrainie i poprzedzeniu chwilą ciszy dla upamiętnienia ofiar trwającej wojny.
Po przerwie Aulę UAM wypełniła IV Symfonia Gustawa Mahlera. Mówi się, o niej, że jest najprostszą interpretacyjnie i wykonawczo symfonią austriackiego kompozytora. Nie oznacza to jednak, że jest to utwór łatwy. Tak jak w innych swoich symfoniach, Mahler porusza tematykę śmierci, choć tym razem w bardziej prostodusznym, idyllicznym ujęciu. Na wykonawców czeka nadal wiele pułapek i wymagających momentów. Orkiestra pod batutą maestro Jacka Kaspszyka znakomicie poradziła sobie z wszelkimi trudnościami. Z dowcipnej, klasycyzującej części biła precyzja dialogów między instrumentami opartych czasami wręcz na urywkach tematów. Druga część to nawiązanie do dance macabre (tańca śmierci). Nastrój trochę się zmienia, dowcip zaczyna być podszyty mroczniejszą aurą. Wielkie brawa dla koncertmistrzyni i pierwszej waltorni za tę część! Następne Adagio to najbardziej liryczna i delikatna część Symfonii następuje po niej finałowa pieśń Das himmliche Leben (Niebiańskie życie). To właśnie te liryczne części zabrzmiały najpiękniej. Trzecia z nich wprowadziła magiczną atmosferę, która doprowadziła do końcowej opowieści o rajskich uciechach, przepięknie zaśpiewanej przez Ruslanę Koval (sopran).
Słowa uznania należą się całemu zespołowi za udźwignięcie ciężaru dzieła i tak dobry efekt końcowy. Nawet jeśli mówimy o najprostszej symfonii Gustawa Mahlera, to skala trudności jest tu niezwykle wysoka, a przywilej wzorcowego wykonywania jego muzyki mają tylko najlepsze orkiestry. Teatr Wielki ma ambicje wykonywania symfoniki i zawiesza poprzeczkę coraz wyżej, a podczas koncertów słychać jego coraz swobodniejsze czucie się w takim repertuarze i coraz lepsze jego zrozumienie. Ewentualne dalsze symfoniczne plany nie są nam znane, warto jednak ich wypatrywać i zarezerwować na nie czas.
Paweł Binek
- Koncert Szymanowski Stabat Mater / Mahler IV Symfonia G-dur
- Iwona Sobotka, Joanna Motulewicz, Mariusz Godlewski, Ruslana Koval
- Orkiestra Teatru Wielkiego, dyr. Jacek Kaspszyk
- Aula UAM
- 16.03
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022
Zobacz również
Porozmawiajmy o uczuciach
Po czwarte - Paderewski!
Skazany na Lecha