Kurator: Aleksander Hudzik
Badanie wszelakich granic odbywa się w cieniu katastrofy. Michał Smandek rzeźbi napięcia od dawna, ale tym razem nadaje im bardzo konkretną formę. W nowym cyklu rzeźb tworzy konstrukcje, które przypominają nam o niestabilności naszych czasów. Badając granice wytrzymałości materiału, którym się posługuje - stali, pyta zarazem o problemy, które ciążą i to dosłownie nad nami wszystkimi. Żeby zrozumieć istotę jego przemyśleń trzeba, choćby w skrócie, prześledzić kilka najważniejszych wątków w twórczości artysty.
Smandek to podróżnik i z podróży przywoził fotografie, na których nniespotykane z reguły w naszym otoczeniu pejzaże zlewają się z pozostawionym w przestrzeni aluminiowym szkieletem namiotu. Takie zdjęcia przywiózł z podróży po Ameryce Południowej. Szkielet namiotu, to figura znacząca i dla podróżnika i dla rzeźbiarza. Temu pierwszemu zapewnia schronienie, daje substytut domu. Namiot - schronienie może jednak w przypadku zagrożenia płynącego właśnie ze strony natury stać się namiotem - grobowcem. Rzeźbiarzowi namiot daje za to pole do obserwacji. Elastyczne łuki wyginają się poddawane naciskom i siłom, czy to wiatru, czy obecnego w namiocie człowieka. Tworzą tym samym gotową instalację rzeźbiarską.
Michał Smandek niejednokrotnie prezentował już rzeźby, w których obecne były napięcia i naprężenia stali, czy innych materiałów, a teraz postanawia pójść o krok dalej. Metalowy stelaż zaczyna ograniczać do minimum, tak by stal była nie tyle ilustracją co usuniętym na drugi plan medium obrazującym siły, które na nią oddziałują. Żeby ten efekt uzyskać cieniuje stal, rozpłaszcza młotem zbędne warstwy materiału, tak by pozostało go tylko tyle ile potrzeba do utrzymania napięcia. Dokąd doprowadzi Smandka i nas ciągłe naginanie, naprężanie, balansowanie nad krawędzią katastrofy?
Wernisaż wystawy: 12.10.2018 godz.19.30
Spotkanie z artystą: 13.10.2018 godz.17.00
_
opr.LT