Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Fascynację animacją odziedziczyłem po ojcu

Rozmowa z Marcinem Giżyckim*, dyrektorem artystycznym festiwalu Animator, który 13 lipca startuje w Poznaniu. 

. - grafika artykułu
Marcin Giżycki, fot. mat. Festiwalu Animator

Karolina Gumienna: W tym roku festiwal odbywa się po raz szósty. Jak ocenia Pan jego rozwój na przestrzeni tych kilku lat?

Marcin Giżycki: - Myślę, że rosnąca popularność konkursu - z roku na rok trafia do nas coraz więcej zgłoszeń - wierne, ponad dwudziestotysięczne grono uczestników, którzy zapełniają sale kinowe oraz warsztatowe, a także coraz lepsza rozpoznawalność Animatora na świecie stanowią najlepsze dowody na to, że obrany przez nas w 2008 roku kierunek jest właściwy. Pomimo tego, że dysponujemy ograniczonym budżetem, co roku staramy się, aby festiwal składał się z ważnych i ciekawych pozycji. 7-dniowy program obfituje w wydarzenia, które będą się odbywać od rana do wieczora.

Jak to się stało, że Animator narodził się właśnie w Poznaniu, a nie na przykład w Warszawie?

- Po pierwsze, dlatego że z tego miasta wywodzi się pomysłodawca tego przedsięwzięcia, Michał Merczyński, znany szerokiemu gronu jako dyrektor festiwalu Malta. Po drugie zaś dlatego, że  Poznań to miasto bardzo istotne dla historii polskiej animacji. To stąd pochodzili Jan Lenica i Walerian Borowczyk, którzy zrewolucjonizowali tę dziedzinę, nie tylko na skalę polską, ale i światową.

Dlaczego działania właśnie tych dwóch artystów okazały się przełomowe?

- Ponieważ udowodnili, że film animowany jest doskonałym medium do formułowania przekazu skierowanego nie tylko do dzieci, ale również i dorosłych. Poza tym, wykorzystując technikę wycinankową, pokazali, że tworzenie filmu animowanego nie wymaga udziału całego zastępu rysowników - tak jak to bywało w przypadku produkcji wychodzących z wytwórni Walta Disney'a.

Całe swoje zawodowe życie związał Pan przede wszystkim z animacją. Jak narodziła się ta fascynacja?

- Można powiedzieć, że przejąłem ją po ojcu, który również był krytykiem. Współtworzył czasopisma "Film" oraz "Kino". Gdy byłem małym chłopcem, zabierał mnie na festiwale i pokazy. Co więcej, dzięki niemu miałem dostęp do pokaźnego archiwum  materiałów na temat historii animacji, zwłaszcza polskiej.

Jak ocenia Pan współczesną polską animację?

- Polscy twórcy doskonale radzą sobie na arenie międzynarodowej. Jako krytyk filmowy często zasiadam w jury imprez poświęconych animacji, dlatego wiem, że nie ma niemal festiwalu, na którym nie pojawiałyby się polskie produkcje. Co więcej, niektóre z tych realizacji zdobywają nagrody. Niestety tego typu wydarzenia nie spotykają się z zainteresowaniem polskich mediów. A powinny.

Jak powstaje program Animatora?

- Przygotowania do festiwalu trwają okrągły rok, a niekiedy nawet dłużej. Jest to żmudny proces, który wymaga ode mnie śledzenia tego, co dzieje się w światowej animacji oraz nawiązywania kontaktów z artystami. Pomaga mi też to, że w semestrze wiosennym jestem poza Polską - wykładam teorię oraz historię filmu i sztuki współczesnej na Rhode Island School of Design w Providence. Na szczęście, nowoczesne technologie ułatwiły życie dyrektorom artystycznym - dzięki nim możemy pracować z dowolnego zakątka na świecie.

Które punkty tegorocznego programu zasługują Pana zdaniem na szczególną uwagę?

- Odpowiedź na tego typu pytania zawsze sprawia mi kłopot, ponieważ jako dyrektor odpowiedzialny za program Animatora uważam, że wszystkie wydarzenia i pokazy są bardzo ciekawe. Jeśli jednak musiałbym coś wybrać, widzom, którzy dopiero zaczynają przygodę z animacją, poleciłbym konkurs filmów pełnometrażowych. Warto rozważyć również wybranie się na którąś w imprez łączących animację z muzyką. W tym roku w ramach festiwalu odbędzie się światowa premiera tryptyku Theodora Usheva z udziałem Orkiestry Kameralnej l'Autunno, pod dyrekcją Adama Banaszaka. Ci zaś, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś na temat historii kina, powinni wziąć udział w wydarzeniach towarzyszących, m.in. retrospektywach mistrzów. Jedno z nich zostanie poświęcone pamięci pionierów polskiej animacji eksperymentalnej Franciski i Stefana Themersonów, ponieważ w tym roku przypada okrągła 25. rocznica ich śmierci. Równie gorąco polecam blok rosyjski oraz francuski, na którym znajdą się filmy pokazane na najważniejszym na świecie festiwalu animacji w Annecy.

Czy jest jakiś twórca, którego filmy chciałby Pan zaprezentować na Animatorze, ale jeszcze się to Panu nie udało?

- Tak, jest nim jeden z najbardziej znanych artystów na świecie, pochodzący z Afryki Południowej William Kentridge. Odbyliśmy już kilka rozmów, zaprosiłem go do wzięcia udziału w naszym festiwalu i mam nadzieję, że w kolejnych edycjach jego filmy znajdą się w programie Animatora.

Jak mógłby Pan zachęcić poznaniaków do wzięcia udziału w tegorocznej edycji?

- Przede wszystkim warto podkreślić, że organizowany przez nas festiwal pokazuje różnorodne oblicza filmu animowanego. Program jest bardzo bogaty, obejmuje nie tylko konkurs, ale również koncerty, pokazy, retrospekcje i warsztaty. Został ułożony tak, aby mogli z niego skorzystać nie tylko profesjonaliści, ale również wszyscy miłośnicy animacji. W każdym wieku.

Która z technik animowania jest Pana ulubioną?

- Mój gust jest eklektyczny, dlatego cieszy mnie mnogość technik wykorzystywanych przez współczesnych animatorów. Bardzo cenię artystów, którzy wykorzystują własne metody tworzenia. Film animowany to bardzo interesująca dziedzina, ponieważ pozwala ciągle wynajdować nowe możliwości. Warto przypomnieć, że pierwsi animatorzy byli wynalazcami i do animowania wykorzystywali skonstruowane przez siebie aparaty. I choć od tamtego czasu minęło już ponad sto lat, w animacji nadal można jeszcze wiele odkryć.

Rozmawiała: Karolina Gumienna

* Marcin Giżycki - reżyser, historyk sztuki i filmu, krytyk filmowy. Od wielu lat zafascynowany filmem animowanym. W latach 1979-81 pełnił funkcję redaktora naczelnego kwartalnika "Animafilm". Wykładowca na Rhode Island School of Design w Providence. Od 2008 roku jest dyrektorem artystycznym poznańskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmów Animowanych Animator.